Jak i wielu innym osobom, tak i mi COVID-19 pokrzyżował większość planów podróżniczych. Odwołane loty zamieniły się w vouchery, za niektóre hotele udało się odzyskać zwrot pieniędzy, w przypadku innych pieniądze przepadły. Toteż kiedy w czerwcu ogłoszono ponowne otwarcie granic, podchodziłam dość sceptycznie do kolejnych podróży. Chęć wyjazdu przemogła w końcu niepewność i strach – nie chciałam jednak za dużo ryzykować na wstępie. Dlatego na pierwszy ogień wybrałam Szwajcarię, wychodząc z założenia, że jeśli mieliby znów zacząć odwoływać loty, to z Zurychu do Wiednia kursują bezpośrednie pociągi – jakoś do domu wrócę.

Do wyjazdu miałam już ledwo tydzień, gdy dostałam maila od linii lotniczych, że lot został odwołany. Dokładnie – lot, a nie loty. Nie wspomnieli jedynie, w którą stronę i co z drugim lotem. Po sprawdzeniu statusu rezerwacji okazało się, że owszem do Szwajcarii wciąż lecę, jedynie powrót nie jest przewidywany. Rzut oka na stronę przewoźnika wystarczył, bym wiedziała, że tego samego dnia jest jeszcze inne połączenie na tej samej trasie. Po dłuższym czasie spędzonym na infolinii udało mi się więc zarezerwować i lot powrotny, ale pozostał niesmak, że linie lotnicze same nie zaproponowały innego połączenia, skoro było dostępne tego samego dnia. Podróż do Szwajcarii się jednak udała, mimo obowiązkowych maseczek, wypełniania dziesiątek formularzy lokalizacyjnych i ciągłego myślenia, na ile bezpieczne jest latanie w takich warunkach?

Skoro granice znów były otwarte, pomyślałam, że to świetny pomysł, by wpaść do Polski, spotkać się z bliskimi – w końcu nie byłam tam od Bożego Narodzenia! Tanie linie lotnicze starały się za wszelką cenę zachęcić ludzi do latania, więc ceny biletów do Warszawy były bardzo niskie. Minęły może dwa tygodnie od zakupu biletów, gdy dostałam maila, że lot odwołano – chętnych pasażerów było za mało, by obsługiwać regularne połączenia. W zamian zaproponowano mi lot dwa dni wcześniej, co w tym przypadku mi nie pasowało. Dostałam więc kolejny voucher, który postanowiłam od razu wykorzystać, planując weekend w Madrycie na początku września. Niestety, w sierpniu Austria wpisała Hiszpanię na swoją „czerwoną listę”, w związku z czym wyjazd tam wiązałby się z obowiązkowym testem na koronawirusa lub kwarantanną – nieszczególnie się to opłacało w przypadku weekendowego wypadu. Na szczęście linie lotnicze, pewnie znów ze względu na niewielką ilość chętnych do latania przy tych wszystkich zakazach, zmieniły rozkład lotów na trasie Wiedeń-Madryt. Nie zaakceptowałam zmiany, więc bilet anulowano, a ja dostałam… kolejny voucher.

To próbujemy do skutku. Na ten sam weekend, w który planowałam Madryt, zarezerwowałam loty do Włoch. Tym razem jednak rezerwacji dokonałam w tym samym tygodniu, w którym chciałam lecieć. Poddałam się z planowaniem na całe tygodnie do przodu, gdy sytuacja w Europie zmienia się jak w kalejdoskopie, a państwa prawie z dnia na dzień zamykają granice i wprowadzają ograniczenia. Wyszłam z założenia, że skoro Austria wprowadza restrykcje zazwyczaj „od przyszłego poniedziałku”, to jeśli polecę na weekend, wracając w niedzielę wieczorem, to i tak zdążę. I faktycznie – w końcu się udało! Spędziłam przyjemny weekend nad jeziorem Como, a obserwując pustki w samolotach i na lotniskach plus wszechobecny wymóg (surowo egzekwowany) noszenia maseczek, stwierdziłam, że latając, czuję się bezpieczniej niż podróżując zatłoczonym transportem naziemnym – wśród tłumów pasażerów noszących maseczki pod nosem. 

Pozostały jeszcze vouchery z odwołanych wiosennych lotów. Nie są to duże pieniądze, nie chce mi się szarpać z liniami lotniczymi o zwrot gotówki – zwłaszcza, że np. Wizzair oferuje vouchery o wartości 120% ceny odwołanego lotu. Zamiast więc walczyć o pieniądze, planuję jesienne podróże. Choć może czasownik „planować” nie jest tu na miejscu – ja po prostu rezerwuję loty. Nie układam planu podróży, nie szukam noclegów, nawet nie nastawiam się, że w ogóle polecę. Wychodzę z założenia, że bilety są tak tanie, że jeśli się uda, to super. A jeśli się nie uda? To w obecnej sytuacji przecież nic nowego. Jeszcze przed wakacjami zarezerwowałam loty na długi weekend na Krecie w październiku. Jakiś czas temu te loty zostały odwołane, bo linie tną siatkę połączeń, loty nie będą tak często, jak planowano. To zamieniłam Kretę na Sycylię – miałam tam lecieć już wiosną, ale wtedy wybuchła pandemia i wszystkie plany poszły w rozsypkę. W międzyczasie znalazłam tanie bilety na weekend w Atenach pod koniec września – wszystko wskazuje na to, że uda się polecieć i złapać trochę letniego słońca na początku jesieni.

Niestety, trzeba teraz patrzeć na wszystkie możliwe obostrzenia wprowadzane przez różne państwa – i  tak Włochy wymagają kwarantanny od przyjezdnych, którzy w ciągu ostatnich dwóch tygodni byli w Grecji. Zatem mój weekend w Atenach wyklucza wyjazd na Sycylię… Wybieram Grecję – zostało mniej czasu, większa szansa, że nic się już nie zmieni, że jednak uda się polecieć. Okazało się, że wybrałam słusznie. Kilka dni później dostaję maila, że linie zmieniają rozkład lotów na Sycylię i moja podróż – bez zaskoczenia – wypadła z siatki. Znów mogę więc wykorzystać nowy voucher. W tym terminie, na który wzięłam urlop i na który planowałam już Kretę i Sycylię, są też tanie bilety na Zakynthos… Do trzech razy sztuka? 

Patrząc na to wszystko, czasem żałuję, że nie mam samochodu – jak inaczej mogłyby wyglądać tegoroczne wakacje, gdybym mogła się swobodnie poruszać „naziemnie”. Z drugiej strony, gdy wiele ludzi wciąż ma obawy względem podróży lotniczych w dobie pandemii, linie lotnicze robią wszystko, by zachęcić pasażerów. Jest więc szansa polecenia za grosze do miejsc, gdzie bilety zazwyczaj mają dość wysokie ceny. Trzeba po prostu wybrać jedną z dwóch metod: albo rezerwować na ostatnią chwilę i po prostu lecieć, albo kupować bilety z założeniem, że się uda lub nie i nie ma co się tym przejmować. Można też z podróży zrezygnować całkowicie, ale chyba na taką decyzję nie jestem gotowa…

(Artykuł opisuje obraz sytuacji z września 2020)

Gabi,  Gabi and the new direction

0 0 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze