Erupcja na Heimaey w 1973 roku
„Nagle, w mgnieniu oka, przed nami pękła ziemia“ – Ólafur Gränz, mieszkaniec Heimaey, świadek otwarcia szczeliny, z której nastąpiła erupcja.
O tym, że Islandia jest wyspą wulkanów, wiedzą niemal wszyscy.
Miliony turystów szukają podczas swoich podróży śladów aktywności sejsmicznej sprzed lat, a niektórzy mieli nawet szansę zobaczyć wypływającą lawę i tworzącą się nową ziemię w latach 2020 i 2022 na półwyspie Reykjanes. Jednak te dwie ostatnie erupcje były raczej w skali mikro i nie spowodowały żadnych szkód, nawet w infrastrukturze. Obecnie są miejscem pielgrzymek tysięcy turystów, którzy chcą zobaczyć wysuszony krater ledwo wystający znad powierzchni ziemi.
Wyspa Heimaey jest częścią archipelagu wysp Vestmannaeyjar (po polsku wyspy zachodnie).
Wśród Islandczyków krąży nieśmiała opinia, że jechać na Vestmannaeyjar, to trochę jakby jechać za granicę ze względu na wyjątkowość tego obszaru. Na Heimaey kursuje prom Herjólfur, który wypływa z portu Landeyarhöfn. Podróż samochodem z Reykjavíku trwa około 2 godzin, rejs natomiast około 35 minut, na pokład można zabrać samochód. Wystarczy nawet jednodniowa wycieczka, by poczuć klimat Vestmannaeyjar.
Wyspa Heimaey – jedyna zamieszkana przez cały rok – jest bardzo prężnym i wręcz samowystarczalnym ośrodkiem. Jest potęgą w przetwórstwie rybnym jak i w turystyce (w sezonie można tam na pewno zobaczyć maskonury). To tam znajduje się jedno z najpiękniejszych pól golfowych Islandii i wiele tras dla miłośników wędrówek.
Jedną z nich jest wspinaczka na wyjątkowy wulkan.
Eldfell to ognista góra, która powstała wcale nie tak dawno temu. Tym, co naznaczyło na długie lata wyspę Heimaey i pozostawiło nadal niezagojoną ranę wśród mieszkańców, jak i tych, którzy nie powrócili już na wyspę, była erupcja wulkanu, która została nazwana Heimaeyjargosið. Była pierwszą erupcją na Islandii w regionie zamieszkanym i zdecydowanie najtragiczniejszą w skutkach katastrofą naturalną. Cudem jest, że nikt nie zginął. Trwała od 23 stycznia do 3 lipca i była niespodziewana.
Na dwie doby przed nią miały miejsce trzęsienia ziemi, ale były one nieodczuwalne dla mieszkańców. Słabe wstrząsy na Islandii są normalnym zjawiskiem, ponieważ wyspa trzęsie się cały czas. Tego dnia nic nie zapowiadało nadchodzącego wybuchu. Około godziny drugiej w nocy na wschodnim zboczu góry Helgafell otworzyła się szczelina, z której wypłynął strumień lawy o długości 1500 m, zaledwie kilka kilometrów od centrum Heimaey i 200 m od Kirkjubær, gdzie znajdował się kościół. Szczelina, która przecięła wyspę na całej długości, powiększała się i wypływała z niej zjawiskowo lawa. Następnie obszar aktywności przeniósł się o 800 m dalej od Helgafell.
Niemal bezzwłocznie zarządzono ewakuację całej ludności do Þorlákshöfn.
Lawa płynęła już w stronę wschodniej części miasta, a opady popiołu były bardzo intensywne. Z powodu wcześniejszych sztormów większość jednostek rybackich pozostawała w porcie, dlatego akcja przebiegła szybko i bardzo sprawnie. Mieszkańcy mogli zabrać ze sobą tylko rzeczy osobiste. Pierwszy statek wypłynął już pół godziny po wybuchu. Osoby starsze, pacjenci szpitala i inni, którzy nie mogli ewakuować się drogą morską, polecieli samolotem. Warunki pogodowe były sprzyjające, dlatego w sześć godzin wyspę opuściło aż 5300 mieszkańców! Na miejscu pozostało około 200-300 osób, które przeprowadzały niezbędne czynności porządkowe, ocalenia mienia, itd.
Budynki w pobliżu szczeliny zostały zniszczone przez lawę, opadające popioły oraz materiał piroklastyczny. Niekorzystny kierunek wiatru zwiewał to wszystko w stronę miasta. Kiedy lawa zaczęła wpływać do portu, obawiano się, że wyspa zostanie odcięta od świata i dodatkowo zniszczy przemysł rybacki, który jest głównym dochodem Vestmannaeyjar.
Postanowiono schładzać ją wodą morską. Był to proces powolny, ale wydajny, ponadto po kilku dniach erupcji tempo emisji lawy malało. Do 1975 roku na wyspę powróciło 80% mieszkańców. Podczas trwania erupcji nie było pewne, czy wyspa będzie kiedyś jeszcze zamieszkana.
Dzieci wysyłano do Norwegii na kilkutygodniowe kolonie, podczas których rodzice oczyszczali Heimaey z lawy i popiołów.
Dzieci, które pozostały na Islandii, musiały odnaleźć się w nowym środowisku, najczęściej w okolicach stolicy. Dopiero po wielu latach otworzyły się i opowiedziały o trudnościach związanych z adaptacją. Były wyzywane, dręczone i doświadczały przemocy w nowych szkołach. Były nazywane „pasożytami żerującymi na koszt państwa”, ponieważ koszty odbudowy wyspy pokryła zarówno pomoc międzynarodowa, jak i Islandczycy, płacąc specjalny podatek. W wyniku erupcji powierzchnia Heimaey zwiększyła się o 20% (2,5 km²), głównie dzięki polu lawy.
By unaocznić, w których miejscach pod lawą znajdowały się poszczególne ulice, na zastygłej skale umieszczono tabliczki z ich ówczesnymi nazwami. Podobnie w miejscu domów, które znalazły się kilkanaście metrów pod ziemią, ustawiono kamienie z tablicami informacyjnymi. W mieście znajdują się także słupy wskazujące poziom popiołu. Na chodniku są malunki upamiętniające Heimaeyjargosið. Podczas gdy obok życie toczy się dalej, Eldfell wciąż przypomina o sile natury, od której Islandczycy są tak zależni.
Na Heimaey znajduje się również muzeum poświęcone temu wydarzeniu,
Eldheimar, którego centralnym punktem jest dom, który został odkopany z popiołu i pokazuje w dobitny sposób niszczącą siłę natury. Wokół niego znajduje się niezwykle ciekawa interaktywna ekspozycja.
Najważniejszym wydarzeniem na wyspie jest festyn Goslokahátíð, który odbywa się w okolicy 3 lipca, w dniu kiedy erupcję uznano za zakończoną. W tym roku mija 50 lat od tego wydarzenia, dlatego program będzie wyjątkowo bogaty i pełen wielu atrakcji. Ponadto w maju odbywa się Puffin Run, czyli bieg terenowy na dystansie 20 km, którego trasa przebiega praktycznie dookoła całej wyspy i dostarcza wielu niezapomnianych wrażeń.
Erupcja na Heimaey była tak ważnym wydarzeniem, że wciąż jest żywa w świadomości wyspiarzy, nie tylko we wspomnieniach. W wyniku aktywności wulkanicznej wyspa całkowicie zmieniła swoje oblicze, co jest widoczne na każdym kroku i niezmiennie przypomina o sile natury.
Właśnie się trzesie islandia 😀 będzie bummm
Vestmannaeyjar po polsku – wyspy ludzi z zachodu czyli irlandczykow i szkotow, ktorzy przybyli na islandie zanim wikingowie postawili na niej noge i tak tez byli przez nich nazywani