Leciałam ostatnio z Sewilli do Marrakeszu. Był czerwiec, bardzo gorący dzień. Temperatury w stolicy Andaluzji przekraczały czterdzieści stopni, a to był przecież dopiero początek wakacyjnych miesięcy. Nikogo zatem nie dziwiło, że wyzwolone cieleśnie Hiszpanki chodzą roznegliżowane po mieście. Piersi i krągłości na widoku, podane jak na tacy. Chodząc ulicami Sewilli, sama nabrałam śmiałości oraz ochoty na założenie obcisłego topu czy mini, za którymi zazwyczaj nie przepadam.
Jednak wróćmy do tematu samolotu. Szybka odprawa w upale przed wieczornym lotem i znalazłam się na pokładzie. Rozsiadłam się, na kolanach kładąc bluzę i czekając na start. Dosłownie chwilę później rozejrzałam się dookoła siebie i przetarłam oczy ze zdumienia. Nie wiem, czemu wcześniej nawet tego nie zauważyłam, ale połowa osób w moim otoczeniu była roznegliżowana. Już pomijam krótkie i obcisłe spodenki panów, bo im, wiadomo, wolno więcej w Maroku. Przecież to kraj, gdzie patriarchat wciąż ma się dobrze.
To jednak panie zbiły mnie z lekka z tropu. Jedne w kusych sukienkach oraz na szpilkach, a inne z wyraźnie zarysowaną bielizną pod ubraniem czy wystającymi koronkami spod odzieży. O ile na ulicach hiszpańskich miast ten styl mi nie przeszkadza mi, ani mnie nie razi, o tyle w zaułkach marokańskich medyn już tak. Po chwili zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie tak powinna wyglądać osoba lecąca do muzułmańskiego kraju? Nawet jeśli w Hiszpanii gorąc lał się z nieba, to czy wypada z piersią lub pośladkiem na wierzchu lecieć do państwa arabskiego?
Wiem, że wielu nie widzi w tym nic złego.
Są nawet w czeluściach Internetu artykuły mówiące o tym, że po Marrakeszu można chodzić swobodnie ubranym. Autorzy wielu z nich twierdzą, że to turystyczne miasto, w którym turyści mogą dyktować modowe trendy. Nic bardziej mylnego. Podróżując do różnych krajów, zwłaszcza tych z odmienną kulturą i zwyczajami od naszych, powinno się nie narzucać swoich reguł, lecz dopasować do tamtejszych zasad. Sytuację możemy porównać do złożenia komuś wizyty. Raczej żaden gospodarz nie lubi, jak się mu stawia warunki i przypiera do ściany w jego własnym domu.
Tak samo jest z podróżowaniem. Jedziemy do miejsc, gdzie panują określone reguły zachowań. Warto byłoby się z nimi zapoznać przed wyjazdem, aby nie być narażonym na dość niemiłe lub niebezpieczne sytuacje w nowym miejscu. Kraje arabskie może nie mają swojego spisanego dress code’u, lecz mają wytyczne i zalecenia. Mają zasady, które czasem mogą wydawać się bezsensowne dla tak tolerancyjnych i otwartych ludzi, jak choćby wspomniani wcześniej Hiszpanie czy Polacy. Jednak te wszystkie zwyczaje nadają tym krajom wyjątkowego charakteru, który ciekawi turystów. Czyż właśnie nie po to człowiek podróżuje, by poznać w życiu różne perspektywy?
W krajach, gdzie religią dominującą jest Islam, znaczna większość ludzi ubiera się skromnie.
Religia zabrania pokazywania pewnych części ciała czy publicznych dwuznacznych i seksualnych zachowań. Pytając pierwszego lepszego Marokańczyka o tutejszy styl ubierania, dostaniemy najczęściej odpowiedź, że każdy nosi, co chce i nikt nikomu niczego nie narzuca. Turyści nie są zobligowani do przestrzegania zasad marokańskich i mogą podchodzić do nich z większym luzem. Jednak bazując na własnym doświadczeniu, mogę stwierdzić, że to nie do końca prawda. Kilka razy spotkały mnie niesmaczne uwagi, zaczepki czy komentarze właśnie z powodu stroju, jaki miałam na sobie. I nie chodzi tu o wielkie dekolty, mini i obcisłe sukienki. Zatem, pomimo że żaden Marokańczyk nie powie wprost, jaki strój powinien wybrać turysta, najlepszym rozwiązaniem jest rozwaga w tej kwestii. Zawsze lepiej wziąć ciut bardziej skromne ubrania niż te, które nosi się na co dzień.
Molestowanie słowne na ulicach się zdarza i czy nam się to podoba czy nie ilość szacunku oraz uwagi, jakie uzyskamy, w dużej mierze opiera się właśnie na naszym stroju. Im mniej na siebie założysz, tym szybciej przyciągniesz niepożądany wzrok miejscowych, zwłaszcza kobiet. Przebywając w większych miastach, takich jak Agadir czy Rabat, odczujemy nieco luźniejsze zasady regulujące kwestie ubioru, lecz im dalej od turystycznych miejsc, tym podejście jest bardziej konserwatywne. Im bardziej będziemy oddalać się od międzynarodowego otoczenia, tym mocniej odczujemy podążanie za regułami dyktowanymi przez religię i tradycję.
W większych marokańskich miastach ludzie chodzą ubrani na wiele różnych sposobów.
Szorty, spódniczki, koszulki przeplatają się z długimi sukienkami czy chustami na włosach. Są dzielnice nowoczesne, gdzie królują luksusowe butiki i nowobogacka, bardziej roznegliżowana moda. A są i takie miejsca, gdzie chodzi się z zakrytym ciałem i pokazuje światu tylko oczy. To tyczy się głównie kobiet, choć mężczyzn też nie omijają pewne zwyczaje. Na obszarach wiejskich golizna nie jest pożądana. Powinno się unikać noszenia czegokolwiek, co eksponuje zbyt dużo skóry. To raczej świat dżelab – tradycyjnych marokańskich szat z długim rękawem, długich do kostek i z kapturem zakończonym chwostem. Wybierając się w te regiony, najlepiej zostawić w domu wszystkie kuse stroje. Obszerne spodnie czy tuniki to styl, który tu bardziej pasuje.
Biorąc pod uwagę te wszystkie utarte zasady, często turyści nie wiedzą, co mają ze sobą zabrać, podróżując do Maroka. Najlepiej kierować się według tych trzech wskazówek:
Szalik, większa chusta lub narzuta.
Cokolwiek nosisz, lepiej mieć przy sobie jedną z tych rzeczy. Możesz wtedy łatwo dokonać zmian w swoim stroju lub okryć co trzeba, by poczuć się bardziej komfortowo. Zwiewna chusta pozwali ci także ochronić skórę.
Luźno i swobodnie.
Idealne są wszystkie ubrania z przewiewnych materiałów i nie opinające się na ciele. Dzięki luźniejszym ubraniom możemy spokojnie ukryć kształt naszej sylwetki, a także nie bać się, że coś nam się może spod ubrania wymknąć. Zwiewne długi sukienki lub spódnice, legginsy i tuniki lub tradycyjna gandoura (długa sukienka z małym dekoltem i półdługim rękawem) pozwolą ci wpasować się w konserwatywny styl marokański, a także ochronią cię przed słońcem.
Sandały lub zakryte palce.
Jeśli szykujesz się na pobyt w Maroku, to z pewnością będziesz zwiedzać wiele miejsc. Przyda się zatem coś wygodnego. Klapki lepiej zostawić w riadzie lub przy hotelowym basenie, bo chodząc po niektórych obszarach miast czy wiejskich miasteczek, można je łatwo zgubić. Zdecydowanie lepsze są wygodne sandały lub obuwie zakryte. Zwłaszcza jeśli planujemy przechadzki w słońcu. Najlepsze będą trampki lub tenisówki.
Kobiety często zastanawiają się nad sensem zapakowania bikini.
To zależy od miejsca urlopu. Możesz je wziąć ze sobą, by założyć na większej plaży w turystycznym mieście lub na basen hotelowy. Jednak trzeba pamiętać, że niedopuszczalne jest chodzenie po mieście w stroju kąpielowym. Nawet na deptaku przy plaży tego typu ubiór jest zabroniony. Zawsze warto mieć pod ręką coś do okrycia się. Narzutki na stroje są tu idealnym rozwiązaniem. Musimy pamiętać, że kwestia stroju nie jest w Maroku prawnie uregulowana, jak na przykład w Iranie. Jedynym wyjątkiem jest opalanie się topless lub nago, które jest niezależnie od miejsca nielegalne.
Przede wszystkim należy pamiętać, że podstawową zasadą jest zakrywanie, a nie odkrywanie ciała. Nie tylko z powodu ochrony przed słońcem, lecz bezpieczeństwa. Jeśli jesteś kobietą i podróżujesz w męskim towarzystwie, to możesz pozwolić sobie na więcej frywolności. Wtedy cmokanie czy wścibskie spojrzenia raczej się nie zdarzają. Należy jednak pamiętać, że Maroko jest krajem nieco zdemoralizowanym przez seksturystykę oraz szaleńczo zakochanych w Europie Marokańczyków, którzy próbują zdobyć wizę przez małżeństwo. Stąd też kobiety z zagranicy, nawet ubrane w to samo co Marokanki, będą częściej zaczepiane na ulicach.
Wracając do mej podróży, na palcach jednej ręki mogłam policzyć, ile osób w moim samolocie ubrało się odpowiednio.
Tak samo na palcach drugiej byłabym w stanie wskazać, ilu spotkałam turystów, którzy wiedzieli, jakie ubrania powinno się spakować, przyjeżdżając do Maroka. Niestety tendencją jest zabieranie nieodpowiednich ubrań i późniejsze narzekanie na złe traktowanie przez miejscowych. Daleka jestem od oceniania ludzi po ubiorze, chciałabym jedynie zwrócić uwagę na problem, który jest dość powszechny. Podróże stały się dla wielu osób tak naturalne jak jedzenie śniadania. Granice są coraz bardziej otwarte, a bilety można dostać po okazyjnych cenach, co kusi zwłaszcza tych marzących o wyjazdach w odległe miejsca. Jednak wraz z realizacją marzeń w parze powinna iść rozwaga oraz szacunek do kultury, religii czy, zwyczajnie, ludzi.
Mimo że Maroko jest określane jako najbardziej liberalny z krajów arabskich, to na ulicach nie sposób zobaczyć mężczyznę bez koszulki lub nawet w obcisłym topie bez rękawów. Tak samo ma się sprawa z odsłoniętym dekoltem czy brzuchem u kobiet. Wyjątkami są młodzi ludzie w klubach nocnych lub panie trudniące się prostytucją. Zatem jeśli właśnie tak ubierasz się na co dzień, licz się z tym, że w kraju arabskim przyciągniesz sporą uwagę. Niekoniecznie tę dobrą i pożądaną. Jeśli planujesz zwiedzanie niektórych zabytków, ochrona ma pełne prawo poprosić cię o wyjście lub o przebranie się w coś bardziej zakrytego.
Kwestia ubioru zajmuje mnie od kilku lat głównie ze względu na jego rolę w danym miejscu, to jak mogę zostać odebrana oraz czy nie naruszam pewnych zwyczajów. Tytułowe szorty są w Maroku postrzegane przeze mnie jak cienka granica dobrego smaku. Niby nie ma zakazu, a jednak są zapalnikiem dla wielu nachalnych zaczepek lub okazaniem braku szacunku w historycznych miejscach. Czy nie łatwiej zatem zrezygnować z jednego elementu ubioru na rzecz większego poczucia komfortu w podróży oraz bezpieczeństwa w obcym kraju?
[…] to ciągle dla mnie bardzo nieodkryty kontynent. Byłam tylko w Maroku kilkanaście lat temu, które mnie niezwykle urzekło, dlatego możliwość odwiedzenia kolejnego […]