FelietonyŚwięta i tradycjekawa, herbata i małe conieco

Sewilla wieczorową porą wyglądała nadzwyczajnie. Na deptaku pojawiało się coraz więcej osób. Każdy chociaż przez chwilę pragnął poczuć magię świąt. Miasto na tę okazję ozdobiono rozmaitymi dekoracjami. Wzdłuż ulic wiły się łańcuchy migoczących świateł. Na niewielkim placu ogromne stalowe konstrukcje przypominające nietypowe bombki zachęcały do zajrzenia w ich wnętrze. Podobnie sprawa miała się z choinką, która mimo prostych, klasycznych ozdób przyciągała wzrok każdego przechodnia. Warto było zatrzymać się choć na chwilę i posłuchać świątecznych utworów. 

Na ławce nieopodal migoczącego drzewka czekałam na osobę, z którą zaplanowałam spotkanie. Po kilku minutach podszedł do mnie pozytywny, uśmiechnięty chłopak, który zaproponował, abyśmy napili się hinduskiej herbaty. Opowiadał o szczęściu, muzyce, radości, wolności. W przerwach poprawiał kosmyki niesfornych dredów, które wymykały się z prowizorycznego upięcia. Czas pełen inspiracji, wspomnień, planów czy też zwykłego zainteresowania drugim człowiekiem minął szybko. Następnie dołączyła do nas dwójka kolejnych osób spragnionych towarzystwa i razem ruszyliśmy przed siebie. 

Mój towarzysz pochodził z Sewilli, dlatego też to jemu powierzyliśmy wybranie kolejnego lokalu. Mijaliśmy coraz to mniejsze uliczki. Gromada ludzi zaczęła pomału topnieć. Szliśmy, zajadając się pizzą i opowiadając zabawne momenty z życia.

W pewnym momencie usłyszeliśmy, że to tutaj.

Stanęliśmy przed bramą, na której nie było żadnego szyldu, nawet najmniejszego znaku, który sugerowałby, że za chwilę wejdziemy do jakiegokolwiek klubu. Zresztą brama była zamknięta i należało użyć dzwonka, żeby rozwarły się wrota. W drzwiach przywitał nas mężczyzna wraz ze swym towarzyskim psem. Energicznym gestem zaprosił całą czwórkę do środka, po czym zamknął drzwi. 

Lokal wydawał się bardzo przeciętny. Jego wnętrze nie wyróżniało się niczym szczególnym. Przy stolikach siedziało już kilka osób, w powietrzu unosił się dym i słodki zapach, który lekko drażnił nozdrza. Dotarliśmy tam odpowiednio wcześnie, więc nie było problemu ze znalezieniem wolnego stolika. 

Na wyjątkowość tego miejsca składała się absolutnie swobodna atmosfera oraz brak jakichkolwiek zakazów. Palenie papierosów czy też marihuany nie stanowiło problemu. Ceny alkoholu były bardzo niskie. Jeżeli tylko chcieliśmy dowiedzieć się, co mają aktualnie na stanie, należało zapytać barmana, który równocześnie jako odźwierny otwierał drzwi lokalu. Po pewnym czasie przestał reagować na dzwonek, gdyż zagęszczenie ludzi na metr kwadratowy pomieszczenia przekraczało wszelkie limity. Nie było opcji, żeby wcisnąć tam przysłowiową szpilkę. 

I w tym tłumie wesołych i energicznych ludzi, gdzie prowadzone były frywolne rozmowy, odnaleźliśmy się idealnie.

Dwóch Hiszpanów, Polka i Chinka.

Każdy wyrwany z zupełnie innego świata, tyle że w danym momencie nie miało to znaczenia. Dzieliliśmy się swoimi przemyśleniami, podejmowaliśmy trudne kwestie społeczne, rodzinne. Opowiadaliśmy o swoich marzeniach i planach na przyszłość. Otwartość tych rozmów była czymś absolutnie niezwykłym. Zawsze potrzebuję czasu, aby bez skrępowania opowiadać o sobie, a tego dnia wystarczyło tylko kilka godzin, żeby wyrzucić z siebie myśli ukryte w zakamarkach duszy. Możliwe, że łatwiej jest nam rozmawiać z nieznajomymi, gdyż mamy świadomość, iż więcej ich nie spotkamy. Nasze tajemnice będą bezpieczne. 

Powyższa historia to tylko jedna z wielu, które miały miejsce podczas mojego okołoświątecznego pobytu w Hiszpanii. Samotny wyjazd planowałam długo, aż w końcu się na niego zdecydowałam. Był to wyjątkowy czas, podczas którego poznałam wiele ciekawych osób oraz dowiedziałam się kilku interesujących rzeczy o sobie samej. Przebywanie z osobami mieszkającymi w danym miejscu ułatwia poznanie nietypowych miejsc oraz daje namiastkę jego wyjątkowej atmosfery. 

Magdalena Kościelniak

PROMOCJA

z kodem “polki” 20% zniżki!

KALENDARZ POLKI 2023

kalendarz na cztery pory roku

Już po raz trzeci zabieramy Was w całoroczną podróż dookoła świata wraz z Kalendarzem Polki, jedynym w swoim rodzaju plannerem-książką.

Tym razem czeka na Was jeszcze więcej zdjęć i tekstów, których autorkami jesteśmy my – Polki z Klubu Polki na Obczyźnie. Znów opowiadamy o tym, co jest nam najbliższe – o życiu na emigracji oraz pasji do podróżowania i odkrywania świata. O lokalnych ciekawostkach, świętach, wyjątkowych miejscach i smakach, ale także o naszych marzeniach, wspomnieniach i przemyśleniach. 

5 1 vote
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze