Wyjechałam za granicę, zaraz wracam.
Czy oby na pewno?
Nie poznałam osoby, która, wyjeżdżając, powiedziała: wyjeżdżam i już nigdy nie wrócę.
Za to znam sporo ludzi, którzy wyjechali tylko na chwilę, na rok, może dwa.
I co? I nie wrócili. Z chwili zrobiło się kilka lat, z roku wyszło na zawsze. Żyją w nowym kraju, raz lepiej, raz gorzej. Jedni z nich kochają nowy kraj, inni nadal próbują się w nim odnaleźć. Jedni chcą tu zostać na zawsze, inni nadal chcą wrócić. Jedną z tych osób jestem ja.
Jak myślę o nas emigrantkach, to myślę o dwóch wspólnych mianownikach, które nas łączą. Jest to odwaga i tęsknota. Odwaga, bo zdecydowaliśmy się opuścić kraj z całym dorobkiem emocjonalnym, który budowaliśmy od dziecka, jakim jest język, kultura, rodzina, przyjaciele. Tęsknota, bo niezależnie od tego, co było powodem wyjazdu, jak długo już żyjemy za granicą i jakie są plany na przyszłość – tęsknimy. Tak, tęsknimy. Za rodzicami, dziadkami, przyjaciółmi, za dziećmi. Za ulubioną kawiarnią, piekarnią, za ławką nad jeziorem, ogniskiem w lesie. Tęsknimy za Polską. Tęsknię i ja.
Inni mówią: “a nie przesadzaj, tam masz lepiej”, “to była twoja decyzja”, “sama tak wybrałaś“. Ja odpowiem: tak, tak sama wybrałam, to była świadoma decyzja. A czy tu mam lepiej? Czy na emigracji żyje się lżej?
Kraina mlekiem i miodem płynąca
Wiele osób wyobraża sobie życie za granicą niczym krainę mlekiem i miodem płynącą. Pieniądze rosną na drzewie, możliwości leżą na ulicy, a wszystkie problemy same się rozwiązują. Nie. Tak nie jest. Życie to życie. W życiu za granicą nie ma specjalnych ulg i zwolnień od problemów, kłopotów, zmartwień i trosk. Obowiązki na całym świecie są takie same. Praca jest pracą. Życie jest życiem. Niezależnie od szerokości geograficznej matki opiekują się dziećmi, gotują, sprzątają, wkurzają się na teściową, martwią o przyszłość swojej pociechy. Niezależnie od miejsca zamieszkania każdy płaci rachunki, składki, podatki. Za granicą ludzie też chorują, zdrowieją i umierają. Tutaj też pada deszcz i wschodzi słońce. Są tu rzeczy, dzięki którym żyje się łatwiej, ale i są rzeczy, przez które żyje się trudniej.
Ale to nadal nie powód, dla którego można mi zabrać prawo do tęsknoty. Bo choć decyzja wyjazdu była świadoma i choć kocham kraj, w którym żyję, to tęsknię za Polską.
Lekarstwo na tęsknotę
Tęsknota to bardzo silne uczucie, które towarzyszy każdej z nas. Trudne uczucie. Bolesne. Uczucie, na które tak wiele z nas szuka cudownego lekarstwa. Uczucie, które dopada nagle, wśród codziennych zadań, znienacka. Przychodzi nieproszone bez zapowiedzi. Czasami jest taka silne, że zwala z nóg, doprowadza do płaczu, zaciska gardło. I znika, na jakiś czas, by potem znowu wrócić. Na tęsknotę emigranta nie ma magicznego lekarstwa, ale jest coś, co może nam przynieść ukojenie. To jest rozmowa z drugą osobą. Wsparcie drugiej osoby, która tak po prostu dla ciebie będzie, która cię wysłucha, bez oceniania, doradzania. To przyniesie ci ukojenie.
Emigrantki potrzebują emigrantek
Z doświadczenia wiem, że nikt cię lepiej nie zrozumie niż osoba, która jest lub była na tym samym etapie. Nikt nie zrozumie kobiety, która wyjechała i codziennie martwi się o rodziców, że coś się im stanie, że podupadną na zdrowiu, że odejdą, a jej nie będzie bok. Nikt nie zrozumie matki, która wyjechała dla lepszych perspektyw, lepszych szans, lepszej przyszłości. Nikt nie zrozumie żony, która rzuciła wszystko i wyjechała za mężem, który dostał propozycję “nie do odrzucenia”. Nikt nie zrozumie samotnej osoby, która po wielu próbach w kraju, wyjechała, by spróbować gdzieś indziej. Nikt nie zrozumie trosk matki-emigrantki, która mimo tak wielu barier stara się zbudować ciepły i bezpieczny dom dla swojej pociechy. Nikt nie zrozumie matki – kobiety – emigrantki, która kocha swoje zagraniczne życie, ale tęskni. Nikt lepiej cię nie zrozumie niż osoba, która przeżyła to samo. Tęsknota to trudne, ale potrzebne uczucie. Tam gdzie jest tęsknota, tam jest miłość.
Nie próbuj szukać magicznego lekarstwa, bo takiego nie ma. Szukaj ludzi, którzy dadzą Ci wsparcie w tych trudnych emocjach.
Bardzo dziękuję Ci za ten tekst, chyba był mi chwilowo potrzebny, w obecnych czasach, w których przyszło nam żyć na imigracji, jest jak strzał w przysłowiową dziesiątkę. Decyzję o wyjeździe podjęłam z własnej nieprzymuszonej woli, po prostu świadomie, po prostu chciałam. W Polsce zostawiłam tylko, albo aż Rodziców. I tak jak napisałaś, to uczucie tęsknoty dopada w najmniej przewidywalnym momencie i ściska za gardło, teraz jeszcze dochodzi bezradność, która wymierza cios prosto w żołądek, że aż zginasz się w pół. Bo co jeżeli, Ty jesteś tu, Oni są tam i nie będziesz w stanie nic zrobić żeby pomóc, tym których… Czytaj więcej »
My rodzice, po wyjeździe dziecka na emigrację dzielimy życie między tęsknotą a tym krótkim czasem kiedy dziecko przyjeżdża na urlop. Dzielimy czas w oczekiwaniu na przyjazd i czas po wyjeździe. Żyjemy wspomnieniami i ogromną tęsknotą.
Bardzo cenny tekst i jakze żywo zawiera wszystkie rozterki mojego serca. Tez tesknie i chociaż moje relacje z Polska sa juz inne to jednak ta tesknota juz wryła sie w moje serce.
Szukałam tekstu takiego jak ten. Dziękuję. Jestem na emigracji od 6 lat, z własnego wyboru. Po studiach zdecydowałam wyjechać do UK. Początki nie były trudne bo byłam Aupair, więc poznawałam język, ludzi. Spotkałam Justynę i zaprzyjaźniłyśmy się. Potem przyszło szukanie pracy, było ciężej ale miałam przy boku przyjaciółkę i wspierałyśmy się nawzajem. Ona wróciła do Polski chcąc zacząć studia i szukając własnego szczęścia. Od tej pory nie poznałam drugiej takiej osoby i od tej też pory zaczęło być mi ciężko i samotnie. Zrozumiałam, że zaczynam tęsknić za Polską. Mam kilkoro znajomych, dobrą pracę, jako pielęgniarka z możliwościami rozwoju. Ale od… Czytaj więcej »
[…] w jego najprostszej formie, to marzenie, które zawłada moimi emocjami, ciałem i duszą; to wspomnienie tego, czego już nie ma, a może i nigdy nie […]
[…] ta pojawiła się w mojej głowie, gdy sama po długo utrzymującej się tęsknocie za Polską przyjechałam do domu rodzinnego i zdałam sobie sprawę, jak wiele się we mnie […]