Felietonywyszłaś za niego dla pieniędzy

Znałam kiedyś dziewczynę, która związała się z Niemcem. Kiedy po raz pierwszy odwiedziła jego dom rodzinny, niedoszli teściowie postanowili zażartować, zapewne dla przełamania lodów i rozluźnienia atmosfery:

Kiedy usłyszeliśmy, że przychodzi do nas Polka, pochowaliśmy całą srebrną zastawę.

Oburzyłyście się? Przez wasze głowy przemknęło przynajmniej kilka, bardzo niepoprawnych politycznie odpowiedzi? Ale dlaczego? Bo to chamskie i krzywdzące? Ale tylko, kiedy to my, Polacy, stajemy się ofiarą krzywdzących stereotypów, prawda? Kiedy my wydajemy sądy o ludziach, których nie znamy, jedynie na podstawie ich narodowości czy wyznania, to już wszystko w porządku, czyż nie? 

O powszechności takich przekonań doskonale wiedzą Polki, które związały się z obcokrajowcem. Przekonałam się o tym również ja, kiedy zaczęłam się spotykać, a następnie myśleć o ślubie z Pakistańczykiem. Kiedy Polka poznaje Polaka, nikt nie mówi jej, żeby lepiej się zastanowiła, bo to pewnie pijak, damski bokser, który będzie ją zdradzał, zostawi dla młodszej i nie będzie płacił alimentów.

O teściowej już nie wspominając, bo to już najdalszy krąg piekła.

Przecież każdy jest inny, nie możemy sądzić po nagłówkach w tzw. szmatławcach, opierać się na statystykach, ani tym bardziej doświadczeniu córki koleżanki kuzynki pani ze sklepu spożywczego. Bo to, że Ziutek to łotr straszliwy, nie znaczy, że Stasiu będzie taki sam. Kiedy jednak ta sama dziewczyna zakocha się w przedstawicielu innej narodowości, rusza lawina przestróg i osądów. Osądzają najbliżsi, znajomi, prawie-obcy (przykładowa pani ze sklepu spożywczego), ale przede wszystkim całkowicie obcy – tysiące anonimowych osób w internecie, które nie tylko uzurpują sobie prawo do oceniania naszych wyborów życiowych, ale też zakładają, że wiedzą o nas wszystko. 

Co to, już Polaków nie było?

Zaczyna się od analizy, dlaczego właściwie Polka nie chciała Polaka. A może to Polak nie chciał Polki? Jakby kobieta została postawiona przed wyborem między dwoma kandydatami, niczym w reality show i podejmowała decyzję tylko na podstawie narodowości. Przecież nie zakochujemy się w paszporcie, tylko w człowieku. Jego pochodzenie nie ma na tym etapie większego znaczenia. A jednak to właśnie wtedy słyszymy, że albo nas nikt nie chciał – zwykle w akompaniamencie dokładnej analizy naszego wyglądu, albo “poleciałyśmy” na pieniądze (pazerne harpie), bajki (naiwne gąski), egzotyczną urodę (płytkie dziewuchy), a nawet rozmiar konkretnych części anatomii (niewyżyte seksualnie latawice).

Motywacja biednego, egzotycznego – umownie, w końcu dla niektórych egzotyka zaczyna się natychmiast za granicami Polski – Romea również podlega natychmiastowej ewaluacji.

Możemy sobie mówić, że Polki są najpiękniejsze na świecie, ale przecież żaden “zagraniczny” nie zwiąże się z Polką ot tak, dla samej urody (tym bardziej, jeśli ona z tych, których “nikt nie chciał”), coś innego musi być na rzeczy. Jeśli mężczyzna jest z kraju mniej uprzywilejowanego niż Polska, to sprawa jest według samozwańczych znawców zwykle jasna. Chodzi mu o wizę, pieniądze, emigrację do Europy i ogólną poprawę warunków życia. Co jednak jeśli ma podwójne obywatelstwo i doskonałą zdolność kredytową? Tak długo, jak nie jest biały (wybaczcie niepoprawną politycznie dosłowność), można jeszcze twierdzić, że robi to dla podniesienia prestiżu – w swoim europocentryzmie lubimy wierzyć w postkolonialne kompleksy innych nacji.   

Kiedy już motywacja obu stron zostanie ustalona, znawcy natury ludzkiej szybciutko wyciągają spod wyliniałej pazuchy kryształowe kule i niczym rasowy wróżbita przepowiadają, co to będzie. Co ten egzotyczny, nie-nasz, zrobi z tą biedną, płytką, naiwną, pazerną, niewyżytą jeszcze-naszą. Zamknie w piwnicy, zmusi do usługiwania rodzinie, w tym kilku pozostałym żonom i demonicznej teściowej, zabierze dzieci (bo że para może nie przejawiać chęci do posiadania potomostwa, nie mieści się w głowach), będzie bił, gwałcił, zapraszając do pomocy kolegów (wróżbici mogą w tym momencie spokojnie dać ujście swoim wszystkim seksualnym fantazjom, nawet tym najbardziej wulgarnym), a następnie się znudzi i albo wyrzuci, albo zamorduje.

Bo oni wszyscy tacy są. Inni. Nie tacy jak my.

A co jeśli egzotyczny Romeo okazuje się mimo wszystko normalnym facetem, bez psychopatycznych skłonności? To tylko kwestia czasu. Jeśli nawet przez całe życie będzie się maskował, to o niczym nie świadczy. Po prostu umarł za szybko, pożyłby jeszcze kilka lat, to na pewno pokazałby swoje prawdziwe oblicze. Małżeństwa polsko-polskie rozpadają się z uwagi na problemy jednostek, ewentualnie tzw. niezgodność charakterów. Małżeństwa mieszane ze względu na narodowość i kulturę. Logiczne.  

Teoretycznie dostęp do internetu i nieograniczonej ilości informacji, coraz powszechniejsze możliwości podróżowania, poznawania różnych kultur i nacji powinny poszerzyć ludzkie horyzonty. Otworzyć umysły, nauczyć tolerancji, zniwelować istniejące od czasów plemiennych podziały – tę atawistyczną konieczność zakładania, że ktoś spoza naszego plemienia może stanowić niebezpieczeństwo. Tymczasem, podobnie jak z wieloma innymi wynalazkami w przeszłości, człowiek decyduje się korzystać z nich w sposób destrukcyjny.

Powtarzanie stereotypów, uogólnianie, wprowadzanie wyraźnego podziału na my i oni nie krzywdzi jedynie osób, które znajdują się na styku tych kultur, np. poprzez związanie się z kimś spoza własnego “plemienia”.

Osoby w takich związkach nie spojrzą inaczej na swoich partnerów i partnerki tylko dlatego, że jakiś obcy człowiek w internecie twierdzi, że lepiej od samych zainteresowanych wie, co dzieje się w ich życiu. Myśl o przestrogach Ziutka i Grażyny nie zniszczy budowanego latami szczęścia. Za to, uderzając już w pompatyczne tony, takie tendencje krzywdzą nas wszystkich – prowadzą do odczłowieczenia, radykalizacji obydwu stron, wreszcie do wojen i cierpienia setek tysięcy niewinnych. Jak u klasyka polskiej fantasy – nadchodzi Czas Pogardy. Pogardy dla drugiego człowieka. 

Kiedy czytam w internecie kolejne zarzuty pod adresem mojego ponoć krwiożerczego małżonka, dowiaduję się, jaką jestem idiotką i że na pewno jestem nieszczęśliwa, nie zanoszę się szlochem i nie chowam przed światem pod kocem, zastanawiając się, co też najlepszego zrobiłam. Jestem szczęśliwa i wiem, że jeśli nawet kiedyś nasze drogi miałyby się rozejść, będę nasz wspólny czas wspominać z uśmiechem i czułością. Nie mogę jednak nie myśleć o tym, że coś jest bardzo nie w porządku. Taka nienawiść i pogarda nie biorą się znikąd. Tłumione w środku, wylewane tylko w internecie, który daje błędne poczucie anonimowości i siły, szukają bardziej satysfakcjonującego ujścia. Kiedy w końcu przerwą rachityczną tamę zbudowaną z resztek wstydu, jakiejś śladowej świadomości, że w cywilizowanym świecie nie powinno być miejsca na takie zachowania, zaleją wszystko. Nie pytając, o “przynależność plemienną” osób, które znajdą się na drodze.

Maja Klemp

Jedyny taki książkoplaner dla każdej kobiety ciekawej świata!

Kalendarz Polki – kalendarz bez granic to nie jest zwykły kalendarz!

Wyrusz z nami, Polkami na Obczyźnie w niezwykłą, całoroczną podróż. Zabierzemy Cię w najdalsze zakątki globu, opowiemy o lokalnych tradycjach, kulturach, świętach, smakach, a także o lokalnych absurdach i dziwactwach. Odsłonimy kawałek naszej emigracyjnej codzienności, opowiemy o smutkach i radościach. Z nami każdy dzień roku będzie pełen podróżniczych emocji.

W planerze znajdziesz:

  • ciekawostki o świecie,
  • kalendarium z lokalnymi świętami i ważnymi wydarzeniami,
  • lokalne przepisy,
  • zdjęcia z różnych zakątków świata,
  • wspomnienia i refleksje z migracji i podróży Polek na Obczyźnie,
  • cytaty,
  • niezwykłe miejsca,
  • 60 pytań rozwijających samoświadomość,
  • matrycę Eisenhowera na każdy miesiąc.
5 5 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Mariam
Mariam
1 rok temu

Pani Maju, dziękuję za ten świetny, mądry, doskonale napisany tekst. Mam od dwu lat męża Araba, więc problemy, o których Pani pisze, są mi nadzwyczaj dobrze znane. Problemy nakładane poprzez stereotypy na nasz związek rzecz jasna…

Maja
1 rok temu
Odpowiedz  Mariam

To ja dziękuję za to, że miała Pani ochotę mój felieton przeczytać 🙂
Niestety, ludzie lubią doszukiwać się problemów u innych. Jest to łatwiejsze niż zajęcie się rozwiązywaniem własnych.

Murzyn
Murzyn
1 rok temu

Jaki bezstronny artykuł…

Maja
1 rok temu
Odpowiedz  Murzyn

Jaki zagadkowy komentarz…