Jak zmieniła mnie emigracja
Gdy na warszawskim Okęciu oczekiwałam na lot do Helsinek i swój pierwszy w życiu dłuższy pobyt za granicami Polski, jeszcze nie wiedziałam, że to początek podróży, która wiele zmieni w moim życiu.
Gdy na warszawskim Okęciu oczekiwałam na lot do Helsinek i swój pierwszy w życiu dłuższy pobyt za granicami Polski, jeszcze nie wiedziałam, że to początek podróży, która wiele zmieni w moim życiu.
Różne są powody wyjazdu za granicę
– miłość, nauka, poszukiwanie lepszej pracy, chęć zmiany otoczenia.
Moja babcia, jakieś trzy lata przed śmiercią, uśmiechnęła się z przekąsem i powiedziała do mamy tak:
– Wiesz ty co, ja to się całe życie namęczyłam z tym obieraniem ziemniaków.
Pierwszy raz przyjechałam do Kunmingu prawie dziesięć lat temu; niedługo później zamieszkałam tu na stałe i założyłam rodzinę.
Gdyby to było takie proste. Ale nie jest. Mogłoby się wydawać, że w XXI wieku wszyscy jesteśmy bardziej otwarci, że jakoś oswoiliśmy się z ideą, twierdzącą, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami i że to nie jest złe.
Obojętność to uczucie najlepiej opisujące mój stan, kiedy, słucham zachwytów ciotek, wujków, babć, dziadków, maDek i ojców nad ich dorosłymi pociechami…
Pod moim artykułem o kobietach noszących nikab padł komentarz, że przejście na islam nie jest żadnym sukcesem i dopóki nie ratuję dzieci w Syrii, w dodatku będąc lekarką, to w ogóle nie powinnam się odzywać, bo nie jestem warta uwagi.
Polka i Pakistańczyk. Poznaliśmy się ponad osiem lat temu w Wietnamie, pobraliśmy pięć lat temu w Tanzanii, potem mieszkaliśmy w Dubaju, Arabii Saudyjskiej, Nigerii…
Pamiętam, jak rok temu natknęłam się na artykuł w jednym z lokalnych magazynów internetowych o wdzięcznym tytule „Tinder w Teheranie”.
Moja emigracja trwała dwa lata.
To właściwie niezbyt długo, więc może bardziej trafione byłoby słowo „wyjazd”.
Przesłałeś zdjęcie knajpy. Piszesz „siedem lat tu nie byłem”, a potem dopisujesz: „Kiedyś byliśmy tu na rybie. Pamiętasz?”
Jadę na motocyklu, deszcz uderza o szybkę kasku, wdziera się pod ubranie.
Tajskie góry nie są dziś dla mnie łaskawe.