Biała kobieta na Czarnym Lądzie
Siedzę w kafejce i spoglądam dookoła.
Zwyczajne centrum handlowe, równie dobrze mogłabym być w Nowym Jorku czy Londynie.
Siedzę w kafejce i spoglądam dookoła.
Zwyczajne centrum handlowe, równie dobrze mogłabym być w Nowym Jorku czy Londynie.
Polka w Turcji nie prowadzi samochodu. Nie dlatego, że ktoś jej zabrania. Lubi spacery, metro i promy, tak najłatwiej i najprzyjemniej poruszać się po mieście – bez korków i nerwów, co w wielomilionowym mieście nie pozostaje bez znaczenia.
Kilka razy nieopatrznie wplątałam się w dyskusję na temat wyborów. Parlamentarnych, prezydenckich. Jakichkolwiek, byle polskich. Okazuje się, że to temat niemal tak zapalny jak aborcja, emigracja czy szczepienia.
Czasem doświadczamy w życiu takich rzeczy, że po latach zastanawiamy się, jak to możliwe, że właśnie nam się one przydarzyły. Dla mnie jedną z takich sytuacji jest historia poznania męża.
Kobieta jest kuzynką mojego męża, zamężną, wykształconą, zajmującą kierownicze stanowisko w dużej, rządowej firmie.
Gdy na warszawskim Okęciu oczekiwałam na lot do Helsinek i swój pierwszy w życiu dłuższy pobyt za granicami Polski, jeszcze nie wiedziałam, że to początek podróży, która wiele zmieni w moim życiu.
Różne są powody wyjazdu za granicę
– miłość, nauka, poszukiwanie lepszej pracy, chęć zmiany otoczenia.
Moja babcia, jakieś trzy lata przed śmiercią, uśmiechnęła się z przekąsem i powiedziała do mamy tak:
– Wiesz ty co, ja to się całe życie namęczyłam z tym obieraniem ziemniaków.
Pierwszy raz przyjechałam do Kunmingu prawie dziesięć lat temu; niedługo później zamieszkałam tu na stałe i założyłam rodzinę.
Gdyby to było takie proste. Ale nie jest. Mogłoby się wydawać, że w XXI wieku wszyscy jesteśmy bardziej otwarci, że jakoś oswoiliśmy się z ideą, twierdzącą, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami i że to nie jest złe.
Obojętność to uczucie najlepiej opisujące mój stan, kiedy, słucham zachwytów ciotek, wujków, babć, dziadków, maDek i ojców nad ich dorosłymi pociechami…
Pod moim artykułem o kobietach noszących nikab padł komentarz, że przejście na islam nie jest żadnym sukcesem i dopóki nie ratuję dzieci w Syrii, w dodatku będąc lekarką, to w ogóle nie powinnam się odzywać, bo nie jestem warta uwagi.