Felietony

O Norwegii napisano już wiele – o jej przyrodzie, o jej złożach ropy i gazu, a także o jej stawianym za wzór modelu społecznym. To fakt, obecnie społeczeństwo norweskie jest znane ze swojej egalitarności, braku akceptacji dla nietolerancji i wysokiego stopnia równouprawnienia (ze względu na płeć, wyznanie, kolor skóry itp.). Jednak, jak w przypadku niemal każdego kraju, nie zawsze tak było.

Jeszcze nie tak dawno Norwegowie traktowali rdzennych mieszkańców północnej Norwegii jak dzikusów, których należy sobie podporządkować poprzez alkohol i pozbawienie własnej kultury. Saamów rozpijano, płacąc im za skóry i mięso alkoholem, a ich dzieci zabierano i uczono w szkołach prowadzonych przez Norwegów, gdzie nawet nie mogły posługiwać się swoim językiem. Były tam narażone na przemoc fizyczną, psychiczną i na gwałty, a ich oprawcy pozostawali bezkarni. Teraz oczywiście sytuacja wygląda inaczej – język saamski jest jednym z trzech języków urzędowych Norwegii, a sami Saamowie mają swój osobny parlament.

Historia Norwegii z czasów II wojny światowej pokazuje ją jako kraj rozdarty pomiędzy ludzi o sympatiach pronazistowskich i tych, którzy stawiali opór okupantowi. Z jednej strony Norwegia była krajem czystym aryjsko, gdzie niemieccy żołnierze przyjeżdżali niemal jak na wakacje, traktując Norwegów prawie jak równych sobie. Nazizm wśród norweskiej ludności rozwinął się wówczas w sposób znaczący, a nazwisko Quisling do tej pory wymienia się ze wstydem (Quisling był przywódcą kolaboracyjnego rządu Norwegii). Z drugiej strony działał norweski ruch oporu, a wielu zwykłych Norwegów ratowało życie uciekinierom z obozów jenieckich ze zwykłego poczucia przyzwoitości (spotkałam się z określeniem: „tak po prostu trzeba było”). Wielu z własnej inicjatywy pomagało im przekraczać granicę z neutralną Szwecją, a w obozach jenieckich czy więzieniach hitlerowskich Norwegowie dzielili się swoimi paczkami żywnościowymi z głodującymi więźniami z innych części Europy.

W ostatnich latach wiele się mówiło o otwartości Norwegii na przyjmowanie uchodźców. To prawda, wiele osób z różnych części świata w Norwegii znalazło swój dom. Jednak nie zawsze tak było. W latach 90. XX wieku Norwegowie potrafili witać uchodźców z Półwyspu Bałkańskiego czy z Iranu (o tych przypadkach wiem z pierwszej ręki) z pałkami w rękach, a nocami obrzucać ich domy kamieniami i wykrzykiwać obelgi.

Powszechnie znane jest też określenie Janteloven (Prawo Jante), pochodzące z noweli norweskiego pisarza pochodzenia duńskiego Aksela Sandemose’a, pod tytułem „Uciekinier w labiryncie”. W dużym skrócie, prawo to zabraniało się wyróżniać pozytywnie na tle innych: „Nikt nie jest kimś specjalnym. Nie próbuj wyróżniać się ani udawać, że jesteś pod jakimkolwiek względem lepszy od innych” (źródło: Wikipedia). To prawo można bardzo trafnie odnieść do norweskiego społeczeństwa, którego członkowie już od najmłodszych lat uczeni są, że nie można nikomu pokazywać, że jest się lepszym czy innym. Musisz być jednym/jedną z wielu, a jeżeli nie jesteś, to stanowisz problem. Najdotkliwiej odczuwają to dzieci migrantów, które w domu motywowane są do wytężonej nauki, podczas gdy w szkole ich aktywność i wiedza, szersza niż u innych dzieci, nie jest pozytywnie postrzegana przez nauczycieli. Janteloven wciąż jest żywe w Norwegii, zwłaszcza w małych miejscowościach.

Ten wpis nie miał na celu krytykowania Norwegii, ponieważ ten kraj ma specjalne miejsce w moim sercu. Może jednak właśnie dlatego, że jest mi tak bliski, nie mam oporów, by pisać o niechlubnych epizodach z jego przeszłości. Czasami zdarza mi się spotkać irytującą postawę Norwegów stawiania się w roli moralnych autorytetów dla innych narodów, chociaż patrząc wstecz na własną historię, powinni wykazać nieco więcej pokory. W historii każdego kraju są okresy, którymi ich mieszkańcy lubią się chwalić, ale są też takie, o których najchętniej by zapomnieli. Norwegowie nie są tutaj wyjątkiem. Norwegia nie jest rajem na ziemi, jak myślą niektórzy (w tym wielu Norwegów), ale jest krajem, który dobrze odrobił swoją lekcję i wyciągnął właściwe wnioski z błędów, jakie popełnił w przeszłości. 

Monika Sokol-Rudowska, KoshMara

0 0 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Lech
4 lat temu

Byłem w Norwegii dwa razy, w 1964 r na praktyce studenckiej i w 2003 na nartach. Rok 1964 – Norwegia nie była wtedy bogata. Odniosłem wrażenie, że nie lubili Szwedów gdyż ci byli już wtedy uznawani w Europie jako wzorowe społeczeństwo. Przykład – podczas spotkań z Norwegami chciałem powiedzieć im jakiś komplement, mówiłem więc, że w Polsce są stawiani za wzór uczciwości, że krążą legendy, że w Norwegii można zapomnieć/zostawić walizkę na peronie dworcowym a nie zginie. Rzeczywiście krążyły takie opowieści, ale o Szwedach. Odpowiedź Norwegów: rzeczywiście, kiedyś tak było, ale teraz rozwinął się ruch przygraniczny, przyjeżdża tu wielu Szwedów,… Czytaj więcej »

trackback

[…] takich państwach jak Norwegia, Szwecja, Izrael, Chiny i Korea Północna służba wojskowa obejmuje nie tylko mężczyzn, ale i […]