CiekawostkiFelietonyśmigus-dyngus

Za plecami słyszę roześmiane głosy, jednak zanim zdążę się obejrzeć, na moich plecach ląduje strumień lodowatej wody. Zaciskam zęby i sięgam po pistolet. Tego już za wiele. Naciskam na spust, ale nie mam szans w starciu z piątką małych urwisów uzbrojonych w szlauch. Kolejny kubeł wody. Joom rap! Poddaję się! 40-stopniowy żar szybko wysuszy mi ubranie, bo jest kwiecień, czyli najgorętszy z gorących miesięcy w Tajlandii. Sawadee Phi Mai, szczęśliwego Nowego Roku – krzyczą dzieci, po czym zastawiają wodną pułapkę na kolejną ofiarę. Strzeż się turysto, z tego starcia nikt nie wyjdzie suchą nogą! Ale zamiast zrzędzić, lepiej popłynąć na fali tajskiego sanuk (zabawa, radość). Songkran (Nowy Rok) to nie tylko śmigus dyngus w wersji pro, ale przede wszystkim wspaniała okazja do podejrzenia wielu niesamowitych tradycji.

Według kalendarza buddyjskiego Songkran to święto przypadające na trzynasty dzień kwietnia.

Celebracje trwają jednak aż trzy dni (13-15 kwietnia). Pierwszego dnia Tajowie sprzątają swoje domy, by pozbyć się wszystkiego złego, co przytrafiło się przez cały rok i przygotować się na powitanie Nowego Roku. W kolejne dni odwiedzają lokalne świątynie, składając dary dla mnichów. Budują piaskowe pagody – chedi sai (często w formie konkursu na najpiękniejszą konstrukcję) oraz polewają tors statuetki Buddy wodą o oszałamiającym kwiatowym zapachu (używa się do tego specjalnych perfum – nam ob).

Jeśli uda się wam wziąć udział w tych ceremoniach, to należy pamiętać o tym, że tradycyjnie wodą polewa się ciało Buddy, a nie głowę. Do świątyni przychodzi się również po to, żeby wypuścić zakupionego wcześniej ptaka, rybę lub żółwia. Choć dla wielu z nas to kontrowersyjny zwyczaj, to Tajowie wierzą, że ten rytuał ma magiczną moc przyciągania szczęścia. W domach zaś Tajowie obmywają ręce bądź stopy starszych członków rodziny (Rod Nam Dam Hua). W zamian otrzymują błogosławieństwo na Nowy Rok.

Choć Songkran to święto rodzinne, na całym świecie kojarzone jest raczej z wielką bitwą wodną.

Lokalni sprzedawcy zacierają ręce, bo plastikowe pistolety na wodę i wodoodporne pokrowce rozchodzą się jak świeże bułeczki. Obchody Songkran w pewnym momencie zaczęły wymykać się jednak spod kontroli. Hordy pijanych ludzi wylewających kubły zimnej wody na kierowców skuterów powodowały poważne zagrożenie dla ruchu. Po objęciu władzy przez obecną partię rządzącą wprowadzono więc pewne restrykcje. W Bangkoku wydzielono specjalne miejsca, w których można brać udział w bitwie wodnej, zaczęto też bardziej promować tradycje. Wszystko to po to, żeby Songkran kojarzony był raczej z tajską kulturą a nie tylko zakrapianą alkoholem imprezą.

Songkran to święto kolorów.

Ulice pełne są wtedy ludzi ubranych we wzorzyste kwiatowe koszule oraz tie dye – ubrania zafarbowane w nierówne kolorowe kleksy, które cieszą się w Tajlandii ogromną popularnością. W mojej szkole songkranowy dress code w tym roku jest jednak mniej oczywisty. Pha kao maa – to popularny (szczególnie na północy) materiał w kratkę, który można nosić na wiele sposobów. W 2013 został on uznany za tajskie dziedzictwo kulturowe.

Songkran to czas w którym Tajowie pracujący w dużych miastach wracają do domów,

co często wiąże się z ogromnymi korkami oraz według raportów policyjnych aż dwukrotnie zwiększoną liczbą śmiertelnych wypadków na drogach. (1) Kontrowersje może budzić również marnowanie tak olbrzymich ilości wody w porze suchej. Mimo wszystko, dla mnie Songkran jest najbardziej radosnym tajskim świętem. Przez ostatnie kilka lat z powodu pandemii jego obchody zostały anulowane i dopiero w tym roku Tajlandia będzie obchodziła Nowy Rok w pełnej krasie. Już nie mogę się doczekać! Sawadee Phi Mai!

Anna Kapyś

Źródła:

(1)   https://www.bangkokpost.com/thailand/general/1447887/songkran-road-death-toll-up-again

5 2 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze