FelietonyPrzewodnik

Vardø – mój ukochane miejsce, norweski dom, za którym niezmiennie tęsknię.

Nazwa ta pochodzi od staronordyjskiego słowa Vargøy, które można tłumaczyć jako wilcza wyspa. Jest to licząca około 2000 mieszkańców miejscowość położona na wyspie Vardøya na Morzu Barentsa, w północnym Finnmarku. Mój ówczesny szef mawiał, że jeśli ktoś nie poczuł wiatru w Vardø, nie wie, co to jest wiatr. Po spędzonym tam lecie zrozumiałam, dlaczego tak twierdzi.

Dlaczego miejsce tak bliskie memu sercu, nazwałam wyspą czarownic? W Finnmarku, który uważany był przez kościół za siedlisko zła, przeprowadzono w XVII wieku wiele polowań na osoby parające się magią i kolaborujące z diabłem. Odbywały się one również wiele lat wcześniej i nieco później, ale ich szczyt przypadł na lata 1600-1692. Znaczna liczba osób oskarżonych o czary pochodziła z Vardø i okolicznych miejscowości: Kiberg, Vadsø oraz Ekkerøy. Procesy przeprowadzane były w Vardøhus Festning. Domniemane czarownice i czarownicy byli także tam przetrzymywani. W podanych powyżej latach oskarżono 135 osób, z których większość stanowiły kobiety, następnie mężczyźni pochodzenia saamskiego, którzy umieli posługiwać się runami oraz wpływać na pogodę. Zdarzały się również przypadki stawiania przed sądem dzieci. Większość została uznana za winnych i skazana na śmierć przez spalenie na stosie. Wyjątek stanowią w tym wypadku dzieci, żadne z nich nie zostało stracone.  

Powody oskarżeń były różne – sztormy i zatonięcia łodzi, brak ryb podczas połowów, problemy ze zwierzętami gospodarskimi, choroby, bądź śmierć skłóconych z podejrzanymi osób.

Posądzonych o czary poddawano próbie wody.

Polegała ona na wrzuceniu do Morza Barentsa domniemanej wiedźmy ze związanymi ze sobą nogami i rękami. Woda, jako święty żywioł, wypychała na zewnątrz wszystko co nieczyste. Nie udało mi się znaleźć informacji o choćby jednym przypadku utonięcia, a zatem potwierdzenia niewinności. Podejrzewam, że miało to związek ze sposobem wiązania poddawanej próbie osoby. Klatka piersiowa, która ma największą wyporność unosiła się na wodzie, a kończyny spętane były ze sobą pod spodem, przez co ciało tworzyło coś na kształt boi. Po próbie wody oskarżonych czekał dalszy ciąg procesu.

Dodatkowym czynnikiem obciążającym były wszelkie znamiona.

Traktowane były jako miejsca na ciele oznaczone przez diabła przez ugryzienie lub zadrapanie na znak zawarcia z nim paktu.Według zeznań przechowywanych obecnie w archiwum w Tromsø sabaty odbywały się na wzgórzu Domen, znajdującym się w pobliżu Kibergu, kilka kilometrów od Vardø. Uczestniczki i uczestnicy często przyjmowali formy zwierząt, takich jak wilki czy ptaki. Brał w nich udział także diabeł, który spożywał z czarownicami alkohol. Na tym samym wzgórzu można było również znaleźć wejście do piekła. Maren Olsdatter, jedna z podejrzanych o czary dziewczynek zeznała, że szatan zabrał ją tam i gotował szynkę. W piekle było bardzo ciemno, znajdowało się tam jezioro pełne unoszących się na wodzie ludzi, którzy zawodzili jak koty. Maren nie była jedyną osobą, która opisywała piekło w taki sposób, odwiedzały je też osoby dorosłe. 

Dziewczynka nauczyła się także doić mleko krów, przykładając do ich wymion róg i wzywając szatana. Na koniec z wymienia leciała krew i krowa zdychała. Inne czarownice potrafiły nawet doić krowy na odległość. Aby wywołać sztorm, niektóre z kobiet zamykały wiatr w woreczku i wypuszczały go, kiedy nadchodził odpowiedni czas. Inne zatapiały łodzie, wiążąc na linach rybackich supły, spluwając i rozwiązując je.

Ciężko stwierdzić, które z zeznań były dobrowolne, a które wymuszone torturami.

Choć stosowanie ich było niedozwolone przed zapadnięciem wyroku, wiadomo o używaniu madejowego łoża, rozgrzanych do czerwoności obcęg oraz wylewaniu wrzącej siarki na klatkę piersiową.

 Spośród podejrzanych o czary śmierć poniosło 91 osób. Większość z nich została skazana na spalenie na stosie, kilka osób zmarło jeszcze podczas tortur, przed zapadnięciem wyroku. Egzekucje w Vardø odbywały się w miejscu nazywanym Steilneset. Obecnie znajduje się tam upamiętniająca ofiary instalacja Steilneset Minnested. Długa drewniana konstrukcja w kształcie stojaków do suszenia ryb, okryta jest poruszaną przez wiatr tkaniną. W środku przedstawiono historię 91 straconych czarownic. Przy każdej tabliczce z opisem pali się niewielka lampka, a obok znajduje się małe okienko. Po wyjściu z tunelu dociera się do szklanego pokoju, pośrodku którego stoi płonące krzesło otoczone siedmioma lustrami, powodującymi wrażenie otoczenia przez ogień. Z zewnątrz słychać wiatr. Stojąc w tym miejscu, nie sposób nie myśleć, że właśnie tutaj, w taki sposób umierały norweskie czarownice.

 

Źródła:

Steilneset. Memorial to the victims of the Finnmark witchcraft trials – Liv Helene Willumsen

Children accused of witchcraft in 17th-century Finnmark – Liv Helene Willumsen

Witches of the high North, The Finnmark witchcraft trials 1600 – 1692 – Liv Helene Willumsen

Steilneset memorial. Art architecture history – Reidun Laura Andreassen, Liv Helene Willumsen

 

5 3 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Awatar użytkownika
Editor
4 lat temu

Uwielbiam takie teksty!

Anna
Anna
4 lat temu
Odpowiedz  Dee Łukasik

Dziękuję:)

Dorota
Dorota
4 lat temu

Świetny tekst! Czekam na więcej! Dziękuję 🙂

Awatar użytkownika
Agnieszka
4 lat temu

Moja tematyka, mega mnie zaciekawiłaś!

Domi
Domi
4 lat temu

Super!:)