FelietonyHistorie miłosneślub po holendersku

Czasy, kiedy to o wyborze partnera życiowego decydowali inni, minęły bezpowrotnie. Przynajmniej w Europie mamy raczej swobodę w wyborze partnera, a także wpływ na to, w jaki sposób nasza relacja będzie się rozwijać. Pamiętajmy jednak, że nie wszędzie na świecie tak jest. W wielu krajach patrzy się nieprzychylnie na niezobowiązujące spotkania kobiety i mężczyzny, oczekując od młodych, by zawarli związek małżeński z odpowiednią osobą. Czy oznacza to, że młodzi poznają się dopiero w przeddzień ślubu? O tym, jak randkują inne narody opowiadają Polki mieszkające na obczyźnie.

Schadzki w Maroku

Pierwsze miejsce, jakie nam się nasuwa, gdy myślimy o konserwatywnym stosunku do relacji damsko-męskich,to kraje muzułmańskie. Potwierdza to Martyna mieszkająca w Maroku. Przedmałżeńskie relacje w Maroku to nadal temat tabu. Potajemne randkowanie, spotkania na swaty czy szyfrowane wiadomości – to są realia, z jakimi mierzą się zauroczone sobą osoby. Islam, który wyznaje tu większość osób, zakazuje bowiem związków damsko-męskich, które nie są sformalizowane. Nie wynajmie się legalnie mieszkania bez okazania aktu ślubu, co tyczy się też meldunku w pokoju hotelowym. O ile względem turystów czy par mieszanych stosowane jest bardziej liberalne podejście, o tyle miejscowi nie mają już tak łatwo. Współżycie i obcowanie pozamałżeńskie może zakochanych doprowadzić nawet do więzienia. Zatem często ukrywa się związki przed rodziną lub znajomymi. Nie dzwoni się i nie pisze do potencjalnych partnerów w obecności postronnych. 

Nasuwa się zatem pytanie: czy przedślubne życie miłosne w ogóle istnieje? Wygląda na to, że jednak tak – mówi Martyna, która była świadkiem potajemnych randek młodych Marokańczyków. Ludzie znaleźli wiele sposobów na to, by obchodzić niektóre zasady. Jednym z nich jest spotykanie się na spacer z dala od miejsca zamieszkania lub zwykła przejażdżka samochodem. Na plażach poza miastem można spotkać młodych ludzi, którzy właśnie udali się na randkę. Doskonale pamiętam jedną taką parkę. Podczas gdy turyści i małżeństwa wchodzili przez wejście publiczne, oni dostali się do zatoczki, przemykając się przez szczelinę między skałami – tak jakby kryli się z tym, że w ogóle są razem. Najpierw weszła ona, a później w jej ślady poszedł on. Po chwili odeszli kawałek dalej i mogli już po prostu cieszyć się swoim towarzystwem. Dziewczyna zdjęła wtedy zif (chustę okrywającą głowę) pokazując długie i lśniące włosy swojemu chłopakowi. Siedzieli obok siebie, trzymając się za ręce i co rusz dyskretnie spoglądając, czy nikt ich nie obserwuje. Taka zakazana miłość.

Potajemne spotkania na plaży to oczywiście nie jedyna forma spędzania czasu z ukochanym – tłumaczy Martyna. Stojąc na rogu swojej ulicy, machnęłam ręką, by zatrzymać samochód. W środku był kierowca, a obok niego kobieta. Już zapaliła mi się lampka. Choć w Maroku powszechne są dzielone kursy oraz branie kilku pasażerów do jednego auta, to kobieta nigdy nie siedzi na przednim siedzeniu. Radar mnie nie zawiódł. Okazało się, że ona wcale donikąd konkretnie nie jechała, a jedynie towarzyszyła kierowcy. Gdy zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że spotykają się tak już pół roku, a ich rodziny o niczym nie wiedzą. Oni nie chcą się spieszyć. Ukrywają relację, ograniczając się tylko do takich schadzek. Dyskretne gesty, rozmowy wieczorami, delikatne muśnięcia dłoni i wymiana uśmiechów. Wiedzą, że jakby się przyznali, musieliby brać ślub, a na to nie są jeszcze gotowi.

Alibi na miłość, czyli o związkach w Indiach

W Indiach, podobnie jak w Maroku, starsze pokolenia biorą bardzo poważnie wszelkiego rodzaju relacje. Aby spotkać się sam na sam, potrzeba nie lada umiejętności organizacyjnych – opowiada Margita, mieszkająca w Indiach od kilku lat.  Randkowanie w Indiach ma się dobrze, ale niestety w wielu konserwatywnych domach jest obarczone skrupulatnym planowaniem, uważaniem na to, co się mówi i dokąd się idzie, żeby przypadkiem nie spotkać kogoś z rodziny albo z sąsiedztwa. Randki na mieście, w parku lub w formie przejażdżki są zdecydowanie bardziej popularne niż spędzanie czasu razem w domu, bo większość osób przed ślubem mieszka z rodzicami. Jeśli ktoś wyprowadza się do innego miasta na studia czy do pracy i nie ma tam krewnych, u których mógłby się zatrzymać, jest zmuszony zamieszkać w akademiku lub w wynajmowanym pokoju. A tam panują dość surowe zasady, na przykład zakaz odwiedzin. Mając konserwatywnych rodziców, będąc przy tym w nieformalnym związku, musisz skrupulatnie zaplanować wyjazd na kilka dni z ukochaną osobą – włączając w to dobre alibi o wycieczce ze znajomymi i poinformowaniem rzekomych uczestników o swoich planach, w razie, gdyby przypadkiem rodzina zapytała ich o szczegóły.

Mając na uwadze konserwatywne podejście społeczeństwa do relacji pozamałżeńskich, paradoksem w Indiach jest spora popularność aplikacji randkowych. Oprócz Tindera jest kilkanaście innych programów matrymonialnych. Moi znajomi chcieli znaleźć partnera na stałe przed trzydziestymi urodzinami, a właściwie ona szukała kandydata na męża, a on na żonę. Poznali się więc przez aplikację randkową dla osób poszukujących odpowiedniego partnera do zawarcia małżeństwa.

Co więcej, dobieranie w pary, np. przez aplikacje matrymonialne, jest ważną sprawą rodzinną. Niektóre osoby selekcjonują kandydatów, przeglądając profile w rodzinnym towarzystwie – tłumaczy Margita. Innym rodzice szukają odpowiedniej opcji. Jeszcze inni chcą najpierw spotkać się sam na sam, a dopiero później zaangażować rodzinę w razie pomyślnego obrotu sprawy. Przez kilka tygodni dwie dorosłe osoby umawiały się na drugim końcu miasta, żeby okolica dla obojga była wystarczająco odległa i tym samym szansa spotkania kogokolwiek znajomego znikoma. Po jakimś czasie zostali małżeństwem, przedstawiwszy się wcześniej rodzicom wybranków. Ale do tej pory ich najbliżsi myślą, że młodzi pierwszy raz spotkali się w towarzystwie rodzin.

Jak zatem można podsumować randkowanie w Indiach? Życie codziennie i zwyczaje bardzo różnią się między familiami. Dlatego dla jednych jest to niewyobrażalne, żeby rodzice dowiedzieli się o romantycznej relacji przed ślubem. Natomiast dla innych chodzenie na randki jest normalne lub do zaakceptowania – chociaż o ślubie często decyduje się wspólnie z rodziną.

Szukając intymności w Japonii, czyli love motels

W Japonii nie Tinder a nanpa ma wpływ na losy par, tłumaczy mieszkająca w Japonii Nati Ishigaki. Nanpa to po prostu stary dobry podryw, gdy mężczyzna podchodzi do nieznanej kobiety i pyta ją o numer telefonu. Jednak w Japonii jest to nie tylko niezbyt popularne, ale wręcz szokujące. Ludzie zwykle poznają się przez znajomych, ewentualnie w pracy. Organizowane są też specjalne imprezy goukon, podczas których single mogą się poznać bez presji bycia z kimś sam na sam. Dla odważnych randki w ciemno też są na porządku dziennym. 

Co ciekawe w Japonii ciągle wyznaje się miłość lub mniej zobowiązująco prosi o chodzenie. Po takiej deklaracji chodzi się na randki, ale większość par (oczywiście poza nastolatkami) od początku nastawia się na przyszły ślub. Poznanie rodziców to już oczywisty znak, że należy spodziewać się pierścionka. Nie znaczy to wcale, że para zamieszkuje razem.

Choć Japonia uchodzi za kraj nowoczesny, nawiązywanie romantycznej relacji bywa otoczone obłokiem tajemnicy. Również tam młodzi czasem muszą znaleźć kryjówkę, by związek nie znalazł się na świeczniku wśród ich najbliższego otoczenia. Jednak forma tej kryjówki może być dla nas zaskakująca. 

Wiele osób kontynuuje mieszkanie z rodzicami aż do ślubu (a często też i po ślubie). Aby pobyć ze sobą na osobności, chodzi się do tzw. love motels – małych i płatnych godzinowo hotelików. Zorganizowane są one w taki sposób, by pary mogły zachowywać pełną anonimowość – zaczynając od braku obsługi, a kończąc na specjalnych rurach, do których wkłada się środek płatności i poprzez które otrzymuje się klucze. W środku zaś zastajemy pełen luksus – ekstrawaganckie wnętrza, spore łazienki oraz… wielki telewizor z doborem filmów i gier, a także sprzętem do karaoke.

Islandczyku, przed randką sprawdź swe korzenie

A jak wyglądają pierwsze randki na zimnej Islandii? Islandzkie randki polegają najczęściej na chodzeniu na spacer – tłumaczy Sylwia. Przechadzając się brzegiem oceanu, lasem czy na polu geotermalnym, w czapkach, wełnianych islandzkich swetrach i porządnych butach, można rozchodzić stres! A przecież pierwsza randka to zazwyczaj dosyć krępująca sprawa, przynajmniej dla mnie. Kolejnym dobrym miejscem na randki, ale może już nie na tą pierwszą, jest basen czy dzikie gorące źródło, do którego często trzeba dojść – element spaceru zostaje tutaj zachowany.

Islandczycy zazwyczaj są dosyć zimni, na szczęście Islandki to gorące kobiety. Tutaj to dziewczyna postawi ci drinka, zapłaci też za obiad, a potem zaciągnie na większe amory. Islandki wiedzą, czego chcą. Nie wstydzą się ubrać wyzywająco – niezależnie od rozmiaru. Bez problemu pierwsze do ciebie zagadną, jeśli wpadłeś im w oko. Islandczycy natomiast są w większości całkiem inni.

Dość ważną kwestią na Islandii stanowi stopień pokrewieństwa między potencjalnymi parami. Wszyscy w jakiś sposób są ze sobą spokrewnieni. Liczy się jednak to, czy pokrewieństwo jest bliskie czy odległe. Jeśli dalsze, związek jest dozwolony. Istnieje nawet specjalna aplikacja „ÍslendingaApp SES(Beta)”, gdzie można sprawdzić stopień pokrewieństwa z innymi mieszkańcami krainy ognia i lodu. Należy pamiętać o tym, że na tak małej wyspie niemal wszyscy się znają. Dlatego też Islandczycy lubią spotykać się z obcokrajowcami. Nie muszą wtedy martwić się, że przyprowadzą do domu kuzynkę.

Randka pod okiem Wielkiego Brata

A jak sprawy sercowe mają się Wyspach Owczych? Kultura randkowania jest na Wyspach Owczych oczywiście znana, głównie za sprawą zagranicznych mediów. Jednak randkowanie nie jest tu szczególnie praktykowane – tłumaczy Kinga Eysturland, która mieszka z mężem na Wyspach Owczych od wielu lat. Wszakże nadrzędnym jej celem jest bliższe poznanie drugiej osoby. Tymczasem w farerskiej mikronacji ludzie znają się na wylot od wczesnego dzieciństwa. Zatem prawdopodobieństwo, że kolega ze szkolnej ławy jest twoim przyszłym mężem, jest, statystycznie rzecz biorąc, duże. Randki utrudnia też kontrola społeczna, która wywiera presję na młodych i zniechęca do spędzania czasu we dwoje w przestrzeni publicznej. Nawet niezobowiązująca kawa z przedstawicielem płci przeciwnej może być już powodem do plotek.

Czytając powyższe wypowiedzi, dochodzimy do wniosku, że sposób dobierania się par jest w większości usankcjonowany przez podejście rodziny, a często też zasady religijne panujące w społeczeństwie. Im bardziej konserwatywna grupa społeczna, im większa ingerencja starszego pokolenia w życie prywatne zakochanych, tym częściej obawy o to, „co ludzie powiedzą” biorą górę nad uczuciami młodych osób. Warto to wziąć pod uwagę, decydując się na związek z osobą pochodzącą z innego kręgu kulturowego.

Zebrała: Ilona Güllü (Bibi on Board

AUTORKI: 

– Martyna Dzido, Maroko (Mbelively)

– Margita Filipek, Indie (Zobacz Indie)

– Nati Ishigaki, Japonia (nati.ishigaki)

– Sylwia Łabas, Islandia (Panna Sarna)

– Kinga Eysturland, Wyspy Owcze (Kierunek Dania)

0 0 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
trackback

[…] okazji śwęta miłości zachęcam też do przeczeczytania felietonu o randkowaniu w różnych zakątkach świata, również dołożyłam tam swoją “cegiełkę”, o […]

trackback

[…] Potajemne randkowanie czy szyfrowanie wiadomości – z takimi realiami mierzą się zauroczone osoby. Prawo oparte na islamie zakazuje związków, które nie są sformalizowane. Wszelkie stosunki między mężczyznami i kobietami reguluje kodeks statusu osobistego, Moudawana Ousra, czyli odpowiednik naszego Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Prawo marokańskie zakazuje kilku zachowań, które są powszechne w innych krajach. […]