Wiosna przyszła.

Jeszcze chwila, a zieleń buchnie w oczy, świergot ptaków popieści ucho. Po długiej zimie ogrodnicy i ogrodniczki padną na kolana w rabatkach, zdejmą sztywne słomiane kołdry z różanych krzewów. Może przysłonią od słońca zawiniątka czerwonych liści rabarbaru.
Która z nas potrafi tak troszczyć się o siebie?

Podejdźmy do sprawy ogrodnictwa jak Voltaire, filozoficznie. Coś mi mówi, że to nic innego jak alegoria naszego życia.

Tak jak dbasz o roślinność w Twoim ogrodzie, nawet tym najmniejszym, balkonowym, tak powinnaś dbać i o siebie. Sadzisz, wyrywasz, pielisz, przesadzasz, flancujesz, podlewasz. Pozbywasz się jednych roślin, gdy zagłuszają inne, nawozisz, podwiązujesz i przycinasz.
A czy pomyślałaś kiedyś o tym, że Twoje piękne ciało też jest jak ogród? Ogród, który potrzebuje uwagi, delikatnego dotyku, troski.

Twój umysł jest jak żyzna gleba, na której obrodzi wszystko, co zasadzisz i co będziesz podlewać i nawozić.

Z ziaren frustracji i zawiści wykiełkuje dorodna zgorzkniałość pospolita. Za to dobrze pielęgnowane sadzonki uczynności i wyrozumiałości zakwitną dobrocią tysiąca i jednej nocy. Mówi się, że to roślina wysokopienna, wieloletnia, wytrzymała na lodowate spojrzenia i palące komentarze. Zdarza się, że przyjmuje się nawet w lekko zacienionych wyrzutami sumienia miejscach. Należy jednak uważać na zbyt porywiste wiatry wywołane stresem. Wtedy słodkie, soczyste owoce dobroci łatwo kurczą się i tracą smak…

W swoim ogrodzie uprawiasz zioła, by wzbogacały smak potraw na Twoim stole. W sobie pielęgnuj te myśli i uczucia, które wzbogacą świat Twoich najbliższych i Ciebie.

Kasia Lindahl 

5 1 vote
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze