Felietony

Nie masz prawa się skarżyć.

Nie masz prawa czuć, ponieważ uczucia innych są ważniejsze. Jeśli postawisz siebie na pierwszym miejscu ze względu na swoje zdrowie psychiczne, to jesteś nienawistna i masz złe intencje. Podburzasz. Nie masz prawa czuć się źle i mówić o tym głośno. Oczywiście działa to tylko wtedy, kiedy chodzi o ciebie. Ty musisz wysłuchiwać i być zadowolona. “Cierpliwa.” Masz się zamknąć. 

Coś w naszej relacji dziś pękło.

Coś w niej zamarło, zatonęło gdzieś w potoku słów, które można wybaczyć, ale nigdy zapomnieć.Chociaż będę się ze wszystkich sił starała zapomnieć, wiem, że wrócą do mnie w najmniej odpowiednich momentach. Wtedy zaognią sytuację i wywołają kolejną wenezuelską dramę, pełną wyrzutów, krzyków i łez. Moja cierpliwość ma swoje granice i dzisiaj wyczerpano jej pokłady. Być może to już pora, by się pożegnać. Być może relacje, znajomości, przyjaźnie, a nawet i związki muszą czasami po prostu umrzeć. Taka jest kolej rzeczy. Nic nie zwiastuje tego, czy damy jeszcze radę coś odbudować czy nie, ale znam dobrze szlak, który widzę na horyzoncie. Kiedy już nic nie czuję, nie boli, już nawet nie jest mi przykro, kiedy oddalam się emocjonalnie, zwiastuje to początek pogrzebu relacji. 

Od dzieciństwa zbyt mocno przywiązywałam się do ludzi, więc te momenty końca zawsze łamały mi serce.

Przypuszczam, że to się nie zmieni. Nieustannie daję się pokonać własnej naturze i wpadam w te same pułapki. Ciągle kolejnym “swoim” ludziom oddaję serce, bo są “tacy jak ja” i bo “tak doskonale się rozumiemy”. A potem ciężko mi się godzić z burzliwym procesem rozstania i przeżywam kolejne końce świata. I owszem, z jednej strony sprawia to, że jestem silniejsza i więcej zniosę, ale niestety tylko z jednej. Z drugiej coraz trudniej jest mi zaufać innym i coraz trudniej się angażować. Zwyczajnie przestaje się mieć ochotę.

Dziś zatem przeprowadzę w swojej głowie te wszystkie kłótnie sama z sobą.

Odegram w niej scenariusze niczym z filmów, które pomimo starań nie opuściły żadnego studia. Zapłacę za tę przykrą sytuację zszarganymi nerwami, porozpaczam i nabiorę dystansu. A jutro… 

Jutro będzie nowy dzień. Mój prywatny koniec świata nie będzie miał już wtedy większego znaczenia. Stanie się częścią przeszłości. 

Sadeemka

5 5 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
trackback

[…] wierzę w statystyki, ale wierzę w ludzkie problemy. Wierzę w to, że się boimy i że nie umiemy prosić o pomoc. Nie potrafimy nawet zdefiniować, […]