Felietony

Ostatnie lata pełne były sytuacji nietypowych i kryzysowych. Wystarczy wspomnieć choćby o ograniczeniach związanych z koronawirusem i wynikających z nich komplikacjach w podróżowaniu, o napływie migrantów przez granicę białoruską, o katastrofach wywołanych gwałtownymi wiatrami czy też o trwającym właśnie dramacie Ukrainy. Każda z takich sytuacji wyzwala w nas silne emocje i potrzebę działania. Czasami jednak zamiast swoim działaniem pomóc, niechcący potęgujemy jedynie chaos lub wręcz utrudniamy działanie służb i instytucji. Na podstawie autentycznych przykładów z mojej pracy z ostatnich miesięcy przedstawiam zatem kilka podpowiedzi, a zarazem prośbę – działajcie z głową! 

Dezinformacja, Panika, Pośpiech

Te trzy rzeczy to współcześni jeźdźcy apokalipsy. Cokolwiek się wydarzyło – zrób głęboki wdech. Uspokój serce, daj dojść do głosu rozumowi. Nie nakręcaj siebie i innych dramatycznymi rozważaniami w tonie „olaboga, wszyscy zginiemy”. W sytuacji kryzysowej natychmiast pojawiają się setki medialnych informacji, niestety nie wszystkie sprawdzone, a część z nich celowo zmanipulowana. Nie polegaj na wszystkim, co widzisz bądź czytasz. Nawet jeśli twoje intencje są bardzo szlachetne, w swoich mediach społecznościowych nie publikuj i nie repostuj informacji i zdjęć z niesprawdzonych źródeł. Nie rozsyłaj dramatycznych maili lub apeli o pomoc dopóki nie sprawdzisz ich wiarygodności.  I nie rób z siebie ofiary, jeśli nią nie jesteś. Nie ma chyba nic paskudniejszego, niż lans „na gorące hasztagi”. 

Zbierać pieniądze każdy może

Tuż po wybuchu sytuacji kryzysowej, na fali współczucie i solidarności powstaje cała masa spontanicznych inicjatyw – zbiórek rzeczowych i pieniężnych. Im ich więcej, tym trudniej zapanować nad faktycznym przepływem ofiarowanych dóbr i tym łatwiej o przekręt. Tym trudniej też o koordynację płynącej pomocy. Wybieraj sprawdzone już wcześniej organizacje, a zamiast samemu organizować kolejną akcję, dołącz raczej do szerzej skoordynowanych działań. Pamiętaj, że potrzeby w przypadku kryzysu nie kończą się po tygodniu. Kiedy medialne akcje zaczynają już blednąć, a uwaga odwraca się w innym kierunku, ludzie poszkodowani nadal są w potrzebie. 

Zmora infolinii

Ta sprawa powinna być oczywista, ale życie pokazało, że wcale tak nie jest. Może się zdarzyć, że to ty potrzebujesz pomocy. Infolinie i telefony alarmowe powstały w konkretnym celu, dlatego przed skorzystaniem z nich zastanów się, czy naprawdę jest taka potrzeba. A może bez problemu jesteś w stanie znaleźć odpowiedź na swoje pytanie w ogólnodostępnych źródłach? Przykład – podczas ograniczeń w przemieszczaniu się między krajami zmorą infolinii były telefony w stylu „proszę pani, ja znalazłam w internecie, że przepisem objęci są obywatele Unii Europejskiej, ale ja chciałam się dowiedzieć, czy Polski też?” albo „tu jest napisane, że nie obowiązuje dzieci do lat 6, a moje dziecko ma dwa latka, to jego też nie dotyczy?”. 

Oczywiście, jeśli naprawdę potrzebujesz pomocy infolinii, to dzwoń. Miej przy tym świadomość, że w sytuacjach kryzysowych dzwonią tam dziesiątki osób. Nastaw się na konieczność oczekiwania i nie witaj rozmówcy pełnym wściekłości „no nareszcie, co wy tam k** robicie, bo ja się dodzwonić nie mogę”.  Tam siedzi ktoś, kto próbuje tobie pomóc, więc nie zrzucaj na niego swojej wściekłości i frustracji. Dzwonisz w konkretnej sprawie, więc nie opowiadaj historii swojej rodziny od pięciu pokoleń wstecz. Postaraj się zwięźle i jasno opisać swoją sytuację.Podaj wszystkie istotne okoliczności, wyjaśnij czego potrzebujesz, miej pod ręką kartkę i długopis, aby w razie potrzeby zapisać podawane ci informacje. No i miej realistyczne oczekiwania – jeśli utknąłeś w 20-kilometrowym korku, nie licz na to, że służby wyślą po ciebie helikopter. No chyba, że akurat wieziesz serce do transplantacji. 

I jeszcze jedno – dzwonienie pod numer alarmowy z pytaniem, kiedy będzie przywrócony prąd albo z prośbą o podanie rozkładu jazdy autobusów to naprawdę gruba przesada. Pomyśl, że  w czasie, gdy ty zajmujesz linię tego typu sprawami, ktoś potrzebujący ratunku może się przez to nie połączyć. 

Ja wiem lepiej?

Cokolwiek zdecydujesz, cokolwiek robisz, pamiętaj – w każdej sytuacji kryzysowej uruchamiane zostają odpowiednie służby i instytucje, i naprawdę nie musisz ich zastępować. Możesz pomagać, ale zawsze podporządkuj się ich apelom i zaleceniom. Nie pchaj się w miejsce, w którym dzieje się tragedia, jeśli nie możesz tam w niczym pomóc. Nagrywanie filmików z miejsca zdarzenia, żeby opublikować je na swoim profilu, to nie jest pomoc. Jeśli chcesz działać jako wolontariusz, upewnij się, że robisz to w sposób bezpieczny i skoordynowany z innymi będącymi już na miejscu. A jeśli rozkręcasz jakąś akcję pomocową, sprawdź najpierw, czy nie dublujesz już prowadzonych działań i czy twój wysiłek akurat w takiej formie w ogóle jest potrzebny. Co ważne – nie zbieraj i nie przekazuj darów, o które nikt nie prosi.

Czy w ogóle pomagać?

Tak, jak najbardziej. Zorientuj się, jakie są prawdziwe potrzeby i reaguj na nie na tyle, na ile masz możliwość. Sytuacje kryzysowe są wyzwaniem dla nas wszystkich i tylko międzyludzka, międzynarodowa solidarność daje szansę na ich pokonanie. 

5 4 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
trackback

[…] podziwiam cię za chęć pomocy i jestem dumna z rodaków, którzy tak szybko się zorganizowali. Teraz czas pomyśleć, co […]