EmigracjaFelietony

Życie potrafi spłatać figla. Kiedy już po kilku latach okrzepłam na dobre w tajskiej rzeczywistości i stwierdziłam, że chcę zostać w tym kraju na dłużej, okazało się, że nasz czas jest policzony. Czeka nas kolejna przeprowadzka i to nie byle jaką. Dostaliśmy szansę relokacji z kraju postrzeganego jako jeden z tańszych i przyjemniejszych do życia do jednego z najdroższych miast-państw na ziemi, czyli do Singapuru. Dla wielu to marzenie, a dla nas?

Choć Singapur jest zachwycający, nie braliśmy go pod uwagę jako miejsca do zamieszkania. Życie z trójką dzieci w Singapurze wydawało nam się do tej pory być poza naszymi możliwościami finansowymi, ale skoro pojawiła się okazja, to czemu nie spróbować. Jednak zanim się zgodziliśmy, wzięliśmy pod lupę singapurski rynek i przeliczyliśmy każdego hipotetycznego dolara, którego wydamy na tak zwane życie. Czy dobrze wszystko policzyliśmy, dowiemy się już niedługo.

Z pewnym smutkiem pakujemy nasz dobytek, ale z ekscytacją przeglądamy oferty mieszkań na wynajem w Singapurze, wybieramy miejsce do życia i szkołę dla dzieci.

Znowu się czuję tak jak wtedy, gdy szykowaliśmy się do wyprowadzki z Polski, żeby zamieszkać w Bangkoku.
W tamtym momencie dopiero zaczynaliśmy ekspackie życie i wszystko było dla nas takie nowe, inne, ciekawe. Obecnie mamy już spory bagaż doświadczeń, który na pewno bardzo nam pomaga organizacyjnie. Z drugiej strony wywołuje malutkie uczucie strachu, bo dobrze wiemy, jak trudne bywają początki w nowej rzeczywistości. Nawet w tej, którą już trochę znamy, bo Singapur nie jest nam zupełnie obcy. 

Jednak tym razem nie będziemy odkrywać niespiesznie atrakcji turystycznych Singapuru jak podczas jednej z naszych podróży.

Czeka nas przyspieszone odkrywanie tajników życia od takich prozaicznych rzeczy jak poznanie tego, co jest za rogiem, czy wybór nowego proszku do prania po bardziej poważne sprawy, jak otwarcie konta w banku i pierwsze wizyty u lekarza. 

Mieszanka uczuć, jaka towarzyszy międzynarodowej przeprowadzce, przypomina jazdę na kolejce górskiej albo skok na bungee. Chcesz i boisz się, ale nie ma już odwrotu. Podejrzewam, że każdy emigrant dobrze zna ten stan. Prawdę mówiąc, nie mogę się już doczekać nowego rozdziału w naszym życiu, a jednocześnie nie chcę wyjeżdżać z Tajlandii, która na zawsze zostanie naszym drugim domem.

Ela Tuchalska

5 1 vote
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze