Felietony

Rok 2020 powoli się kończy. “Co za ulga!” – wykrzyknie tak wiele osób. Wiecie jak mu musi być przykro? Nie został zaproszony na własną imprezę pożegnalną, bo nikt go nie lubi. Tyle osób się cieszy, że odchodzi – znienawidzony, niechciany, obwiniany o wszystko, co najgorsze. I jakby nie patrzeć – jest o co. Tylko czy to naprawdę wszystko jego wina?

Poza tym, skoro już i tak odchodzi, może warto pożegnać się w miłej atmosferze? Może zamiast skupiać się na negatywach, mogłybyśmy powspominać te dobre wspólne chwile. Nie wmówicie mi, że nie było żadnych. Oczywiście, jeśli powiecie mi, że było beznadziejnie, że to był najgorszy rok w waszym życiu, uwierzę. Ale naprawdę nie byłyście nawet przez chwilę szczęśliwe?

Iskierki szczęścia

Narzekanie to zwykle moja domena – malkontenctwo to mój żywioł i ulubiony sport. Paradoksalnie w tym roku nie opuszcza mnie optymizm i dlatego postanowiłam być tą irytującą osobą, która krzyknie: skupmy się na pozytywach! Patrzcie jak ładnie słońce podświetla te chmurki od spodu. Łatwo mi mówić – ten rok nie tylko nie był dla mnie zły. Co więcej – był dla mnie niezwykle łaskawy. Dlatego chciałabym mu podziękować. W normalnych okolicznościach byłoby mi niezręcznie, zamiast chwalić się tym, co dobre, czułabym się głupio, że u wszystkich jest źle, a u mnie wręcz przeciwnie. Ale żal mi tego 2020. Niech wie, że nie wszyscy go nienawidzą. 

Drogi 2020,

nie denerwuj się! Piszę do Ciebie nie po to, żeby Cię obsobaczyć, wiem, że dostałeś sporo niezbyt miłych listów i jeszcze więcej reklamacji. Ale ja wierzę, że ta cała pandemia i inne kretynizmy to nie był Twój pomysł. Czasami ma się po prostu pecha, no i trafiło akurat na Ciebie – 2019 uniknął tego wszystkiego o włos, a 2021 jest już na wygranej pozycji, bo przychodzi po Tobie. Nie chcę nikogo denerwować, więc to co Ci teraz napiszę, zachowaj dla siebie, dobrze? Ja nawet trochę żałuję, że odchodzisz.

Poznaliśmy się w dosyć ciężkich okolicznościach – witałam Cię w Polsce, mój mąż nie przyjechał ze mną na święta, a ja, teraz mogę to przyznać, nie bardzo chciałam wracać do Nowego Jorku. W ogóle nie potrafiłam się tam odnaleźć, wiesz? Ale powiedziałeś mi, że mam się wziąć w garść, że mam sama spróbować być szczęśliwa, a Ty mi pomożesz.

I pomogłeś. Po powrocie do Nowego Jorku zaczęłam robić to, co sprawia mi przyjemność. Wreszcie posłuchałam męża, który od dawna powtarzał mi, że zamiast rozpaczać nad brakiem stałej pracy, powinnam wykorzystać ten nadprogramowy, wolny czas do maksimum. Wrócić do tańca. Zastanowić się, kim tak naprawdę chcę być. Pisarką? To pisać.

Nie przejmować się brakiem odpowiedzi od wydawnictw, do których w 2019, w końcu, po prawie trzech latach od ukończenia książki wysłałam moją propozycję wydawniczą. Wymyślić plan B. To z Tobą, drogi 2020, zaczęłam pisać bloga. I nie wiem jak to zrobiłeś, ale w ciągu kilku miesięcy wyrobiliśmy cel na rok. Co więcej, być może dzięki temu znaleźliśmy bardzo fajne wydawnictwo, które z entuzjazmem przyjęło mój tekst. I wiesz co? To z Tobą będę świętować premierę mojej pierwszej, samodzielnej książki – nie z 2021! 

Użyłeś też bloga, żeby poznać mnie z kilkoma naprawdę cudownymi osobami, które pojawiły się nagle i wypełniły ogromną część mojej cyber-codzienności. 

No tak… pandemia. Głupio pisać, że jestem wdzięczna za pandemię, kiedy widzę ile nieszczęść spowodowała. Nie jestem za nią wdzięczna. Ale podziękuję Ci za to, że mój mąż nie tylko nie stracił pracy, ale też za to, że może pracować z domu – dzięki temu spędzamy więcej czasu razem, a ja zaczęłam traktować nasze nowojorskie mieszkanie jak dom. 

Przez to, że tak dużo osób ma problem ze znalezieniem teraz pracy, przestałam się czuć jak kompletny nieudacznik. Wreszcie mogłam przestać się tym stresować i rzeczywiście skupić się na innych rzeczach. Jednocześnie zadbałeś o to, żeby nie brakowało mi zleceń. Dziękuję!

Nie pamiętam już nawet jakie to uczucie leżeć w słońcu i słuchać szumu fal, jestem blada jak w liceum, kiedy wymyśliłam sobie, że ideałem urody jest Morticia Addams – naprawdę brakuje mi wakacji. Ale nie pozwoliłeś, żeby pandemia przeszkodziła mi w przyjazdach do Polski – na ślub ukochanej przyjaciółki latem i teraz, na święta. 

Dałeś nam odwagę, żeby w sierpniu zaadoptować przepiękną piętnastoletnią sunię, Tarę. Kiedy pojechałyśmy po nią z mamą do schroniska, nie wiedziałyśmy nawet, czy będzie się mogła cieszyć z domu chociaż przez miesiąc – ledwie chodziła. Dzisiaj biegałam z nią na spacerze.

Jakby tego wszystkiego było mało, wymyśliłeś dla mnie niesamowity prezent urodzinowy, coś, o czym nawet nie mogłabym marzyć. Dostałam propozycję zostania twarzą kampanii jednej z najfajniejszych nowojorskich marek perfumiarskich, a co za tym idzie, współpracy z niesamowitymi, niezwykle twórczymi ludźmi. 

Naprawdę nie wydaje mi się, żeby 2021 miał szansę Ci dorównać. Ale nauczyłeś mnie, jak dużo zależy ode mnie samej. Więc nawet, jeśli Twój następca nie będzie mnie tak rozpieszczał jak Ty, poradzę sobie. Będę szczęśliwa. I za to dziękuję Ci najbardziej. 

Maja

Życzenia na przyszłość

Wiem, że jestem wyjątkiem. Czasami czuję, że wyssałam z 2020 całe szczęście dla siebie. Dlatego życzę Wam wszystkim, żeby 2021 wynagrodził wam wszystkie “niefajności”. I żebyście miały siłę walczyć o swoje szczęście, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Maja Klemp: Miłosna Globalizacja

5 2 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Maja Klemp
3 lat temu

PS Drogi 2020! Dziękuję Ci również za pierwszy artykuł opublikowany w Klubie Polek 😉 <3

Malgosia
Malgosia
3 lat temu
Odpowiedz  Maja Klemp

Szczęśliwego Nowego Roku kochana ❤

trackback

[…] Zresztą, napisałam już list pożegnalny do 2020 roku – możecie go przeczytać na blogu Polek na Obczyźnie, fantastycznego klubu zrzeszającego kobiety emigrantki, które w ubiegłym (!) roku przyjęły […]

trackback

[…] rok dał mi nieźle w kość, paradoksalnie 2020 wynagrodził mi to z nawiązką. Pisałam o tym w gościnnym artykule u Polek na Obczyźnie. W styczniu, po powrocie z Polski dostałam swoją pierwszą pracę – nie na etat, dorywczą, […]

trackback

[…] rok dał mi nieźle w kość, paradoksalnie 2020 wynagrodził mi to z nawiązką. Pisałam o tym w gościnnym artykule u Polek na Obczyźnie. W styczniu, po powrocie z Polski dostałam swoją pierwszą pracę – nie na etat, dorywczą, […]