Felietony

Czy marzyłyście kiedyś o tym, żeby napisać książkę? A może wasze szuflady skrywają papierowe sekrety, które aż popiskują z niecierpliwości, żeby je wydać (i na światło dzienne, i w twardej oprawie). Albo macie pomysł na świetną fabułę i czekacie, aż dzieci podrosną, egzaminy na studiach się zdadzą, szef przestanie stać nad głową?…

Jeśli tak, ten artykuł jest dla was. Ale zacznijmy od prezentacji niczym w amerykańskim Klubie Anonimowych Alkoholików: nazywam się Joanna Lampka i jestem pisarką. (Chórek: Cześć Joanna!). Opublikowałam do tej pory trzy książki o Szwajcarii i cztery powieści, a właściwie prawie cztery, bo ostatnia część cyklu fantasy „Mistrz Gry” wychodzi już za chwilę – 10 lutego. I z tej okazji chciałam wam podpowiedzieć, jak pisać, żeby napisać powieść.

Od pomysłu do realizacji

Truizm: trzeba mieć dobry pomysł. Ale co to znaczy dobry pomysł? Ja wierzę, że kluczem sukcesu powieści są umiejętnie połączone elementy świeżości i tego, co ludzie lubią. Dlaczego nie tego, co jest właśnie na topie? Nie zaprzeczam, że książki trendy sprzedają się jak świeże bułeczki, ale do tego trzeba być wróżką lub drugim Remkiem Mrozem. Bo za rok, gdy już napiszecie książkę, może się okazać, że trend, na którego fali chciałyście wypłynąć, jest tak aktualny jak choinka w lutym. 

Nie wierzycie? Weźmy na warsztat romanse mafijne, które jeszcze niedawno rozpalały tysiące czytelniczek. Obecnie gorący gangster Alessandro i szefowa mafii Donna budzą zażenowanie, a pod postami zachęcającymi do kupna takich książek coraz więcej komentarzy: „mnie się to już przejadło”. Przejadło się też już postapo, które święciło triumfy po wydaniu „Metra” Glukhovskiego. Nikogo nie wzruszają też historie o wirusach i epidemiach.

Dlatego chyba najlepiej pisać o tym, co się kocha. O tym, o czym samemu chce się czytać.

Kochajcie swoją historię

Uwierzcie mi, swoją książkę będziecie czytać, redagować, edytować tyle razy, że lepiej żebyście kochali ją na zabój. I nawet wtedy za pięćdziesiątym czytaniem przyjdzie wam na myśl: „co to za gumno”. Gdy tak się stanie, odłóżcie ją na jakiś czas. Oddalenie się od swojego dzieła może sprawić, że spojrzycie na nie świeżym okiem i wrócicie z nową motywacją.

Chcecie pisać czy być pisarką?

Oto jest pytanie! Zła Lampka, że nie poruszyła tego tematu już na samym wstępie. Pisarze i pisarki piszą. Piszą, a nie brylują na wieczorkach autorskich, zbierają gratulacje od zachwyconych czytelników i udzielają wywiadów-rzeka. Siedzą na niewymownym razem z nieszczęsnym Alessandro i wredną Donną i wklepują pracowicie zdanie po zdaniu do komputera. Czasem to trwa kilka miesięcy, czasem kilka lat, ale tego etapu nie da się przeskoczyć.

Żeby napisać książkę, musicie kochać pisać. Przed debiutem nikt na waszą książkę nie będzie czekał. Nie otrzymacie ani grama gratyfikacji w postaci uznania czytelników. Nic nie będzie podsycało waszej motywacji. Chęć pisania musi być w was samych, silniejsza niż Netflix, piwko ze znajomymi i leniwe ranki w łóżku.

Znajdźcie zaufanych beta-czytelników

Oto szybki przepis na to, jak oszukać system i zapewnić sobie zastrzyk motywacji zewnętrznej. Beta-czytelnicy lub czytelnicy beta to osoby, które czytają tekst przed profesjonalną redakcją i korektą i starają się wychwycić wszystkie jego słabe punkty, ale także zapewniają jakże potrzebny na tym etapie doping. „I co dalej? No, pisz szybciej!” – sprawi, że chętniej będziecie siadać do nowego rozdziału.

Wybór dobrych beta-czytelników to nie taka prosta sprawa. To musi być ktoś, kto kocha wasz styl, ale nie bezkrytycznie. Kto wychwyci błędy, ale nie urwie waszych skrzydełek, bardzo kruchych w tym początkowym okresie.

Plan czy improwizacja?

Niektórzy pisarze przed napisaniem książki rozpisują szczegółowy plan każdego rozdziału. Inni siadają przed komputerem, znając tylko początek, koniec i główne wydarzenia, i dają się ponieść. Kto robi lepiej? Nie ma chyba jednego słusznego sposobu pisania książki. Nasza koleżanka klubowa, Ania Chaber, w jednym z wywiadów opowiadała, że ona stawia na dobry plan. Ja za to piszę, jakbym prowadziła samochód nocą na krótkich światłach. Wiem, gdzie jadę i którą drogą, ale nie mam pojęcia, co jest za zakrętem. 

Wszyscy jednak zgadzają się ze sobą, że najważniejsze jest rozpracowanie bohaterów. Poznanie wszystkich ich pieprzyków i włosków na ciele. Wszystkich wydarzeń, które ich ukształtowały, bez względu na to, czy o nich piszecie czy nie.

Łza na pożegnanie. Tylko jedna.

Za kilka dni wychodzi ostatnia książka mojego cyklu fantasy „Mistrz Gry”. Cyklu, nad którym pracowałam kilka dobrych lat. Wyobrażacie sobie, jak się z tym czuję? Stawiam kropkę po ostatnim zdaniu i zamykam laptop. Żegnam się z bohaterami, z którymi budziłam się i szłam do krainy snów każdego dnia. Mam złamane serce.

Pierwsza książka cyklu – „Gwiazda Północy, Gwiazda Południa” to był mój debiut powieściowy.

Historia Aline, Iana i Michela dojrzewała we mnie przez dobrych kilka miesięcy, zanim odważyłam się postawić pierwsze litery na kartce. Z perspektywy czasu uważam, że przetrzymanie jej w głowie wyszło książce na dobre. W ten sposób mogłam poznać moich bohaterów i opracować misterną intrygę. 

Czy stosowałam się do rad, których tu udzieliłam? Absolutnie nie. Na początku nawet sobie nie wyobrażałam, że moje książki zostaną kiedyś wydane. Pisałam, bo to kochałam i, szczerze mówiąc, jeśli miałabym ten tekst skrócić do tylko jednej wskazówki, zostawiłabym właśnie tę. Jeśli drapie was od wewnątrz historia, która stara się uwolnić i być usłyszaną, piszcie. Nie z jakiegoś powodu, ale pomimo. Piszcie, a reszta się jakoś ułoży.

Mówi się, że najważniejszy jest dobry plan. Gdy piszę powieść, której akcja dzieje się jednocześnie w kilku miejscach, zawsze rozpisuję timeline. „Obsadzam też role” w mojej książce – najchętniej prawdziwymi aktorami – w ten sposób łatwiej mi opisywać mimikę i ruchy moich bohaterów i nigdy się nie pomylę w kolorze oczu i innych cechach charakterystycznych.

Joanna Lampka

Instagram: @mademoiselle.blabliblu

5 11 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Awatar użytkownika
Kasia
1 rok temu

Mam w glowie pomysl na ksiazke, ale faktycznie nie wiem jak sie do jej napisania zabrac. Dzieki za ten tekst, na pewno cos z niego wyniose. Kto wie, moze kiedys tez bede trzymac w reku swoje male dzielo 🙂 A za twoje trzy dziela zabieram sie juz niedlugo.

DArek
1 rok temu
Odpowiedz  Kasia

Sięgnij do Remigiusz Mróz, O pisaniu na chłodno.
10 rad, które pomogą w napisaniu własnej książki, według Remigiusza Mroza

  1. Czytaj. Nie ma pisania bez regularnego czytania. …
  2. Pisz. Znane porzekadło mówi, że bez pracy nie ma kołaczy. …
  3. Redaguj. …
  4. Usuwaj. …
  5. Powiedz więcej, mówiąc mniej. …
  6. Zrób porządny research. …
  7. Używaj prostego języka. …
  8. Zachowaj dystans.