FelietonyKultura

“To normalne, że czarni biją swoje dzieci. Polacy też” – usłyszałam od swojej zwierzchniczki podczas składania raportu o zagrożeniu przemocą. “Przy ocenie sytuacji, musisz wziąć pod uwagę kulturę, z której wywodzi się dana rodzina” – ciągnęła dalej. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Czy to ma znaczenie, skąd ktoś pochodzi? Przemoc to przecież przemoc!

W Wielkiej Brytanii, w której mieszkam i pracuję, jest wymagane, aby każda osoba pracująca w placówce edukacyjnej odbyła tak zwany Safeguarding Course.

Podczas takiego szkolenia kursanci poznają aktualne przepisy prawne, jak również sposoby raportowania na wypadek, gdy znajdujące się pod naszą opieką dziecko mówi lub wskazuje na nadużycia na tle przemocy fizycznej, psychicznej (w tym cyberprzemocy) lub zaniedbania. W każdej szkole znajduje się przynajmniej jedna osoba, która jest przeszkolona pod kątem reagowania na takie sytuacje i zgłaszania ich w odpowiednich organizacjach (np. socjalnych lub dbających o prawa dziecka).

Dane z 2020 roku mówią, że przynajmniej jedno na pięcioro dzieci przed ukończeniem szesnastego roku życia doświadcza przemocy, zaniedbań lub jest świadkiem przemocy domowej w Wielkiej Brytanii.

Istnieje tutaj szereg instytucji, organizacji charytatywnych oraz infolinii, na które można zadzwonić zupełnie za darmo po poradę, gdy sami doświadczamy przemocy lub znamy kogoś, komu chcielibyśmy pomóc.

Wszystkie te organizacje nabrały rozpędu po tragicznej śmierci siedemnastomiesięcznego chłopczyka, znanego w Wielkiej Brytanii pod pseudonimem “Baby P”, który w 2007 roku zmarł po wielomiesięcznym torturowaniu przez swoją matkę i jej partnera.

Rodzina już wtedy była pod obserwacją służb socjalnych, które jednak zawiodły. Tak więc dziś każda szkoła i placówka medyczna posiada system przeprowadzania wywiadów oraz oceny zagrożenia, gdy coś wskazuje na to, że dziecku dzieje się krzywda.

Dlatego też tak wielkie było moje zdziwienie, gdy usłyszałam, że “przemoc jest kulturowa”!

Wiele razy słyszę: “My też byliśmy lani i przeżyliśmy. Nie ma co roztrząsać.” I owszem, nie ukrywam, że jako dziecko dostawałam lanie. Czasem był to klaps, ale czasem pas lub cokolwiek innego, co było akurat pod ręką. Prawda, przeżyliśmy, ale czy na pewno nie pozostawiło to w nas żadnego śladu?

Nie biję własnych dzieci.

Jako psycholożka dziecięca dokładnie rozumiem schematy, przyczyny i skutki takiego postępowania. Nie pomaga i nie uczy ono ani dziecka, ani rodzica, a wręcz przeciwnie, pokazuje, że rozwiązywanie problemów za pomocą przemocy jest dobre. Powoduje powielanie pewnych wzorców i modeli wychowania. Krzywdzi.

Dlatego tak trudno mi zaakceptować wszelkie formy przemocy wobec dzieci. Nieważne, czy to dziecko z Europy, Afryki czy jakiegokolwiek innego środowiska. Nie przyjmuję argumentacji, że dana kultura wpływa na sposób, w jaki traktuje się dzieci.

Dzieci mogą doświadczać przemocy w każdej kulturze, każdym społeczeństwie i każdej grupie społecznej. Nie znaczy jednak, że mamy się z tym godzić i pozwalać, aby działa im się krzywda.

Przemoc to przemoc. Kropka.

Dominika

4.7 10 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze