Felietonyna raty

… czyli turecki kryzys od środka 

Turcja –

kraj słynący z wyśmienitej kuchni, bogatej historii, zachwycającej przyrody i rozwiniętej infrastruktury turystycznej. Dziś coraz częściej pojawia się w światowych mediach nie z powodu swoich atutów, lecz z powodu pogłębiającego się kryzysu gospodarczego.

Turecka waluta – lira – wydaje się robić sobie żarty z jej użytkowników, każdego dnia prezentując inną wartość. Kiedy dwanaście lat temu pierwszy raz odwiedziłam ten kraj, jedna lira odpowiadała 1,7 złotego. Natomiast pięć lat temu, kiedy przeprowadzałam się tu już na dobre, za jedną lirę płaciłam tylko 65 groszy. Dziś jej wartość wynosi 9 groszy.

Oczywiście analogicznie zmieniają się też ceny w sklepach. Jednego dnia za paczkę makaronu płaci się dwadzieścia lir, następnego już dwadzieścia pięć.  

Jak sobie radzą z tym mieszkańcy Turcji, którzy nie zarabiają przecież w złotówkach, dolarach ani euro?

Poza piciem jeszcze większej ilości herbaty na uspokojenie, urzędy statystyczne odnotowują coraz rzadsze spożywanie mięsa, sera, oliwek. Produktów o tyle ważnych, że są one podstawowymi elementami tureckiej kuchni.

W sklepach można znaleźć takie wynalazki jak baklava (ciasto filo przekładane orzechami lub pistacjami) bez nadzienia, a w Internecie przepis na domowy ser z minimalną zawartością mleka. 

Jednak mimo wszystko turystów odwiedzających Turcję może zadziwić ilość luksusowych aut na ulicach, czy najnowsze iphone’y u wielu nastolatków. Restauracje, w których ceny często są już wyższe niż w Polsce, wypełniają nie tylko obcokrajowcy, lecz również Turcy, którzy wcale nie przestali jadać na mieście ani jeździć na wakacje.  

W jaki sposób mogą sobie na to pozwolić?

Na początku trzeba zaznaczyć, że jak wiele kryzysów, również ten najbardziej dotyka tych najbiedniejszych. W całym kraju drastycznie zwiększa się różnica jakości życia między tymi najbiedniejszymi a najbogatszymi.

Biorąc pod uwagę, że Turcję zamieszkuje blisko dziewięćdziesiąt milionów ludzi, nawet jeśli tylko kilka- kilkanaście procent z nich można zaliczyć do tych drugich, nadal daje nam to wystarczającą dużą liczbę osób uprzywilejowanych do wyjścia raz na jakiś czas na kawę czy wyjazdu raz w roku na wakacje.

Dodając do tego fakt, że posiadanie określonych dóbr materialnych jest poniekąd wymogiem społecznym, nikogo nie powinno dziwić, że nawet osoba, która na co dzień ledwo wiąże koniec z końcem, pod wpływem presji otoczenia i chęci zachowania pozorów normalnego życia, będzie równocześnie posiadaczem drogiego telefonu. 

Tutaj z pomocą przychodzą karty kredytowe.

Życie na kredyt w Turcji wcale nie oznacza jednak takiej nieroztropności, jaką mogłoby to się wydawać – jest rzeczywistym sposobem na obniżenie cen. Płacąc miesięcznie jedynie część zaciągniętego długu, Turcy znacząco obniżają finalną cenę, którą płacą za dany produkt lub usługę.

Wyjaśnię to na przykładzie. Jeśli w marcu cena sukienki wynosiła 500 lir, dawało to wówczas odpowiednik 60 złotych. Dziś owe 500 lir to to już 45 zł. Oznacza to, że rata w każdym kolejnym miesiącu w przeliczeniu na inną walutę jest mniejsza od raty początkowej. Warto przy tym dodać, że dziś ta sama sukienka może kosztować 600 lir. Gdybyśmy więc zwlekali z jej zakupem kilka miesięcy, zapłacilibyśmy więcej zarówno w lirach jak i w walucie o pewniejszym kursie.

Przytoczony przykład oznacza, że trzymając oszczędności w walutach obcych lub w złocie, które nie tracą na wartości tak jak lira, płacąc kartą, można znacząco obniżyć koszty codziennego życia. Zwłaszcza że kupno sukienki na raty oferują same sklepy, co tylko ułatwia cały proces.

Najwięcej wygrali ci, którzy kilka lat temu wzięli kredyt hipoteczny – obecnie, mimo że wartość ich mieszkania wzrosła kilkukrotnie, to rata kredytu, którą spłacają (w stosunku do obcej waluty), zmniejszyła się… kilkunastokrotnie.  

Co na to banki?

Oczywiście już zareagowały – w tym momencie wzięcie kredytu hipotecznego jest niemal niemożliwe. Szczęśliwców, których bank uzna za wypłacalnych i taki uzyskają czekają w nagrodę odsetki na poziomie nawet pięćdziesięciu procent.

Doprowadziło to do zastoju rynku nieruchomości w sektorze budynków wielomieszkaniowych oraz wzrostu cen najmu, co dla wielu Turków oznacza niestety obecnie brak realnej możliwości usamodzielnienia się. Nie mogąc pokryć czasem zawrotnych sum wynajmu mieszkania, młodzi ludzie dłużej mieszkają z rodzicami.

Wynajmujący dodatkowo, obawiając się niewypłacalności najemców, często w ogłoszeniach zaznaczają, że wynajmą mieszkanie jedynie urzędnikom państwowym, do których należą pracownicy administracji publicznej, policjanci czy nauczyciele. Jest to jedna z nielicznych grup społecznych, które mają zagwarantowane terminowe wypłaty.

Sprawa wygląda inaczej w sektorze budownictwa luksusowego. W regionie Çeşme, który uchodzi za jeden z droższych w Turcji, co roku powstają nowe wille z basenami. Paradoksem jest, że większość roku stoją one puste, jako że kupujący je najbogatsi traktują owe zakupy jako domy letnie bądź inwestycje. 

To nie jedyne problemy, z jakimi mierzą się Turcy z dobie kryzysu.

Sprzedawcom i usługodawcom przy wiecznie zmieniającym się kursie liry trudno jest oszacować rzeczywiste ceny sprzedawanych produktów i usług. Obawiając się strat, na wszelki wypadek je zawyżają. A to dla przeciętnego konsumenta oznacza, że często musi przepłacać.

Rosnące ceny produktów podstawowych sprawiają, że wszystko wokół drożeje, co na koniec każdego roku doprowadza do rządowych podwyżek wypłat minimalnych. Wiele osób krytykuje jednak taką politykę jako szkodliwą, ponieważ konieczność zapłacenia wyższego wynagrodzenia, doprowadza do… podwyżek cen produktów. W ten sposób Turcy zarabiają coraz więcej i na coraz mniej ich stać.

Na to nie pomagają nawet zagrywki z kartami kredytowymi. Część pracodawców, nie chcąc podwyższać cen, decyduje się na inne rozwiązanie – zatrudnianie ludzi na czarno. Bywa, że niektórzy sami proszą o nieformalne zatrudnienie. W ten sposób nie tylko zarabiają więcej, ale często pobierają równocześnie od państwa różne świadczenia dla osób niepracujących. Przykładem mogą być kobiety, które jako bezrobotne mogą otrzymywać na przykład emeryturę po zmarłym mężu czy nawet ojcu. 

Codzienne życie w Turcji,

nawet w tej części, gdzie większość roku świeci słońce a kolorowe kwiaty niemal nigdy nie tracą swych barw, po przyjrzeniu się z bliska wygląda jednak często dużo bardziej szaro, niż wydać się może na pierwszy rzut oka.

Kryzys gospodarczy pogłębia nierówności społeczne, prowadząc do problemów dotykających nawet tych, którzy stoją na dość dobrym poziomie finansowym. Mimo wszystko wielu Turków nie traci optymizmu i potrafi radzić sobie z przeciwnościami z godną podziwu kreatywnością.  

Magdalena Karhan 

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze