Dwa oceany, rajskie plaże, amazońska selwa, strzeliste Andy, najwyższe palmy świata, aktywne wulkany, gorące źródła, kolorowe rzeki… Kolumbia jest jednym z najbardziej różnorodnych przyrodniczo krajów na Ziemi. Oprócz natury oferuje też ciekawą barwną kulturę, pyszną kawę i rum, klimatyczne małe miasteczka oraz tętniące życiem i latynoską muzyką metropolie. Nic dziwnego, że w ostatnich latach Kolumbia jako wakacyjny kierunek zyskuje na popularności.
Sama mieszkam w Kolumbii od niemal pięciu lat i prowadzę tu lokalne biuro podróży. Przygotowałam więc kilka porad dla wszystkich osób wybierających się do tego kraju.
Po pierwsze zapomnij o „Narcos”!
Popularny serial Netfliksa to niestety często pierwsze skojarzenie, które przychodzi ludziom do głowy, gdy słyszą nazwę Kolumbia. Nic dziwnego, że Kolumbijczycy go nie cierpią. Jest to fabularyzowana wersja bardzo bolesnego fragmentu kolumbijskiej historii. Sporo w niej przekłamań, więc ta produkcja absolutnie nie powinna być traktowana jako dokument. W dodatku została zrealizowana przez filmowców ze Stanów Zjednoczonych. Myślę, że jako Polacy też czulibyśmy się niekomfortowo, gdyby Amerykanie lub Anglicy zrobili serial z własnego punktu widzenia np. o Powstaniu Warszawskim czy stanie wojennym.
Większość Kolumbijczyków nie ma nic wspólnego z biznesem narkotykowym, więc nie lubi postrzegania swojej ojczyzny przez pryzmat karteli. Mój kolumbijski mąż swego czasu sporo podróżował po świecie i mieszkał za granicą. Gdyby dostawał dolara za każdym razem, gdy przypadkowe osoby, słysząc jego narodowość, pytały o kokainę, mógłby prawdopodobnie zostać milionerem jak Pablo Escobar… ale bez narkotyków.
Po drugie nie dawaj papai!
Sytuacja społeczna w Kolumbii jest oczywiście daleka od idealnej, choć dziś ten kraj ma pilniejsze problemy niż od trzydziestu lat leżący w grobie Escobar. Jeszcze do 2015 roku trwała tu wojna domowa, najdłuższa w nowożytnej historii świata. Nadal w niektórych regionach kraju grasują grupy partyzanckie, do tego wysokie bezrobocie i korupcja wpływają na poziom przestępczości.
Czy w Kolumbii jest bezpiecznie? Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Porwania czy inne dramatyczne historie należą już dzisiaj do rzadkości. Kradzieże natomiast (w tym nawet napady z bronią) zdarzają się regularnie, również w miejscach turystycznych. Dlatego Kolumbijczycy radzą przyjezdnym, by „nie dawali papai” (hiszp. no dar papaja). W lokalnym slangu oznacza to, by nie dawać okazji złodziejom czy innym podejrzanym osobom, które mogą mieć złe zamiary.
W praktyce chodzi po prostu o zachowanie typowych dla Ameryki Łacińskiej środków ostrożności. Nienoszenie przy sobie dużej ilości gotówki, niewymachiwanie najnowszym iPhonem na środku zatłoczonej ulicy, unikanie podejrzanych dzielnic, przemieszczanie się po zmroku w mieście raczej taksówką niż piechotą. Zdecydowanie polecam też zrezygnować z seksturystyki oraz narkoturystyki – są to rozrywki nie tylko niebezpieczne, ale i mało etyczne.
Po trzecie poucz się hiszpańskiego!
Kto nie podróżował wcześniej po Ameryce Łacińskiej, może być zaskoczony, jak trudno jest się w tym rejonie dogadać po angielsku. W Kolumbii między innymi z uwagi na nadal rozwijającą się turystykę oraz niski poziom szkolnictwa publicznego mało kto mówi w języku innym niż hiszpański. Nawet w Bogocie, kolumbijskiej stolicy, czy innych dość turystycznych miejscach może być trudno znaleźć anglojęzycznego rozmówcę (włączając w to lotniska, hotele czy restauracje).
Jako lingwistyczna maniaczka zawsze zachęcam ludzi do nauki języków obcych. Akurat hiszpański jest językiem superprzydatnym w skali światowej, dlatego naprawdę warto poznać choćby podstawy przed podróżą w tym kierunku. Alternatywa to oczywiście korzystanie z tłumacza Google czy innej aplikacji, która pomoże w komunikacji z miejscowymi.
Po czwarte weź zatyczki do uszu!
Kolumbia jest krajem niekończącej się imprezy, a życie tu ma soundtrack… o dość wysokim poziomie głośności. To, co mnie jednocześnie w Kolumbii zachwyca i denerwuje, to kulturalny patriotyzm Kolumbijczyków i miłość do latynoskiej muzyki. Najczęściej słychać tu właśnie lokalne rytmy: vallenatos, salsę, cumbię, reggeaton. Z jednej strony tworzy to niepowtarzalny klimat, gdy tego typu energetyczna taneczna muzyka leci nawet w warzywniaku, nie mówiąc o barze czy dyskotece. Kolumbijczycy zresztą zazwyczaj potrafią świetnie tańczyć!
Z drugiej strony ta muzykalna i taneczna kultura ma też swoje wady, przynajmniej dla Europejki przyzwyczajonej do względnego spokoju w przestrzeni publicznej i przestrzegania ciszy nocnej. W Kolumbii taka koncepcja nie istnieje, a w okresie świąt czy karnawału muzyka leci na full na każdym rogu, niemal 24 godziny na dobę! Jeśli połączymy to z dosyć cienkimi ścianami i nieszczelnymi oknami… Czasem nawet mieszkanie czy hotelowy pokój nie daja schronienia przed wszechobecną fiestą!
Po piąte uśmiechnij się!
Wiem, że zwłaszcza kobiety mają dosyć ciągłego mówienia im, jak powinny się uśmiechać, żeby „ładniej wyglądać”. Jednak w krajach latynoskich mania uśmiechu obowiązuje niezależnie od płci. Kolumbijczycy słyną z tego, że są bardzo radosnym narodem – uśmiechają się również do obcych, co chociażby w Polsce zdarza się dużo rzadziej.
Czasami idzie to w przesadę. Wieczne robienie dobrej miny do złej gry i brak otwartości w mówieniu o problemach mają również negatywne konsekwencje dla zdrowia psychicznego. Jednak jako goście powinniśmy się w miarę możliwości dostosować do lokalnego savoir-vivre’u. Warto więc pamiętać, że typowe polskie narzekanie czy skwaszona mina mogą być w Kolumbii źle odebrane.
* * *
Jeśli te zasady ci odpowiadają, pozostaje pakować plecak lub walizkę i odkrywać Kolumbię! Gwarantuję, że to kraj, który potrafi zaskoczyć i zachwycić.