Edukacja i językiWywiadyjęzyk

Rozmowa z Justyną Michniuk, autorką publikacji w siedmiu różnych językach, która porzuciła wielkie miasto i przeniosła się trzy lata temu na wschód Niemiec. Obecnie pracuje jako specjalistka w projektach polsko-niemieckich oraz pisze artykuły do wielu czasopism. Justyna jest samozwańczą etnolożką i stara się uratować od zapomnienia miejsca, zwyczaje, tradycje i pomniki kultury zarówno jeśli chodzi o Żywiecczyznę, jak i Maltę oraz szeroko pojętą spuściznę Żydów. 

Anna Maślanka: Przedstaw nam proszę swoją językową historię.

Justyna Michniuk: Angielskiego i niemieckiego uczyłam się prywatnie od podstawówki, bo moja mama na to naciskała. Ostatecznie wyszło mi to na dobre, chociaż jako dziecko oczywiście wolałam się bawić na podwórku, niż jeździć na prywatne lekcje. Teraz to doceniam, bo dzięki tym godzinom, spędzonym na prywatnej nauce, szybko zrobiłam certyfikaty językowe, które mi się przydały dużo później, na studiach. W liceum bardzo chciałam nauczyć się rosyjskiego, bo moja rodzina ma korzenie na terenach obecnej Białorusi. Następnie rozważałam studiowanie języka rosyjskiego od podstaw, ale akurat wtedy na UMK w Toruniu nie było tego kierunku, więc wybrałam bałkanistykę i zakochałam się w języku serbskim i Serbii, w bułgarskim trochę mniej. 

AM: Posługujesz się językiem dolnołużyckim. Co cię skłoniło do nauki tak mało znanego języka?

JM: Co do języka dolnołużyckiego, to nauczyłam się go, bo pisałam doktorat o Serbołużyczanach, którego z powodów finansowych, nie skończyłam. Teraz dopracowuje mój dolnołużycki ze względów prywatnych, bo mój mąż jest rodowitym Łużyczaninem. Języka górnołużyckiego uczyłam się także na kursie językowym, ale znam go obecnie biernie, czyli rozumiem audycje radiowe, czytam, ale mówić nie potrafię.

AM: Opowiedz proszę, czym się charakteryzuje ten język.

JM: To jest bardzo skomplikowany i delikatny temat. Najchętniej odesłałbym czytelników do moich artykułów. W skrócie: dolnołużycki to język zachodniosłowiański, trochę podobny do polskiego, ale uwaga na fałszywych przyjaciół! Jest ich wielu, tutaj mogę podać jedynie kilka przykładów: domownik – to złota rączka, pracownik techniczny, pipka – ma kilka znaczeń na przykład fajka, kšywo (š czytamy jak polskie ‘sz’) – to po prostu dach. Słowo kupka w dolnołużyckim oznacza grupę ludzi lub zespół, na przykład muzyczny, a po polsku wiadomo co. Dolnołużycka wymowa jest trudna i osobliwa. Po polsku istnieje jedna, jedyna książka do nauki tego języka, autorstwa Alfreda Měškanka. Wiem, że można ją, mimo dawno wyczerpanego nakładu, czasem znaleźć na Allegro. 

Justyna w stroju do kościoła Serbów ewangelickich z Dolnych Łużyc, autor: Werner Měškank.

AM: Ile osób się posługuje tym językiem?

JM: Według najnowszych badań mojej dobrej znajomej dr hab. Nicole Dołowy-Rybińskiej z PANu aktualnie czterysta. Niestety, tutaj w Dolnych Łużycach, ludzie często wstydzą się swoich korzeni. W Górnych to wygląda zupełnie inaczej. Zainteresowanym tą problematyką polecam nieskromnie mój artykuł w: Pismo folkowe, nr 146/147(1-2/2020), Dylematy tożsamości w dobie globalizacji, s. 10-14.

AM: W jakich językach publikujesz?

JM: Ojej… mam ponad dziewięćdziesiąt publikacji w czasopismach i pewnie ponad czterdzieści na różnych portalach internetowych. Publikuję w siedmiu językach: polskim, dolnołużyckim, górnołużyckim, angielskim, niemieckim, serbskim i bułgarskim. W jednych publikuję regularnie, w innych czasami, w jeszcze innych rzadko, a na górnołużycki na przykład moje teksty zostały przetłumaczone. Oczywiście mam swoje ulubione języki.

AM: Jakie tematy najbardziej cię interesują?

JM: Mam swoje bloki tematyczne, których się trzymam, można więc mnie nazwać “tematyczną konserwatystką”. Interesuję się głównie etnologią i etnografią, antropologią kulturową i strojami ludowymi Żywiecczyzny, Łużyc i Malty. Poza tym regularnie publikuję o historii Żydów w Polsce i na obszarach należących do Polski przed drugą wojną światową, historii lokalnej Żydów w Niemczech, historii Żydów w byłej Jugosławii i na całym półwyspie Bałkańskim, włączając w to Grecję, o kuchni żydowskiej na świecie, zwyczajach żydowskich i ich zróżnicowaniu, w zależności od grupy Żydów. 

AM: Gdzie można przeczytać twoje teksty?

JM: Od 2009 roku regularnie publikuję moje artykuły. W języku polskim jestem autorką tekstów na temat Serbołużyczan, które ukazywały się cyklicznie od 2009 do 2017 roku w Buncie Młodych Duchem w dziale Trybuna Polsko-Serbołużycka. Pismo niestety zostało w 2017 roku zamknięte z powodu problemów finansowych. Współpracuję na stałe z Pismem folkowym, gdzie jestem członkinią redakcji, współpracowałam także z polskim czasopismem żydowskim Midrasz, aż do ostatniego numeru w styczniu 2020 roku. Największy w Polsce portal o kulturze ludowej www.kulturaludowa.pl współpracuje ze mną od początku 2019 roku. Napisałam dla wspomnianego portalu artykuły o łużyckich świętach, są to teksty z autorskimi zdjęciami. Ponadto publikuję wiersze w piśmie Krzysztofa Śliwki Helikopter, wydawanym przez Ośrodek Postaw Twórczych we Wrocławiu, na łamach niemieckiego pisma kulturalnego Matrix debiutowałam trzema utworami poetyckimi.

Obecnie na tematy żydowskie publikuję po niemiecku na izraelsko-niemieckim portalu Hagalil oraz po angielsku w kanadyjskiej żydowskiej gazecie i na stronie internetowej thej.ca oraz gościnnie po polsku w elektronicznym piśmie stowarzyszenia przeciwko rasizmowi, faszyzmowi i antysemityzmowi Never Again (Nigdy Więcej). 

Poza tym mam “występy gościnne” na przykład w serbskim dzienniku Politika, najstarszym dzienniku na Bałkanach oraz regularne publikacje w czasopiśmie dolnołużyckim Rozhlad i dolnołużyckim tygodniku Nowy Casnik oraz od niedawna piszę także bajki dla dzieci dla dolnołużyckiego pisma dziecięcego Płomje. Publikowałam też moje wiersze w trzech językach, pisałam o porcie w Hamburgu i cle dla polskiej i bułgarskiej Logistyki (oba czasopisma mają taki sam tytuł). Mam też za sobą występy w dolnołużyckim radiu RBB Serbja i w polskim radiowym centrum kultury ludowej, gdzie opowiadałam o serbołużyckich zwyczajach. Od niedawna piszę także teksty oraz pracuję obecnie nad podcastami dla Słowiańskiej Agencji Prasowej. Uff… trochę tego jeszcze jest, ale tutaj zakończmy.

AM: Co robisz, by utrzymać znajomość wielu języków na dobrym poziomie?

JM: Czytam w nich, piszę i wielu używam w pracy i życiu codziennym. Mieszkam i pracuję w regionie przygranicznym, gdzie od wieków współistnieją trzy różne narody, kultury i języki to znaczy dolnołużycki, polski i niemiecki. Może to cię zdziwi, ale dolnołużyckiego używam regularnie w pracy i w życiu prywatnym!

AM: Jakie metody nauki języków sprawdzają się  najlepiej w twoim przypadku?

JM: “Na żywioł”, to znaczy żyć w kraju lub miejscu, gdzie się danego języka używa i kaleczyć, ale uczyć się na własnych błędach.

AM: Jakiego języka było ci się nauczyć najtrudniej i dlaczego?

JM: Jidysz i hebrajskiego, których dalej nie znam, ale bym bardzo chciała. Dlaczego? Bo brak mi czasu, żeby przysiąść albo iść na kurs, nawet na kurs online czy naukę przez aplikację nie mam czasu. Po drugie to są bardzo trudne języki i niepodobne do niczego, co znam. Można powiedzieć, że jidysz ma trochę niemieckich słówek lub słowiańskich na przykład di kurtke to w jidysz kurtka. Ale mimo to jest zapisywany hebrajskim alfabetem i pisownia i wymowa są, przynajmniej dla mnie, trudne.

AM: Czy masz językowe marzenia?

JM: Hebrajski i jidysz, jak wyżej wspomniałam, ale wiem, że to takie utopijne marzenia, które z braku czasu i nadmiaru innych obowiązków się nie urzeczywistnią. Mówi się, że dla chcącego nic trudnego, ale ja naprawdę robię już w tej chwili za dużo, a większość tych prac jest, niestety, bezpłatna.

AM: Jak zachęciłabyś czytelników do nauki języków?

JM: Warto być wielojęzycznym z wielu powodów, na przykład ludzie znający więcej niż jeden język inaczej postrzegają świat. Nie mam żadnych mądrych rad, bo każdy z nas jest inny i inaczej przyswaja, albo i nie, języki obce. Ja miałam przez dwa lata francuski w szkole średniej, ale nigdy się do niego nie przykładałam, dlatego nie znam dziś nawet podstaw tego pięknego języka. Uczcie się tego, co wam się podoba i co macie okazję ćwiczyć z rodzimymi użytkownikami danego języka!

Miejsca w sieci, gdzie publikuje Justyna:

www.pismofolkowe.pl

www.kulturaludowa.pl

www.hagalil.de

www.isap.info.pl

http://thej.ca/

5 1 vote
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Grzegorz
Grzegorz
2 lat temu

Od roku 2002 regularnie otrzymuję dolnołużycki tygodnik Nowy Casnik i ewangelicki górnołużycki miesięcznik Pómhaj Boh. W roku 2017 około 1000 łużyckich publikacji przekazałem do Książnicy Podlaskiej, to jest Biblioteki Wojewódzkiej w Białymstoku, dzięki czemu ma ona chyba największe zbiory piśmiennictwa łużyckiego spośród polskich bibliotek wojewódzkich. Swobodnie od ponad 30 lat czytam w języku jidysz, trochę gorzej po hebrajsku. Grzegorz Kotyński, e-mail pbgkrg@wp.pl