Święta Bożego Narodzenia w Norwegii to czas spotkań w gronie rodziny i przyjaciół, domy rozświetlone gwiazdami, świecami i lampkami, psoty małego świątecznego skrzata, zapach pierniczków i świątecznego grzańca oraz brak przedświątecznej gorączki z myciem okien na pierwszym miejscu.
W Norwegii obchody świąt Bożego Narodzenia zaczynają się w pierwszą niedzielę adwentu. Tego dnia w każdym domu zapala się pierwszą z czterech świec adwentowych, śpiewając przy tym świąteczną piosenkę. Kolejne świece zapala się w każdą następną niedzielę, odliczając tym samym czas do Bożego Narodzenia.
Pierwszy dzień adwentu to znak, że można już dekorować domy. Norwegowie robią to w sposób bardzo estetyczny, minimalistyczny i subtelny.
Domy z zewnątrz dekorują lampkami w kolorze białym lub żółtym (bardzo rzadko widać tu kolorowe światełka). W oknach zawieszają gwiazdy, które nie tylko nadają wnętrzom świąteczny nastrój, ale też rozświetlają grudniowe ciemności. Na drzwiach pojawiają się wieńce adwentowe, a w domach świeże kwiaty. I nie są to tylko gwiazdy betlejemskie, ale też hiacynty, tulipany, amarylisy i azalie. Przyznam, że było to dla mnie sporym zaskoczeniem, bo hiacynty czy tulipany kojarzyły mi się zawsze z Wielkanocą i nigdy nie wpadłam na pomysł, że można nimi dekorować domy na Boże Narodzenie.
Do wielu norweskich domów na czas adwentu wprowadza się Rampenisse – mały, psotny skrzat, którego pokochały przede wszystkim dzieci.
Rampenisse przywędrował do Norwegii stosunkowo niedawno, bo w 2004 roku, ale jego obecność w wielu domach jest już nieodłącznym elementem świątecznych tradycji. Co robi ten mały elf? Nocą, gdy wszyscy smacznie śpią, Rampenisse rozsypuje mąkę, dekoruje dom papierem toaletowym, wyjada dzieciom słodycze i piecze ciasto z gąbki do mycia naczyń! Jednym słowem psoci i żartuje, sprawiając tym ogromną radość przede wszystkim dzieciom.
Ale Rampenisse to nie jedyny gość, którego można spodziewać się w grudniu w norweskim domu. Fjøsnisse to skrzat, który mieszka w stodole lub szopie i opiekuje się gospodarstwem.
Jest to postać licząca kilka tysięcy lat, która pojawiła się w skandynawskich domach na długo przed świętym Mikołajem. W dawnych czasach wierzono, że Fjøsnisse może być nie tylko pomocny, ale też bardzo złośliwy i chcąc uniknąć jego niezadowolenia oraz gniewu, w Wigilię należy nakarmić go świąteczną owsianką. Do dzisiaj w bardzo wielu domach kultywuje się tradycję owsianki dla Fjøsnisse, wierząc, że jego zadowolenie zapewni domostwu dobrobyt i pomyślność.
Boże Narodzenie w Norwegii nazywamy Jul i wszystko, co świąteczne, dostaje tu przedrostek jul-. Mamy więc julemat (świąteczne jedzenie), julekort (kartka świąteczna), juletre (świąteczne drzewko), julekonsert (świąteczny koncert), czy julebord (świąteczny stół).
Julebord, choć w dosłownym tłumaczeniu to właśnie świąteczny stół, jest tak naprawdę imprezą przedświąteczną, na którą czeka się przez cały rok. Julebord organizują przede wszystkim firmy, ale często są to też imprezy organizowane w gronie znajomych. Na julebord wypada się ładnie ubrać (garnitury i sukienki to taki imprezowy dress code), a następnie dobrze bawić, do późnych godzin nocnych albo wczesno porannych. Pierwsze imprezy pod nazwą julebord odbywają się już w listopadzie, ale to w grudniu jest ich najwięcej.
Tradycja wysyłania świątecznych kartek jest w Norwegii wciąż bardzo popularna. Poza typowymi kartkami ze sklepu, wysyła się też wcześniej zamówione kartki z rodzinnym zdjęciem lub zdjęciem dzieci, oczywiście w świątecznym klimacie.
W wielu norweskich miastach organizuje się jarmarki świąteczne, tzw. julemarked. Nie są to tak spektakularne jarmarki, jakie znamy z Wiednia, czy Londynu, ale też mają swój klimat. Na takim jarmarku można kupić przede wszystkim rękodzieło – wełniane rękawiczki, swetry i skarpety, ozdoby świąteczne i jedzenie. Nie zawsze jednak jest to jedzenie typowo świąteczne czy mające cokolwiek wspólnego z Norwegią, bo np. na jarmarku w Bergen popularnością cieszą się churros z nutellą, które norweskie nigdy nie były i nie będą. Ale dla równowagi możemy wypić tu gorący gløgg, ulubiony napój świąteczny wszystkich mieszkańców Skandynawii.
Gløgg to bardzo słodki syrop o korzennym smaku i zapachu, z którego przyrządza się grzańca. W wersji bezalkoholowej rozcieńczamy go z wodą lub herbatą, w wersji alkoholowej mieszamy z winem, wódką lub koniakiem. Podgrzewając gløgg dodajemy do niego posiekane migdały i rodzynki, które później wyjadamy z kubka przy pomocy łyżeczki.
Do ciepłego gløgga idealnie pasują pierniczki – pepperkaker, oraz inne świąteczne ciasteczka, które od połowy listopada można kupić w każdym norweskim sklepie spożywczym. W wielu domach ciasteczka piecze się samodzielnie. Według tradycji na wigilijnym stole w norweskim domu powinno pojawić się siedem rodzajów ciasteczek, których pieczenie zaczyna się już na początku grudnia. Poza pierniczkami są to m.in. kruche ciasteczka maślane, ciasteczka z dodatkiem posiekanych migdałów i ciasteczka z dodatkiem cynamonu. Ale i tak najpopularniejsze są pierniczki oraz domki z piernika, których pieczenie, składanie i dekorowanie jest doskonałą okazją do spotkań z rodziną i przyjaciółmi. W Bergen każdego roku powstaje piernikowe miasteczko – Pepperkakebyen. Jest to niesamowita wystawa przedstawiająca miniaturowe Bergen zbudowane z piernika. W przygotowanie Pepperkakebyen zaangażowane są szkoły, przedszkola, liczne stowarzyszenia oraz oczywiście mieszkańcy Bergen.
Julaften, czyli Wigilia, to najważniejszy dzień świąt Bożego Narodzenia w Norwegii. Ale mieszkańcy kraju nad fiordami mają też swoją małą wigilię, tzw. lille julaften, obchodzoną 23 grudnia.
Jest to dzień, podczas którego przygotowuje się świąteczne jedzenie, dekoruje choinkę, a wieczorem zasiada przed telewizorem i ogląda świąteczny program “Kvelden før kvelden”. Każdego roku oglądalność programu emitowanego przez telewizję NRK1 bije rekordy.
Do kolacji wigilijnej 24 grudnia zasiada się po godzinie 17.00. Na stołach pojawiają się tradycyjne wigilijne potrawy, wśród nich m.in, pinnekjøtt – suszone owcze żeberka podawane z ziemniakami, musem z brukwi i kiełbasą, ribbe – wieprzowe żeberka z chrupiącą skórką, podawane z ziemniakami i czerwoną kapustą oraz lutefisk – suszony, ługowany dorsz podawany ze skwarkami z boczku, ziemniakami i puree z groszku.
Tak, Wigilia w Norwegii nie jest bezmięsna tak jak w Polsce, a jedzenie jest raczej ciężkie i tłuste. Na deser serwuje się riskrem – pudding ryżowy z ubitą śmietanką, z dodatkiem sosu malinowego. Na stole pojawiają się też wspomniane już wcześniej ciasteczka. Do picia dzieci dostają julebrus, czyli oranżadę, dorośli piją piwo lub bardzo mocny, ziołowy alkohol o nazwie akevitt.
Po Wigilii przychodzi czas na otwieranie prezentów, które dzieciom przynosi Julenisse, czyli święty Mikołaj. Ale zanim nastąpi otwarcie prezentów, w wielu domach kultywuje się tradycję wspólnego tańca wokół choinki. Ten zwyczaj jest też podtrzymywany w wielu norweskich szkołach i przedszkolach. Jeśli chodzi o same prezenty, to w Norwegii nadal są one dość skromne. Nikt tu nie obraża się na to, że kolejny raz znalazł pod choinką wełniane skarpety lub wełnianą bieliznę, migdały w karmelu, czekoladki lub ciepłe kapcie.
W Norwegii nie ma tradycji dzielenia się opłatkiem i chodzenia do kościoła. Święta mają tu bardziej świecki charakter i częściej niż w kościele w Wigilię można spotkać Norwegów odwiedzających groby swoich bliskich. A do kościoła chodzi się tu głównie na świąteczne koncerty.
Mieszkańcy Norwegii nie ulegają przedświątecznej gorączce sprzątania domów, mycia okien i trzepania dywanów. Święta to dla nich czas odpoczynku, relaksu, spotkań z bliskimi, czyli tzw. julekos (świąteczne przyjemności).
Instagram@olga_nadfiordami
co zyskasz każdego dnia roku dzięki
Kalendarzowi Polki
czas
różnego rodzaju planery i matryca priorytetów pozwolą Ci się lepiej zorganizować i zaplanować zadania
codzienne podróże
zdjęcia i ciekawostki pozwolą Ci się przenieść w najdalsze zakątki świata każdego dnia
nowe smaki
mnóstwo lokalnych, ale łatwych w przygotowaniu przepisów poszerzy Twoje kulinarne horyzonty
lepszy humor
absurdy prawne Cię rozśmieszą, a refleksje i wspomnienia Polek na Obczyźnie wywołają uśmiech na twarzy i prześlą dobrą energię
wiedzę o świecie
niebanalne ciekawostki, niesamowite miejsca oraz kalendarium pełne świąt i tradycji poszerzy Twoją wiedzę o świecie
pomysł na prezent
Kalendarz Polki jest jedynym w swoim rodzaju książkoplanerem, dlatego może być idealnym prezentem dla bliskiej osoby
inspirację
dziesiątki stron zdjęć i tekstów pozwolą Ci zaplanować wspaniałe podróże
wciągające książki
dzięki naszym polecajkom książkowym poznasz lokalne kultury i najdalsze zakątki świata od kuchni
samoświadomość
60 pytań wzmacniających samoświadomość oraz podsumoniki miesiąca pozwolą Ci zatrzymać się na chwilę w biegu i zastanowić nad tym, co w życiu ważne