W krajach muzułmańskich, takich jak Maroko, najważniejszym świętem jest Eid. To dzień kończący ramadan, w którym świętuje się zakończenie postu, morduje i składa w ofierze barana. Tak można by streścić artykuł, w którym jedna z podróżniczek chciała zabłysnąć wiedzą na swojej stronie internetowej, opisując zwyczaje krajów arabskich. Szkoda, że ten tekst zawiera głównie bajki oraz stereotypy, a niestety niewiele prawdziwych informacji. Można odnieść wrażenie, że autorka pomieszała kilka ważnych świąt i zwyczajów, tworząc i opisując jakieś jedno dziwne wydarzenie.
Mój mąż jest muzułmaninem, dzięki czemu siłą rzeczy dogłębnie poznałam święta i tradycje jego kraju. Co więcej, chociaż sama jestem katoliczką, wielokrotnie towarzyszyłam mu w rodzinnych uroczystościach. Chętnie opisuję te obchody, pokazując innym ich znaczenie, skupiając się na ich duchowym przesłaniu oraz historycznych aspektach. Mówiąc o Eid, należy przedstawić i rozróżnić dwa święta, a wspominając o baranie, nie można pisać także o muzułmańskim poście, jakby te dwie rzeczy odnosiły się do jednego wydarzenia.
Nie tak dawno w krajach muzułmańskich obchodzono ramadan.
To dziewiąty miesiąc według kalendarza księżycowego, którym posługują się wyznawcy islamu. Ramadan jest czasem postu, wyrzeczeń oraz momentem zadumy, a jego celem jest przybliżenie się do Allaha. Ten okres jest ważny, gdyż upamiętnia zesłanie świętej księgi Islamu. Właśnie w tym miesiącu archanioł Gabriel objawił Koran, stąd ten podniosły charakter.
Dzień kończący post faktycznie jest świętowany, wyznawcy islamu zbierają się, kupują dzieciom nowe ubrania czy słodycze. To Eid al-Fitr, czyli Święto Przerwania Postu. W Maroku na ten dzień mówi się „Mały Eid”, ponieważ jest on zaledwie przedsmakiem największego święta, którym jest Eid al-Adha. Święto Ofiarowania ma miejsce dwa miesiące po zakończeniu ramadanu, a dokładnie w dziesiątym dniu ostatniego miesiąca kalendarza księżycowego zwanym zu al-hidżadża. Celebracje trwają zwykle od trzech do czterech dni w zależności od kraju.
Cały dwunasty miesiąc roku muzułmańskiego jest skupiony wokół pielgrzymek hadżdż.
To jedyny okres, kiedy muzułmanie mogą odbyć pełną pielgrzymkę do Mekki, odwiedzając także kilka symbolicznych miejsc i odprawiając wiele modlitw oraz obrzędów. Eid jest świętem, które odbywa się w trakcie hadżdżu. Jego tradycja związana jest bezpośrednio z rytuałem ofiary, jakiej dokonał Abraham. Ten dzień świętują nie tylko pielgrzymi, lecz cały muzułmański świat.
Eid Kabir, jak nazywają to święto Marokańczycy, to wielki dzień, w którym upamiętnia się poświęcenie, jakiego dokonał Abraham, chcąc zabić swojego syna Izmaela w akcie posłuszeństwa Bogu. Bóg jednak nie przyjął ofiary i w miejsce syna nakazał zabić barana, ukazując swoją siłę panowania nad życiem i śmiercią. Na pamiątkę tego zdarzenia każdy ojciec składa w ofierze rytualne zwierzę. Może być to owca, baran, wielbłąd lub krowa.
Jednak całe szaleństwo świętowania zaczyna się mniej więcej na półtora tygodnia przed tym dniem.
W każdym mieście słychać charakterystyczne beczenie na przemian z nawoływaniem sprzedawców. Zwierzęta można kupić dosłownie wszędzie. Sprzedawcy rozstawiają małe zagrody na lokalnym souku lub parkują samochodem z przyczepą pełną owiec w jednej z ciasnych uliczek miasta. Parkingi przed większymi marketami przepełnione są ludźmi wybierającymi najdorodniejszą owcę.
W przydomowych garażach oraz na tarasach powstają małe hoteliki dla przetrzymywanych w domach zwierząt. Należy o nie dbać, dokarmiać je i pielęgnować. Dopiero na dzień przed planowanym zabiciem dozwolone jest podawanie zwierzęciu tylko i wyłącznie wody. Zakaz jedzenia ma pomóc w oczyszczeniu przed nieuniknionym. Kolejnego dnia z rana mężczyźni dokonują rytualnego uboju. Zgodnie z zasadami islamu w odpowiedni sposób podrzynają zwierzęciu gardło, uprzednio go nie ogłuszając. Podczas rytuału odmawia się specjalną modlitwę. Następnie należy odczekać, by zwierzę się wykrwawiło. Wtedy ostrożnie wyjmuje się wnętrzności i obdziera się je ze skóry, z wielką uwagą pilnując, by jej nie przedziurawić. Zwierzę nie powinno czuć strachu oraz nie może się męczyć lub umierać w bólach. Dlatego tak ważna jest pewna ręka przy cięciu i wiedza, jak należy przeprowadzić cały rytuał.
Dla tych, który nie potrafią czy nie chcą zabijać, w każdym mieście przewidziana jest pomoc.
Można udać się do profesjonalnego rzeźnika, który za odpowiednią opłatą zrobi wszystko za nas. Wyłącznie mięso z rytualnego uboju jest halal, czyli dozwolone do spożycia w świetle prawa szariatu. Jednak uzyskane podczas Eid mięso nie od razu nadaje się do jedzenia. Musi najpierw odstać i najczęściej dopiero następnego dnia zostaje sporządzane, stąd tradycja jedzenia podrobów na różne sposoby.
Najpopularniejsze są szaszłyki z wątróbki owiniętej w tłuszcz zwane boulfaf oraz sos z flaków, nerek, płuc i serc zwany tkalya. Dalej na stole pojawia się móżdżek w pikantnym sosie pomidorowym, paszteciki ze smażonych nerek i jąder, a także pieczona głowa owcza i żeberka. Dopiero na drugi lub trzeci dzień przyrządzone zostaną tadżiny mięsne oraz marokański kuskus z warzywami.
Podczas Eid al-Adha mięso, które uzyskamy z zabitego zwierzęcia, powinno być dzielone na trzy porcje. Pierwsza część zostaje w rodzinie, druga trafia do najbliższych znajomych czy sąsiadów w potrzebie, a trzecią przeznacza się na cele charytatywne. W obecnych realiach marokańskich najczęściej zabija się owcę, a jej mięsem wiele osób dzieli się z najbliższym otoczeniem po równo. Natomiast dla najuboższych wpłaca się datki, z których kupowane jest osobne zwierzę.
Barany i owce potrafią osiągnąć niebotyczną cenę za sztukę w zależności od tego, jak idealne jest zwierzę, jakie ma poroże, jakiej jest maści czy wielkości. Na ceny w tym roku miała wpływ także pandemia. Zapewne wiele rodzin nie będzie w stanie wydać na zwierzę kilku tysięcy dirhamów. Tym samym wzmożone będą odwiedziny znajomych czy dzielenie się daną porcją mięsa.
Zdjęta wcześniej ze zwierzęcia skóra również zostaje spożytkowana.
W końcu w Maroku nic się nigdy nie marnuje. Niektóre rodziny, tak jak i my w zeszłym roku, zostawiają sobie skórę, by zrobić z niej w późniejszym czasie ciepły dywanik do domu. Natomiast znaczna większość oddaje je ludziom, którzy pracują w skupach skór dla lokalnych garbarni. Na południu Maroka zdarza się, że niektórzy robią sobie z nich kostium na berberyjskie święto Boujloud.
W zależności od regionu Boujloud zwane jest także karnawałem Bilmaoun, Boulabtayne czy Souna.
To kilkudniowa maskarada przypominająca Halloween, która zaczyna się tuż po Święcie Ofiarowania. Wywodzi się ona ze starych zwyczajów Amazygów, jeszcze z czasów przedislamskich. To czas, gdzie podważa się doskonałość świata, jego porządek i stworzone zasady. Podczas tego święta daje się upust nieokiełznanej energii, oczyszcza oraz skupia na swojej własnej cielesności.
Boujloud to w wolnym tłumaczeniu „ojciec skór”. To osoba o bardzo charakterystycznym ubiorze, która przywdziewa na siebie różne zwierzęce skóry, maluje węglem twarz na czarno bądź zakłada maskę zrobioną z czaszki kozy lub owcy. Dodatkowo często do głowy ma przyczepione baranie rogi, a w pasie przewiązane kopyta. Ten przebieraniec trzyma w ręce długi kij lub skórzany pas, którym uderza napotkane na swojej drodze osoby. Wszystkie elementy stroju mają symboliczne znaczenie. Całość odnosi się do przyjęcia postawy kozła ofiarnego, który przejmuje na siebie grzechy całej wspólnoty.
Boujloud pojawia się na ulicy przy akompaniamencie bębnów, dziwnych gwizdów i dźwięku odbijających się od siebie cekinów podobnych do tych wydawanych przez chusty do tańca brzucha. Wędruje od domu do domu, zbierając pieniądze lub jedzenie, a następnie daje różnego rodzaju pokazy teatralne.
Dla muzułmanów Eid al-Adha jest świętem wyjątkowym.
Wiele osób podróżuje nawet na drugi koniec świata, by spędzić ten czas z rodziną i najbliższymi osobami. W Maroku sklepy i miejscowe targi są zwykle pozamykane przez cały tydzień, a nie tylko przez trzy dni właściwej celebracji. Czas zwalnia jeszcze bardziej, bo każdy chce przeżyć święta w wielkiej radości, nie martwiąc się o to, co będzie dalej. Natomiast te chwile podczas berberyjskiego karnawału są uciechą dla dziecięcych oczu.
Spotkany nocą w ciemnej uliczce Boujloud faktycznie może przestraszyć, lecz widok kilku przebierańców tańczących razem w rytmie uderzeń bębnów sprawia, że wieczory po Eid nadal pełne są świątecznej atmosfery. W tym roku po raz kolejny będę miała okazję spędzić ten czas w Maroku. Choć nie jestem fanką słuchania beku baranów i oglądania na każdym kroku ich krwi, skór czy podrobów, to jednak uważam, że takie zabijanie zwierzęcia jest lepsze niżeli ubój masowy, a czas z rodziną zawsze wynagradza mi wszelkie niedogodności.
Mieliście okazję doświadczyć święta Wielkiego Eid w Maroku lub innych krajach muzułmańskich?
Martyna Dzido
www.mbelively.com