EmigracjaFelietony

Przeprowadzam się z całym życiem, z całym dobytkiem już piąty raz, a jakby policzyć przeprowadzki w obrębie kraju, to siódmy. Za każdym razem jest inaczej. Przeprowadzałam się z domu rodzinnego “na swoje”, przeprowadzałam się w zielonym Oplu Agili z rocznym dzieckiem do obcego, stereotypowo nieprzyjaznego mi kraju, przeprowadzała mnie firma, która całe moje życie spakowała w dwadzieścia cztery godziny, przelatywałam też przez ocean ze zwierzakami. Były przeprowadzki łatwe i te trudne, nie kosztujące nas prawie nic i czyszczące nasze konto z oszczędności.

Z niektórymi miejscami było ciężko się pożegnać, z niektórymi lżej. Z niektórymi osobami było trudniej się pożegnać, z niektórymi łatwiej. Obietnice spotkań, wizyt i kontaktu nie zawsze się spełniają. Z doświadczenia wiem, że tylko garstka przyjaciół i znajomych z poprzedniego miejsca zamieszkania zostanie w moim życiu na dłużej, jeszcze mniejsze grono na zawsze. Kto to będzie? Nie wiadomo. Bo utrzymywanie kontaktów na odległości to ciężka praca i zawsze jest to robota wspólna – i jednej i drugiej strony. Tak więc wyjeżdżając czasem nie jestem w stanie powiedzieć, z kim będę w kontakcie za dwa, cztery czy dziesięć lat.

Przeprowadzki, szczególnie dla osób takich jak ja, które zapuszczają korzenie w każdym miejscu, każde miejsce starają się uczynić domem, są przeżyciem trudnym emocjonalnie, wymagającym siły, spokoju, czasem “zimnego” podejścia do sprawy, czasem czułości do siebie, a zawsze czasu. A wiadomo, że tych wszystkich rzeczy w życiu każdego i każdej z nas jak na lekarstwo.

Jechałam wczoraj do Chanii i minęłam przystanek autobusowy z plakatem “Cretan Food Festival Summer 2021”. Podekscytowałam się, bo i od roku nic się nie dzieje i uwielbiam jeść. No i od razu zdałam sobie sprawę, że JUŻ mnie tutaj nie będzie. I nie będzie mnie JESZCZE, bo mam plan żeby przyjechać na Kretę jesienią. I tak się zrodziła nazwa JUŻJESZCZE. Jużjeszcze to okres czasu, ale przede wszystkim stan – i rzeczywisty i emocjonalny, w którym pewnie każdy, kto się przeprowadzał był, tkwił, sterczał i się kisił. Że już nie tam, a jeszcze nie tutaj. Że jeszcze nie tam, a już nie tutaj. Długość jużjeszczy zależy od wielu czynników, między innymi od tego, czy się jest intro- czy ekstrawertykiem, czy łatwo rozstajemy się z rzeczami, ludźmi, przyzwyczajeniami czy nie, zależy od umiejętności organizacyjnych, stanu emocjonalnego oraz od takich drobiazgów jak dostępność i cena wina oraz szybkość internetu. Okres jużjeszczy zaczyna się od tego, że w naszym słowniku pojawiają się te dwa słowa – już i jeszcze. Najpierw pojawiają się rzadko.

“Znacie już datę przeprowadzki?”, “nie, jeszcze nie znaleźliśmy domu”. Z czasem, te dwa słowa zaczynają pojawiać się coraz częściej. Jeszcze nie wiem, czy będę zaszczepiona na podróż. Już nie zdążę pójść do fryzjera. Jeszcze nie zaczęłam szukać pracy, ale już zadzwoniłam do siłowni, w której prowadziłam zajęcia jogi, że jeśli kiedykolwiek się otworzą, to ja nie będę już tam pracować. Jeszcze zdążę zrobić sobie tomografię głowy (migreny!), ale już nie dam rady odebrać wyników. Już kupiłam sobie dębowy stół do nowego domu, choć jeszcze nie znam wymiarów pomieszczeń. Jestem już członkiem pięciu fejsbukowych grup poznańskich, ale jeszcze nie “odlubiłam” pięciu schronisk dla zwierząt na Krecie. Jeszcze czytam, ile jest zachorowań na COVID w moim mieście na Krecie i już czytam, ile zachorowań na COVID w mojej gminie w Polsce.

Jeszcze mam wspólne “kreteńskie” tematy z przyjaciółmi stąd, jeszcze wiem, że u kogoś przekwitają brokuły w ogrodzie, u kogoś innego pies rzygał całą noc, wciąż psuje się pralka, a dziecko przebiło sobie stopę gwoździem, ale już nikt nie snuje ze mną planów na majowy wypad na południe Krety, już nie szykuje się na letnie przesiadywanie w tawernach, na lipcowe, jak zwykle uroczyste w naszym domu obchody święta amerykańskiej niepodległości, już nikt nie planuje ze mną swoich urodzin. A w Polsce jeszcze nikt tego nie robi.

Jużjeszcze mogą być smutnym okresem. Zaczynam nie należeć do jakiegoś miejsca, zaczynam powolutku odklejać się od jednego miejsca i powolutku przyklejać najpierw palec, potem dłoń, może prawy bok do nowego miejsca. W ramach odklejania się, rzucam uprzejme “na pewno się niedługo zobaczymy” do pani ze sklepu spożywczego, do dentysty, nawet do znajomych i przyjaciół, choć wiem, że w niektórych przypadkach to nie jest prawda. Z niektórymi już się nie zobaczę, choć moja chęć spotkania jest najszczersza na świecie.

Nowe miejsce powoli zaczyna mnie wciągać. Mam już kilka kontaktów jogowych, mam już przychodnię, w której podadzą córce leki jeśli będzie taka potrzeba. Dzięki internetowi wiem już, jak wygląda moja nowa ulica, choć jeszcze nie wiem, czy śmierdzi spalinami czy pachnie bzami z ogrodu sąsiadki. Już wiem, że będę tęsknić za jednym miejscem i jeszcze nie wiem, czy będę szczęśliwa w nowym. Już wiem, że zdarzy się wiele nowych, ciekawych, potencjalnie wiele dobrych dla mnie rzeczy w nowym miejscu, jeszcze nie wiem, czy jestem na to wszystko gotowa. Jeszcze nie wiem, czy nowe miejsce będzie na zawsze, ale już wiem, że, jak wszędzie, zrobię wszystko, żeby stało się dla nas domem na krótki lub całkiem długi czas.

Jużjeszcze to znakomity nauczyciel, który uczy, że nic nie trwa wiecznie, uczy pokory, elastyczności, a po drugiej stronie daje szanse na nowy początek, na poukładanie niektórych spraw na nowo, po swojemu, ze zdobytym doświadczeniem. Jużjeszcze to test na cierpliwość, na umiejętność patrzenia z innej perspektywy, test na empatię względem siebie i innych. I jeśli czujesz, że jesteś w samym środku jużjeszczy (lub za moment cię to czeka), życzę ci, tak jak sobie, łagodnego, spokojnego i owocnego przejścia przez nie.

Ania O’Connor

***

Jeśli podobał Ci się ten tekst,

ZOSTAŃ NASZYM PATRONEM NA

Więcej o naszych Patronach i o nas:

MY, POLKI

5 3 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
3 lat temu

Jedną z rzeczy, która mnie zawsze najskuteczniej powstrzymywała przed jeżdżeniem po całym świecie była właśnie nienawiść do jużjeszczy.

Ania Ligęza-O'Connor

I bardzo cię rozumiem. To jest bardzo nieprzyjemny okres. Jestem w samym jego środku i wiem, że za kilka dnia, tygodni, miesięcy będzie lepiej, ale zanim tam będę, potrwa.

Anna
Anna
3 lat temu

swiadomosc, ze juzjeszcze sie skonczy daje sile do przetrwnia i energii na zaczynanie od nowa

ciociA