FelietonyDom

[cmsmasters_row][cmsmasters_column data_width=”1/1″][cmsmasters_text]

Dom. Cztery ściany, kuchnia, łazienka, sypialnia i salon.

Mało. W tureckim potrzeba dużo więcej przestrzeni, a więc: co najmniej jeden pokój gościnny z dodatkową łazienką i balkon – często zabudowany, służący za spiżarnię i suszarnię w jednym.

Inaczej. Angielski wymaga ogrodu: zadbanej, przystrzyżonej, zielonej przestrzeni.

A gdzieś indziej na świecie… Tam, gdzie nas (jeszcze) nie było…

Nie wiemy.

Nie wiemy, dopóki nie przekonamy się sami, nie poniesiemy ryzyka, nie przesadzimy korzeni. Nie nauczymy nowego języka – często tak różnego od dotąd nam znanych, w którym mało co wydaje się – przynajmniej na początku – mieć sens. Nie pojedziemy do miejsca, gdzie jesteśmy tym obcym i nie zbudujemy nowej sieci kontaktów, grona sprawdzonych znajomych, od zera. Nie powalczymy z biurokracją, nie rozpracujemy obcych kodów kulturowych, nie zderzymy z całą masą nieporozumień. Nie „zbudujemy” nowego domu.

Brzmi strasznie? Nie dla nas, bo my – emigranci z wyboru – wszystko to… lubimy.  

A ty gdzie znowu? Na długo? Jaki masz plan? Czy teraz to już na stałe?

Rozmówca wygląda na zmieszanego, trzeba mu pomóc, dostosowując odpowiedzi do powszechnie oczekiwanych. Tak zwanych normalnych.

Gdyby tak wyznać całą prawdę i tylko prawdę, brzmiałaby ona… to zależy.

Niekoniecznie od tego, którą wstanie się danego dnia nogą (choć i to oczywiście nie jest wykluczone). Raczej od okoliczności, pomysłu, który przyszedł do głowy nad ranem lub podczas ostatniej rozmowy ze znajomymi. Tego, że coś się wypaliło, zmieniło i już nie sprawdza, przynajmniej w naszym życiu. Nowych możliwości, przypadku. Przeznaczenia?

To zależy. No, ale to odpowiedź wariata.

Dom. Może być oazą świętego spokoju lub kuchnią z domowym posiłkiem. Dla innych pewnie luksusowym wnętrzem z katalogu albo wspomnieniem ukochanego osiedla z lat dzieciństwa i wybrykami podwórkowej bandy. Czasem jest tym wszystkim jednocześnie. A może tylko poszczególnymi elementami na różnych etapach naszego życia?

Ile ma się domów? To kwestia wyboru, podejścia. Niektórzy czują się związani na zawsze z każdym odwiedzonym miejscem, z którym coś „zaiskrzyło”. Inni żyją gdzieś latami, ale cały czas czują się obco, być może na kolejne dekady. Istnieją ludzie, którzy nigdy nie są „u siebie” we własnym kraju – z różnych powodów, a czasem bez żadnego konkretnego.

Dla mnie dom to ogródek rodziców, gdzie cofam się w czasie. Bałtyk – symbol wakacji z dzieciństwa i Stambuł – Miasto Miast, przyjaciele, Bosfor. Ale przede wszystkim każde okno, z którego będę mieć widok na morze.

To zawsze będzie w moim życiu na stałe.

[/cmsmasters_text][/cmsmasters_column][/cmsmasters_row][cmsmasters_row data_shortcode_id=”p6sbyceepm” data_width=”boxed” data_top_style=”default” data_bot_style=”default” data_color=”default” data_padding_top=”0″ data_padding_bottom=”20″][cmsmasters_column data_width=”1/1″ data_shortcode_id=”3qc46su2z” data_animation_delay=”0″ data_border_style=”default” data_bg_size=”cover” data_bg_attachment=”scroll” data_bg_repeat=”no-repeat” data_bg_position=”top center”][cmsmasters_divider shortcode_id=”65tq50tf59″ width=”long” height=”1″ style=”solid” position=”center” margin_top=”50″ margin_bottom=”20″ animation_delay=”0″][/cmsmasters_column][/cmsmasters_row][cmsmasters_row data_shortcode_id=”omkiw6y4″ data_padding_bottom_mobile_v=”0″ data_padding_top_mobile_v=”0″ data_padding_bottom_mobile_h=”0″ data_padding_top_mobile_h=”0″ data_padding_bottom_tablet=”0″ data_padding_top_tablet=”0″ data_padding_bottom_laptop=”0″ data_padding_top_laptop=”0″ data_padding_bottom=”50″ data_padding_top=”0″ data_bg_parallax_ratio=”0.5″ data_bg_size=”cover” data_bg_attachment=”scroll” data_bg_repeat=”no-repeat” data_bg_position=”top center” data_color=”default” data_bot_style=”default” data_top_style=”default” data_padding_right=”3″ data_padding_left=”3″ data_width=”boxed”][cmsmasters_column data_width=”1/1″ data_shortcode_id=”oecymgs5x” data_animation_delay=”0″ data_border_style=”default” data_bg_size=”cover” data_bg_attachment=”scroll” data_bg_repeat=”no-repeat” data_bg_position=”top center”][cmsmasters_image shortcode_id=”8oydb434a” align=”none” link=”https://klubpolek.pl/wp-content/uploads/2019/01/wizytówka.jpg” animation_delay=”0″]13269|https://klubpolek.pl/wp-content/uploads/2019/01/wizytówka.jpg|full[/cmsmasters_image][/cmsmasters_column][/cmsmasters_row]

0 0 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Rutinario
5 lat temu

Urodziłam się w Stanach, ale jako niespełna roczna istota “wróciłam” do Polski z rodzicami. Przez cały jednak okres dorastania czułam się tą “inną”, nie gorszą, nie lepszą, po prostu inną wśród rówieśników. Mój początek drogi wyglądał po prostu nieco inaczej niż większości znajomych, ale to powodowało, że nigdy w Polsce nie czułam się jak u siebie. Jasne, dom rodzinny, jasne, rodzina, jasne, korzenie. Problem w tym, że inni nigdy nie dali do zrozumienia, że jestem jedną z nich. Powiązania ze Stanami też kończyły się na opowieściach rodziców i nauce języka angielskiego. Myślę, że kiedyś tam polecę. To będzie mój pierwszy… Czytaj więcej »

Awatar użytkownika
5 lat temu

Bądźmy wariatami i przyjaźnijmy się z wariatami w takim razie 🙂

Emik
Emik
5 lat temu
Odpowiedz  baixiaotai

Mam przyjaciela nie-wariata. Przyjaźnimy się od jakichś 28 lat. Ja – wariatka, on – całkowicie niewariat. Człowiek osiadły, uwielbiający przewidywalność; żona, kilkoro dzieci, dwa mieszkania, dobre stanowiska pracy (od ponad 20 lat w jednej firmie! gdzie zaczął pracować po skończeniu nauki, tam pracuje do dzisiaj!), Oboje doskonale wiemy, że jesteśmy z całkowicie różnych światów. A mimo to się przyjaźnimy. Pomagamy sobie wzajemnie, jeśli potrafimy, również podczas problemów rodzinnych, na razie wszystko się udaje wspólnie pomyślnie rozwiązywać. Bardzo sobie cenię tę przyjaźń i baaardzo bym nie chciała przyjaźnić się tylko z wariatami. 🙂 Wręcz nie wiem, czy potrafiłabym się zaprzyjaźnić z… Czytaj więcej »

Emik
Emik
5 lat temu
Odpowiedz  Emik

.