FelietonyReligie

Emigracja dała mi wiele.

Między innymi możliwość poznania ludzi z całego świata. Mam znajomych na sześciu kontynentach. Chrześcijan, buddystów, muzułmanów i niewierzących. Mają różne kolory skóry i poglądy na życie. Z jednymi wychodzę na nocny obiad z okazji Ramadanu, z innymi piję wino ryżowe, świętując Wietnamski Nowy Rok. Jak to możliwe, że mając tylu znajomych, czuję się nieraz taka samotna?

***

Piątkowy wieczór spędzam sama. Leżę w łóżku, tępo gapię się w telefon i scrolluję Instagram. Dzwoni znajomy z Ekwadoru i pyta, czy wyjdziemy na piwo. Lubię go, to pozytywny, trochę zwariowany chłopak. Nie mam dziś jednak ochoty na płytkie rozmowy z kimś, kogo znam od kilku miesięcy.

Chciałabym spędzić wieczór z kimś bliskim. Kimś, kto wie o mnie trochę więcej niż to, z jakiego kraju pochodzę i jak długo jestem na emigracji. Chciałabym wypić wino z przyjaciółką. Pójść z tatą na spacer do lasu. Posiedzieć z mamą na tarasie przy kawie…

Niedługo Dzień Matki, a ja kolejny rok nie będę mogła jej w ten dzień przytulić. Dzieli nas kilka tysięcy kilometrów i jedyne co mogę zrobić to porozmawiać z nią na wideoczacie. Dzieli nas pięć godzin. Kiedy wychodzi z pracy, u mnie jest już późny wieczór. Zasięg znowu jest fatalny.

***

Mija rok od mojej przeprowadzki do Wietnamu. Wracam do Polski, by odwiedzić rodzinę i przyjaciół. Czuję się, jakbym opuściła moje rodzinne miasto wczoraj a nie rok temu. Prawie nic się nie zmieniło. Połowa dróg rozkopana, starszy pan dalej sprzedaje sznurówki za rogiem, a naleśniki w moim ulubionym barze mlecznym smakują tak samo dobrze.

Trochę zmieniło się jednak u moich bliskich. Przyjaciółka się zaręczyła i przygotowuje się do ślubu. Żałuję, że nie mogłam pomóc jej w wybieraniu sukni ślubnej. Chrześniak skończył już trzy lata. Kupiłam mu drewnianą, małą gitarę, bo słyszałam, że lubi muzykę. Ucieszył się. Szkoda, że mnie nie rozpoznał. W końcu poznałam dziewczynę brata. Najprędzej wyjdę z nimi na piwo za kolejne pół roku. Na twarzach rodziców pojawiło się kilka nowych zmarszczek. Nie było ich widać na wideoczacie. Choroba dziadka postępuje, jest bardzo osłabiony.

***

Wsiadam do samolotu powrotnego do Wietnamu. Oprócz polskiej kiełbasy i ptasiego mleczka towarzyszy mi dużo myśli.

Emigracja dała mi wiele. Nie tylko możliwość poznania ludzi z całego świata. Dodała mi pewności siebie i pokazała, że jestem w stanie poradzić sobie w różnych sytuacjach. Mnóstwo się nauczyłam i zyskałam nowe spojrzenie na wiele spraw. Mogę śmiało powiedzieć, że decyzja o wyjeździe była jedną z najlepszych decyzji w moim życiu.

Z czasem przychodzi jednak myśl – co dalej? Jakie są moje priorytety? Bardziej niż wakacje na egzotycznej wyspie, cieszy mnie teraz myśl o wypiciu kawy z mamą na tarasie.

Kocham Wietnam, ale wiem, że życie na drugim końcu świata to nie tylko słońce, palmy i picie wody z kokosa. To też tęsknota za bliskimi i samotne wieczory, których nikt nie pokazuje na Instagramie. To omijanie ważnych wydarzeń w życiu rodziny i przyjaciół. To uczucie, że coś ucieka między palcami.

Wiem, że chcę być bliżej. Niekoniecznie w tym samym mieście, ale chociaż na tym samym kontynencie. Móc przyjechać do domu na weekend, porozmawiać z rodzicami i wypić wino z przyjaciółką. Przytulić mamę na Dzień Matki, a nie tylko pomachać jej przez telefon

Daniela Pietkun

Zakochana w Azji Południowo-Wschodniej. Dwa lata mieszkała w Wietnamie. Obecnie przebywa w Wilnie, gdzie studiuje i pracuje jako dziennikarka w lokalnej telewizji. W wolnym czasie tańczy salsę, uczy się hiszpańskiego i planuje kolejne podróże. Marzy jej się Ameryka Południowa. Pije za dużo kawy i je za dużo czekolady. Autorka bloga Żółwim krokiem.

0 0 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
8 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Patrycja
Patrycja
5 lat temu

strasznie mnei wzruszyl ten teskt.. ja mieszkac 130 km od mamy mialam wyrzuty sumienia ze nie moglam pojechac jej przytulic bo bylam w pracy.. wiec rozumiem. trzymam kciuki za kolejen wybory !

Izabelita
Izabelita
5 lat temu

O, jak doskonale to rozumiem. Trzy lata we Władywostoku, Kilkanaście tysięcy kilometrów od Warszawy, od domu. Potrafię czasami tęsknic za cieniem drzewa na podwórku przed domem w Polsce. Chociaż ten wyjazd pozwolił mi spojrzeć na siebie i świat z zupełnie nowej i lepszej perspektywy. Ale rachunek, który się płaci każdego dnia jest bardzo wysoki. Często trudny do uniesienia.
Mimo to jadę dalej. Do następnego miejsca. Jak wieczny tułacz:))

Maja
Maja
5 lat temu
Odpowiedz  Izabelita

To cię dziewczyno rzuciło daleko. Ja jestem w Europie, ale cieszę się że wyjechałam. Kraju, gdzie głupota zaczęła rządzić. Wyjechałam w momencie jak dwóch emerytów na moim osiedlu pobiło się laskami o Kaczyńskiego i PiS.

Ula
Ula
5 lat temu
Odpowiedz  Maja

zcie jest tam gdzie jestes!!!!!!cale szczescie ze teraz mozna je wybrac!! jak przykrp patrzec na ta nasza Poske

Kiki
Kiki
4 lat temu
Odpowiedz  Maja

Tylko ze to juz nie tylko smieszne ale i smutne ……

Ula
Ula
5 lat temu
Odpowiedz  Izabelita

brawo…kazdy powinien zyc swoje zycie–isc wlasna sciezka!!rodzice szli swoja my swoja i nasze dzieci beda szly tez swoja zeby to bylo mozliwe kazda generacja powinna robic z tego PREZENT

Ula
Ula
5 lat temu

milo czytac te komentarze!!i sa one dowodem otwarcia na swiat!! brawo jest nas setki i chop!!!! juz zycie jest bardziej interesujace!! pozdrawiam z pol; Francji

trackback

[…] wyrzucić z siebie myśli ukryte w zakamarkach duszy. Możliwe, że łatwiej jest nam rozmawiać z nieznajomymi, gdyż mamy świadomość, iż więcej ich nie spotkamy. Nasze tajemnice będą […]