Pierwszy raz wylądowałam w karetce, gdy miałam trzynaście lat. Wróciłam z treningu piłki ręcznej, weszłam do kuchni, rodzice zapytali, jak mi poszło dzisiaj w szkole. Nagle poczułam, że nie mogę wziąć oddechu, tak jakby ktoś nagle zakręcił mi kurek z tlenem. Nie pamiętam, co się działo potem, obudziłam się dopiero w szpitalu. Tam zaczęła się kompleksowa kontrola  – na koniec lekarz stwierdził, że na pewno na treningu coś mi się stało, ale już ciało się zregenerowało. Były rozmowy z trenerem, ale ten wykluczył taki scenariusz.

Dwa dni później przytrafiło mi się to samo. I dzień później również. Po trzeciej karetce w tym samym tygodniu stwierdzono, że muszę zostać w szpitalu na badania. Spędziłam dwa tygodnie na oddziale, codziennie grzecznie chodząc na badania. Ostatniego dnia lekarz prowadzący zdiagnozował nerwicę lękową, ale dodał, że już nie jest w stanie bardziej mi pomóc, bo nie jest od “psycholi”.

Po wyjściu ze szpitala, czekała na mnie wizyta u psychiatry. Poszłam z rodzicami. Opowiedziałam psychiatrce o wszystkim. O tym, że boję się chodzić do szkoły, bo nauczycielka znęca się nade mną i zachęca do tego innych uczniów. Że nieważne co zrobię, i tak będzie źle. Że ja się po prostu bardzo boję. Mówiłam innym o tym, jak się czuję, ale oni totalnie ignorowali moje problemy, mówiąc, że sama sobie muszę z tym poradzić. A psychiatrka zdawała się mnie całkowicie rozumieć i w końcu  – ktoś mnie słuchał i wysłuchał. Umówiła nas na kolejną wizytę. Kolejnej wizyty jednak nie było, bo moi rodzice stwierdzili, że przecież nie jestem psycholką, by chodzić do psychiatry.

I tak zaczęła się moja nienawiść do siebie samej.

Bo jak to możliwe, że inni potrafią sobie dać radę ze wszystkim, a ja nie. Przecież jak się ma tylko trzynaście lat, to nie można się czuć jak najgorsza osoba na świecie. A ja tak się czułam.

Mając osiemnaście lat, w końcu poczułam się żywa, przeprowadzając się do innego kraju, swojego ukochanego kraju, zmieniając całe otoczenie i zostawiając całe te moje powalone życie w tyle. I było pięknie. Cudownie.

A później przyszło sami wiecie co, zamknęli nas w domach i ja przestałam spać. Na początku tego roku wróciły mi ataki paniki.

Przestałam wychodzić do ludzi, zamknęłam się w domu, bo nie chciałam, by ktoś się dowiedział, że jestem “psycholką”. Przecież jesteśmy w środku pandemii, ludzie umierają, a mój problem przy tym wszystkim to nawet nie jest problem. Po tygodniu nieodzywania się do nikogo, bez snu i praktycznie bez jedzenia  – wyszłam na dwór tylko po to, by wyrzucić śmieci. Zauważyła mnie sąsiadka, stwierdziła, że wyglądam jak chodząca śmierć i zaprosiła mnie do siebie na kawę. Opowiedziałam jej o wszystkim i wybuchłam rykiem. A ona słuchała, wytuliła i poleciła swojego terapeutę. 

Trudno wyrazić, ile kosztowało mnie zapisanie się na terapię i przestanie nazywania samej siebie “psycholką”. Chodzę na terapię od dziewięciu miesięcy, zdiagnozowano u mnie nerwice lękową i depresję. Leczę się, pomału dochodzę do siebie  – chociaż dalej w to nie wierzę, że kiedyś będę mogła cieszyć się z życia i robić tyle, ile robiłam wcześniej. Ale na razie nie wymagam aż tyle od siebie. Na razie skupiam się na przeżyciu dnia dzisiejszego. I bardzo, ale to bardzo się cieszę, że tyle się mówi ostatnio o zdrowiu psychicznym, bo ja naprawdę nie chcę, by ktoś się czuł tak jak ja i bał się prosić o pomoc.


5 5 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Awatar użytkownika
2 lat temu

Problemy ze zdrowiem psychicznym ma dziś mnóstwo osób, czy to depresja, traumy, lęki… Nie wiem czy znam kogoś, kto nie ma żadnego tego typu kłopotu ze zdrowiem! Nie sprzyja zapewne dzisiejszy styl życia, zabieganie i presja. Niemniej nie jesteś sama ani jedyna. Tylko niestety wiele środowisk, w tym czasami i w Polsce, nie jest gotowych na rozmowę. Na to, że udawanie, że jest ok, to nie bycie trawdym, tylko pozwalanie pogłębić się chorobom. Że zdrowie psychiczne jest ogromnie ważne, bo jak nie jest w dobrym stanie, to i fizyczne kuleje. Długa droga przed światem jeszcze, ale powoli zaczyna się o… Czytaj więcej »