Często zastanawiamy się, jak zadbać o siebie podczas egzotycznych wycieczek. Jak się chronić przed chorobami tropikalnymi, jakie zabrać ze sobą leki. Na co warto się zaszczepić. Mieszkając w Azji muszę powiedzieć, że nie jest wcale tak groźnie jak się wydaje, ale oczywiście warto pamiętać o pewnych rzeczach:
JEDZENIE
Mimo iż uliczne knajpki nie wyglądają na zbyt higieniczne, to ich jakość może mocno zdziwić. W Tajlandii zatrucia pokarmowe zdarzają się bardzo rzadko. Można próbować wszystkiego i wszędzie, bez obawy, że coś się stanie naszemu żołądkowi. Papryczki chilli dodawane do potraw skutecznie wybijają wszelkie zarazki. Inaczej sprawa ma się w Wietnamie. Tutaj trzeba być troszkę ostrożniejszym, bo drobne zatrucia przytrafiają się często. Kierujmy się zasadą – jeśli jadłodajnia jest pełna miejscowych, to jest w porządku. Jeśli jest pusto, to lepiej jednak poszukać gdzie indziej.
WODA
Nie pijemy wody prosto z kranu. W żadnym wypadku. Musi być przegotowana, jeśli chcemy coś z niej przyrządzić. Nie używajmy wody kranowej także do sporządzania kostek lodu. W knajpkach często podawana jest woda filtrowana i choć wiele osób i na nią uważa, to ja nigdy nie miałam problemu.
Należy również pamiętać, że w tropikalnym klimacie powinniśmy pić dużo wody, nawet jeśli nie jesteśmy spragnieni. W upale bardzo łatwo o odwodnienie.
KOMARY
Możemy spotkać się z trzema popularnymi chorobami przenoszonymi przez komary: malaria, denga, chikungunya. Zagrożenie jest minimalne w miastach, ale jeśli wybieramy się w tereny wiejskie, w okolicach dżungli – tu może robić się nieciekawie. Malaria jest powodowana przez pasożyta, istnieje profilaktyka. Przed wyjazdem (jeżeli wybieramy się w zagrożone tereny, nie wszędzie w Azji Południowo-Wschodniej występuje malaria) można skontaktować się z lekarzem medycyny tropikalnej, który pomoże w dobraniu odpowiednich leków. Należy jednak pamiętać, że różne szczepy pasożyta są oporne na niektóre z leków. Najpopularniejsza doxycyklina może zwyczajnie nie zadziałać. Leki “większego kalibru” mają niestety wiele skutków ubocznych. Ja nie zdecydowałam się na przyjmowanie leków antymalarycznych, kiedy mieszkałam w dżungli. Przyjeżdżając jednak na krótszy czas warto tę opcję przemyśleć.
Nie istnieje skuteczna profilaktyka przed dengą i chikungunyą. Są to choroby wirusowe, niestety nie istnieje również leczenie inne, niż objawowe.
Objawy wszystkich trzech chorób są bardzo podobne, wszystkie wymagają również pomocy lekarskiej. Gorączka, silne bóle głowy, mięśni, stawów, do tego problemy pokarmowe – tego nie należy bagatelizować. Trzeba szybko zgłosić się do szpitala, nigdy nie czekać kilka dni, aż samo przejdzie. Wszystkie trzy z wymienionych chorób, jeśli nie są odpowiednio leczone mogą w wielu przypadkach być śmiertelne.
Jak najlepiej się przed nimi zabezpieczyć? Minimalizować ryzyko ugryzień. W rejonach wiejskich najlepiej spać pod moskitierą. Koniecznie musimy zaopatrzyć się w repelenty na komary zawierające DEET. Nie musimy ich przywozić ze sobą, są trudno dostępne w Europie, a w Azji możemy je kupić w każdej aptece.
ZWIERZĘTA
Azjatycka fauna jest niesamowicie ciekawa, ale niektóre zwierzęta mogą okazać się niebezpieczne. Na przykład małpy – śliczne, słodkie, bardzo chętnie wzięłyby od turysty coś do zjedzenia. Ale jeśli nakarmimy jedną, możemy się spodziewać większej ilości i walk. Rezultatem może okazać się dotkliwe pogryzienie, wymagające leczenia szpitalnego. Bardzo popularne są również wężee i chociaż nikt raczej nie sprowokowałby węża umyślnie, to bardzo łatwo może to się stać przez przypadek. Węże można znaleźć wszędzie, gdzie byśmy się ich nie spodziewali. Dlatego należy mieć oczy szeroko otwarte, by przypadkiem gada nie przerazić. Surowice przeciw jadowi niektórych gatunków są trudno dostępne i wypadek może skończyć się tragiczne. Stonogi i pająki też mogą dać nieźle popalić. Jeśli znajdziemy na swoim ciele ugryzienie niewiadomego pochodzenia najlepiej skonsultować się z lekarzem. Rany w tropikalnych warunkach trudno się goją i łatwo może dojść do infekcji takiego miejsca, po ugryzieniu pająka.
LEKI
Nie zabierajmy ze sobą leków, na zapas. Oczywiście jest to konieczne, jeśli zażywamy lek stale i wiemy, że będzie on potrzebny. Jednak zabieranie wszystkiego na wszystko nie ma większego sensu. Wysokie temperatury i wilgotność zmniejszają trwałość medykamentów. A w Azji wszystko kupimy w aptece, bez recepty. Leki wydawane w Europie z przepisu lekarza, jak na przykład antybiotyki można bez problemu znaleźć na półce w azjatyckim sklepie. Nie ma problemu z dostępem do znanych nam lekarstw. Nie ma więc sensu przeładowywać apteczki.
OPIEKA ZDROWOTNA
Opieka lekarska jest płatna, ale ceny są zdecydowanie niewielkie. Warto (a nawet trzeba!) zaopatrzyć się w ubezpieczenie podróżne, które pomoże w razie wypadku, ale podstawowa opieka zdrowotna jest bardzo tania. Jeśli musimy skorzystać z porady lekarza i jest to poważny problem najlepiej sprawdzić, gdzie znajduje się najbliższy prywatny szpital. Zapewni on nam lepszy dostęp do leków, lepszy sprzęt, a także personel mówiący po angielsku. Państwowe szpitale, szczególnie w rejonach wiejskich są przepełnione i mogą nie być w stanie odpowiednio pomóc.
SZCZEPIENIA
Możemy natknąć się na całą listę szczepień zalecanych przed wyjazdem do Azji. Najlepiej przejrzeć wraz z lekarzem medycyny tropikalnej naszą książeczkę szczepień – bo okazuje się, że na takie choroby jak wirusowe zapalenie wątroby typu B możemy już być szczepieni. Ja (głównie z racji mojego zawodu) zaszczepiłam się jedynie na wściekliznę, wszystkie inne szczepienia odbyłam wcześniej. Przeciwko wściekliźnie szczepiłam się już na miejscu, w Tajlandii. Jeśli planujemy zostać na dłużej w Azji i chcemy się zaszczepić – bez problemu można to zrobić tutaj, w dużo niższej cenie.
PS. Chętnie odpowiem na wszelkie pytania związane z tematem.
Ania / Wietnam / Czekolada z farszem
Nie jestem przekonana do lekarzy i szczepień w Azji. Powiem zupełnie szczerze, że ufam lekarzom tylko w Pl i De.
też bym się nie szczepiła w Azji 😉 przed wyprawą, to na pewno tak, ale w trakcie?
Ja jestem scepytczna jeśli chodzi o opiekę medyczną tutaj, ale jeśli idzie o profilaktykę, to jest naprawdę nieźle. Byłam szczepiona tą samą szczepionką na wściekliznę, która jest w Europie. No i tutaj wiedzą z czym to się je. Mam pozytywne doświadczenia (czego nie powiem o leczeniu tutaj).
I oczywiście jeśli ktoś jedzie na wakacje – nie ma sensu szczepić się w trakcie, ale jeśli pobyt ma trwać długo, tak jak w moim przypadku – polecam.
Usługi medyczne – szczególnie w Tajlandii są na wysokim poziomie. Jeśli chodzi o szczepienia – zapewne warto je zrobić wcześniej, bo potrzeba czasu na wytworzenie się antyciał. Jednak szczepionki są ogólnodostępne i tych samych firm, co w Polsce.
Dokładnie! W dodatku są powszechnie dostępne, nie trzeba się umawiać z którymś z zaledwie kilku specjalistów od tropików w Polsce, co może być przedsięwzięciem ciężkim logistycznie, a po prostu idzie się do pierwszego lepszego szpitala i wszystkie niezbędne szczepionki tam na pewno będą. Nie różnią się jakością ani sposobem przechowywania od tych w Europie…
Xiaotai Bai – dokładnie. Wszystko szybciutko, od ręki, bez łażenia z miejsca na miejsce. 5 min i po sprawie.
Mariola – moje doświadczenia z opieką medyczną w Tajlandii były koszmarne (planuję post o tym), poza szczepieniami właśnie – ale ja mieszkałam na wsi. W Bangkoku, czy ogólnie w dużych miastach to inna bajka 🙂 Obecnie dużo próbek z pracy wysyłamy do Tajlandii do lab., bo w Wietnamie nie ma możliwości wykonać niektórych testów, a w BKK, czy Chiang Mai nie ma problemu.
Nie miałam pojęcia..wiesz to właśnie u wielu jest niewiedza i stereotypy. Dziękuje za cenna informację!
Póki co daleko mi jeszcze do planowania wyjazdu do Azji ale nikt nie wie co przyniesie życie a Twoje informacje to prawdziwa skarbnica wiedzy.
Dziękuję. W razie czego służę radą 🙂
bardzo fajne notka Aniu ,.. bardzo przydatna .. z moich doświadczeń podpisuję się .. jako wege teraz wegan odpukać jeszcze się w podróżach po Azji nie pochorowałem żołądkowo myślę, że mięso czy owoce morza łatwiej się psują .. zawsze uważam na wodę i piję tylko z butelki czasem nawet napiję się coli, której na codzień w ogóle nie piję … mam też przy sobie niewielki poręczny uzdatniacz wody na promienie ultrafioletowe, który niszczy zarazki używałem go często w Nepalu czy Indiach .. warto pamiętać, żeby nie używać wody z kranu do mycia zębów czy nie nabierać w usta przy prysznicu… Czytaj więcej »
Mi się zdarzyło dostać wywrotu flaków po bezmięsnych daniach (coś mogą niewłaściwie umyć, użyć wody z kranu i nie dogotować..), ale co prawda to prawda – najłatwiej się zatruć mięsiwem. Z owocami morza nie miałam prawie problemów – jem jak widzę, że są świeżusie / znam miejsce. Zdarzyło mi się tylko raz, że mnie pokonały 😉 to było po święcie Tet, więc zakładam, że musiały cały ten czas przeleżeć gdzieś,bo knajpa była zamknięte wtedy. W Wietnamie i Tajlandii nie ma problemu z myciem zębów wodą z kranu, ale tak jak mówisz – na Indie już bym bardzo uważała. Fajny pomysł… Czytaj więcej »
bardzo dziękuję za odpowiedź Aniu .. moskiriera, którą używałem to ta tutaj https://www.rei.com/product/783041/mombasa-defender-insect-shield-mosquito-net używa technologii Instant Shield niestety nie wiem czy jest oparta o DEET . .staram się jak najmniej DEET ale nie da chyba rady bez
hihi to prawda, że wszystkim się można zatruć choć warzywami przypuszczam troszkę rzadziej mimo wszystko .. w Azji i tak wszystko smażą i smażą :^) .. tak masz rację płukałem po myciu zębów w Tajlandii czy Indonezji zazwyczaj kranówą ale w Indonzezji już nie w każdym miejscu w niektórych miałem swoją wodę .. gorąco pozdrawiam ! :^)
Jak będę wybierać się o Indii zgłoszę się na pewno do Ciebie po porady 🙂 Uściski! 🙂