EmigracjaFelietony

Nigdy nie myślałam, że wyjadę z Polski… Nigdy nie spodziewałam się, że wyjdę za mąż za obcokrajowca… Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że będę kilkukrotnie swobodnie zmieniała ścieżkę zawodową…
Ale od dziecka marzyłam o morzu.


Mama ostatnio wspominała mnie jako kilkulatkę głoszącą wszem i wobec, że będę mieszkać w Afryce, bo w Polsce jest zbyt zimno! Oczywiście zupełnie nie pamiętam tej dziecięcej deklaracji. Ale dzisiaj mija mi już ponad jedenaście lat w Aleksandrii nad Morzem Śródziemnym, często odwiedzam też Morze Czerwone. Dorobiłam się męża Egipcjanina i trzech zwrotów akcji w karierze.

Kiedy przebywasz w gronie tzw. expatek, kobiet na obczyźnie, które mieszkają poza miejscem swojego urodzenia, dostrzegasz, jak różnorodne są powody ich emigracji.

Ekscytujący zwrot kariery, odruch serca, wizja idealnego życia w danym zakątku świata, więzy rodzinne, zwykły przypadek lub tysiąc innych powodów. Pomimo to często zauważysz wspólny mianownik. Jest nim zmiana. Chęć zmiany, nieodparta potrzeba zmiany, ten tlący się płomyczek ciepła w sercu na samą myśl o wkroczeniu na nową drogę.

Czasami też łączy nas nagle wyrastający mur niezrozumienia naszej decyzji przez bliskich.
„Zostawiasz nas i całe swoje dotychczasowe życie?”
„Czy już naprawdę nie można ułożyć sobie życia w Polsce, trzeba wyjeżdżać aż do … (wypełnij według uznania)?”
„A jak Ty to sobie teraz wyobrażasz? Będziesz córka, siostrą, przyjaciółką z doskoku?”


I może takie obawy, zarzuty, trochę pretensje postawiły niejednokrotnie naszą emigrację pod znakiem zapytania; może nawet po latach nadal słyszymy ich pogłos w chwilach zwątpienia. A w tych chwilach zwątpienia marzymy o poczuciu wsparcia, zrozumienia, akceptacji.

Marzymy o przestrzeni na odnalezienie się w nowym środowisku, zamiast martwienia się tym, co potencjalnie tracimy. Marzymy, aby w pełni poczuć szczęście i oddać się dreszczykowi emocji, które przynosi nowe wyzwanie.

Jak radzimy sobie w takich krytycznych momentach?
Różnie.

I to nie znaczy, że jeśli jesteś silna i asertywna, to przetrwasz tę burzę, a jeśli zawsze byłaś uczuciowa i związana z rodzina to wiadomo, że będzie ci bardzo ciężko. 

Jest różnie, bo każda z nas przeżywa zmianę na swój sposób. Jednak pod różnorodnymi emocjami związanymi z ważnym krokiem w życiu, można odnaleźć pewne tendencje. Kiedy rozmawiam z kobietami na obczyźnie i podejmujemy wiodący temat powodu wyjazdu z kraju rodzinnego, dominują dwa kierunki. Dążenie do „czegoś” albo ucieczka przed „czymś”.

Czy to zbyt daleko idące uproszczenie? Możliwe. Dzięki takiemu uproszczeniu wyłania się interesująca obserwacja.

Osoby, które zdecydowały się na zmianę w życiu, by „coś” osiągnąć zamiast „czegoś” uniknąć, emanują inną energią i nie da się tego przeoczyć. Ich droga nie jest usłana różami, jednak iskierka inspiracji w oku, nadzieja subtelnie rozjaśniająca drogę i widocznie prężny krok do przodu są wręcz uznawane przez otoczenie jako godna pozazdroszczenia determinacja.

A co w tym wszystkim praktyczne, to, że mnie i tobie i naszym rodzinom, znajomym i tej osobie, która najbardziej za tobą tęskni, jest łatwiej zaakceptować nawet nasze najtrudniejsze i najdramatyczniejsze wybory, kiedy widzą jasno obrany przez nas cel.


Niezależnie od powodów, dla których emigrujemy i tego jak przebiega cały proces przeprowadzki, kołaczą nam w głowie opinie innych, ich historie o udanych i tych mniej pozytywnych doświadczeniach.

Pamiętajmy jednak, że skoro ziarenko chęci zmiany w życiu zakiełkowało i nawet zapuściło korzenie w naszej świadomości, to warto dać sobie choć ciut swobody i podążyć za nowym, fascynującym, nieznanym lądem i przeżyć jedyną w swoim rodzaju przygodę.

Marta Sikora

FB: www.facebook.com/martasikoratransformativecoach

4.5 6 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze