Felietonypoczta

Pamiętacie „Misia” Barei? To majstersztyk naszpikowany ponadczasowymi kultowymi cytatami. Mojemu sercu najbliższa jest scena pocztowa.

Mieszkam w Andorze. Mamy dwa systemy poczty – francuski La Poste i hiszpański Correos. Zamawiając produkty, proszę o dopisek przy adresie Andor(r)a via France, gdyż moja wiara we francuski system jest troszkę większa niż w hiszpański. Niestety paczki kierowane przez Francję regularnie lądują w Madrycie i są dostarczane przez pocztę hiszpańską. Ostatnio zdarzyło mi się dostać dwa awiza tego samego dnia, po jednym z La Poste i z Correos. Przesyłki musiałam odebrać w dwóch różnych placówkach w różnych godzinach, co jest niewykonalne tego samego dnia.

Wysyłki kurierskie to zupełnie inna historia, gdyż z firmami kurierskimi mam (jeszcze) gorsze doświadczenie.

Paczki często lądują na granicy w kontroli celnej (mimo ich niewielkiej wartości) – Andora nie należy do UE i obowiązuje nas podatek importowy zależny od wartości towaru. Paczki są rozpakowywane i czasem obarczane cłem, a czasem nie, mimo że moje zamówienia z reguły mieszczą się w kwocie, która nie podlega ocleniu. Ale to nie problem. Problem jest innej natury. Firma kurierska, w swoim mniemaniu, dostarczyła przesyłkę „tam, gdzie się dało”, czyli na granicę i uważa sprawę za zamkniętą. Dla mnie jako adresatki zaczyna się zgadywanka, gdzie jest paczka, kto i kiedy ją dostarczy. Na próżno też szukać jakichkolwiek wiadomości online.

I w tym zawieszeniu nagle pojawia się andorski operator i dostarcza paczuszkę z granicy (10 km) do mojego domu, żądając opłaty za usługę transportową, która często wynosi tyle samo, co uiszczona już przy zakupie opłata za wysyłkę od sprzedawcy do adresata. Z tego właśnie powodu nie korzystam z firm kurierskich, chyba że z dostawą nie do Andory, a do pobliskiego La Seu d’Urgell – leżącego w Hiszpanii, przy granicy z Andorą. W miasteczku pojawiły się jak grzyby po deszczu firmy i sklepiki, które oferują swój adres i usługę odbioru przesyłek. Koszt korzystania to od jednego do trzech euro za paczkę. Można w dogodnym czasie podjechać i odebrać przesyłkę. 

A jeśli z jakiegoś powodu naprawdę zależy mi na dostawie do domu, to korzystam tylko z usług naszej powolnej Poczty Polskiej.

Dlaczego powolnej? Otóż, przetestowałam jej usługi i wiem, że przesyłka pocztą idzie około dwóch do czterech tygodni i (odpukać) zawsze dochodzi. Wiadomo Poczta Polska to instytucja z tradycjami, głęboko zakorzenionymi w polskiej świadomości. Fakt, że działa już tyle dekad, daje nam poczucie rzetelności, ale też wrażenie, że czas zatrzymał się w poprzedniej epoce czyli, że stoi w miejscu…

Koleżanka Małgosia wysłała mi skromną leciutką paczuszkę o nikłej wartości. Wypełniła druczki na poczcie, pani kasjerka przyjęła opłatę i ostemplowała paczuszkę. Za parę dni zorientowałyśmy się, że przesyłka rozpłynęła się w powietrzu. Przecież Małgosia już jej nie miała, na poczcie jej też nie było, a na stronie do obserwowania paczki widniało: „brak danych o tej przesyłce, sprawdź czy dobrze wpisałeś jej numer”. I wtedy dojrzałyśmy, że na kwitku, który pracownica poczty wydała Małgosi, wpisano jak byk „Andora, POLSKA”.

W ciągu sekundy poczułam się jak Stanisław Tym w „Misiu”. 

„Nie ma takiego miasta – Londyn. Jest Lądek, Lądek-Zdrój, tak…” – oznajmiła pracownica poczty, patrząc na Ryszarda Ochódzkiego. Główny bohater filmu Barei nie dawał za wygraną: „Ale Londyn – miasto w Anglii” – wyjaśniał. „To co mi pan nic nie mówi?!” – warknęła kobieta. “No mówię pani właśnie” – odpowiedział Ochódzki. “To przecież ja muszę pójść i poszukać, zobaczyć, gdzie to jest. Cholera jasna.”

Póki co paczuszka zaginęła. Nikt nic nie wie. Śmiejemy się z Małgosią, że może wyląduje w Lądku?

Epilog 

Po miesiącu oczekiwania na doręczanie bądź jakiekolwiek informacje, Małgosia sama namierzyła przesyłkę, która z jakiegoś powodu – niezrozumiałego także dla samej Poczty Polskiej – trafiła do wydziału niedoręczalnych przesyłek w Koluszkach. Po kilku telefonach i baaaaardzo długim czasie oczekiwania na każde z połączeń udało się uzyskać informację, że przesyłka – choć od początku był na niej adres Małgosi  – zostanie teraz do niej odesłana. Nikt nie potrafił powiedzieć, dlaczego nie zrobiono tego wcześniej.

Alice Wilton

5 3 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze