Felietony

Kogo stać na menstruację?

Od pewnego czasu w mediach zaczął się wreszcie pojawiać temat ubóstwa menstruacyjnego. I chociaż wciąż sporo osób łączy je z krajami trzeciego świata, w samej Polsce co piąta kobieta nie ma wystarczających funduszy na zakup produktów menstruacyjnych. Mimo że w 2019 polski rząd obniżył (nie zniósł) ich opodatkowanie, nie rozwiązuje to problemu. 

Na szczęście powstaje coraz więcej inicjatyw i fundacji mierzących się z tym problemem. Jest Akcja Menstruacja, jest Różowa Skrzyneczka, niedawno powstała fundacja Jeszcze Będzie Pięknie. I może faktycznie – jeszcze będzie… bo jeśli dobrze się rozejrzeć, można znaleźć pozytywne przykłady. 

O tym jak wygląda sytuacja w innych krajach Europy, opowiadają Polki na Obczyźnie: Dominika, Joanna i Magdalena. 

Darmowa menstruacja

Był to jeden z tych dni, które zaznaczam w moim kalendarzu czerwoną kropką, jakieś trzy lata temu – wspomina Dominika. Gnałam do pracy spóźniona, łapiąc w pośpiechu torebkę, kluczyki od samochodu, kurtkę. Tuż po zebraniu, na które cudem zdążyłam, sięgnęłam do torebki w poszukiwaniu małej kwadratowej paczuszki, niezbędnej w czasie tego zaznaczonego na czerwono czasu. I niczego nie znalazłam. Jednak zamiast wrócić do domu albo w panice szukać najbliższej apteki, zrobiłam coś innego – spokojnie poszłam do damskiej toalety i „poczęstowałam” się jedną z podpasek ułożonych w zgrabny stosik na małym stoliku w kabinie.

Mam szczęście, że instytut, w którym pracuję, od kilku lat oferuje darmowe produkty menstruacyjne dla swoich pracownic. Bardzo to doceniam i czuję się naprawdę zaopiekowana w te trudniejsze dni miesiąca. Muszę też z dumą przyznać, że mieszkam w kraju, który bardzo aktywnie walczy z ubóstwem menstruacyjnym. W 2018 roku organizacja Young Scot przeprowadziła wśród szkockiej młodzieży ankietę o dostępności środków menstruacyjnych. Jej wynik był dość zaskakujący: okazało się, że około jedna czwarta odpowiadających miała problemy z dostępem do podpasek czy tamponów, głównie z powodów ekonomicznych.

Inne szkockie badania wskazały także na problem stygmatyzacji miesiączki, szczególnie wśród młodych dziewczyn, których większość przyznała, że po prostu wstydzi się kupić sobie podpaski i dlatego w czasie menstruacji wiele z nich opuszcza szkołę. Wydawałoby się, że to sytuacja, która nie powinna się wydarzyć w Europie, w dwudziestym pierwszym wieku, a jednak… Odpowiedź szkockiego rządu była błyskawiczna – we wszystkich państwowych szkołach, collegach i uniwersytetach w Szkocji zorganizowano dostęp do darmowych produktów menstruacyjnych. Co roku na ten cel przeznaczanych jest ponad pięć milionów funtów ze szkockiego budżetu plus kolejne pół miliona na charytatywną organizację FareShare, która dostarcza darmowe środki higieniczne bezpośrednio do najbiedniejszych domów.

Zmiany widać także poza szkolnymi korytarzami – coraz więcej instytucji kulturalnych czy pubów w Szkocji dobrowolnie przyłącza się do akcji i oferuje darmowe podpaski i tampony w swoich toaletach. I kiedy już byłam pewna, że lepiej na tej menstruacyjnej płaszczyźnie być nie może, to Szkocja poszła o krok dalej. W listopadzie zeszłego roku parlament szkocki jednogłośnie przegłosował projekt ustawy o darmowych środkach menstruacyjnych (Period Products – Free Provision Bill), który z dniem 12 stycznia tego roku stał się obowiązującym prawem. Tym samym Szkocja raz na dobre rozprawiła się z problemem ubóstwa menstruacyjnego i stała się pierwszym na świecie krajem, w którym środki higieniczne oferowane są bezpłatnie wszystkim miesiączkującym osobom. W praktyce nie oznacza to jednak, że podpaski i tampony będą za darmo dostępne w supermarketach i aptekach. Będzie je można znaleźć, jak dotychczas, dyskretnie ulokowane w szkolnych i uniwersyteckich toaletach, a wkrótce także w lokalnych urzędach i stopniowo w kolejnych instytucjach państwowych.

Podpaskowy raj

Wyjątkowo dobrze wygląda też sytuacja w Szwajcarii. Jej mieszkanki nie są kobietami zamkniętymi na „te sprawy” – twierdzi Joanna. Edukacja córek następuje bardzo wcześnie, zaś w trzeciej klasie szkoły podstawowej do klasy przychodzą odpowiedni nauczyciele i prowadzą lekcje wprowadzające do przedmiotu edukacji seksualnej. Osobno dla dziewczynek, osobno dla chłopców. Tak przynajmniej było w szkole już prawie dwunastoletniej córki Joanny.

Pojawiające się na ulicach i w telewizji reklamy podpasek, tamponów czy kubeczków menstruacyjnych nie wywołują uczuć zgorszenia, lecz ciekawość, zwłaszcza gdy na rynku pojawia się nowy produkt. Produkty higieniczne można kupić w każdym niemal sklepie za niewielkie pieniądze. W większości szwajcarskich restauracji takie środki znajdują się od bardzo dawna. Sama, pracując w “knajpach”, szłam do łazienki i dokładałam tampony i podpaski w różnych rozmiarach, zwłaszcza wtedy, gdy wśród gości były młode dziewczyny. Nie wiem z jakich środków finansowych były one kupowane, nigdy nie wpadłam na to, by zapytać, podejrzewam jednak, że była to “dobra wola” szefa/szefowej i chęć zadowolenia klientek.

Już parę lat temu Molfina (marka grupy Migros) wprowadziła na rynek specjalne pudełka dla gastronomów. Znajdowały się w nich i tampony, i podpaski, i wkładki higieniczne. W “szanujących się” restauracjach produkty higieniczne przechowywane są w pięknych skrzyneczkach czy koszyczkach, a niektóre przybytki oferują także kosmetyki: od kremu do rąk, poprzez balsamy, dezodoranty i płyny do higieny intymnej.

W większości biur podpaski również są dostępne dla ich pracownic. Nie znaczy to jednak, że są od razu rozkradane. W szkołach higiena kobieca (dziewczęca) jest traktowana bardzo poważnie i podpaski można dostać u wychowawczyni czy wychowawcy, bez wypytywania, bez tłumaczenia się i bez piętnowania. O „różowych skrzyneczkach” takich jak w Polsce nie słyszałam, ale podejrzewam, że w dużych miastach można je znaleźć, zwłaszcza w dzielnicach ubogich.

Natomiast szukałam ostatnio podpasek wielorazowego użytku. Wiem, że można je kupić w Polsce w Rossmanie. Niestety ani o nich, ani o majtkach menstruacyjnych nie słyszała żadna aptekarka w promieniu 20 km wokół mojego piętnastotysięcznego miasta.

What the cup?!

Oczywiście nie wszystkie kraje w Europie radzą sobie z tematem tak dobrze jak Szkocja i Szwajcaria, a Polska nie jest jedynym wyjątkiem. Warto jednak zaznaczyć, że nawet w krajach, nazwijmy to – mniej przyjaznych menstruacji, sprawy powoli idą ku lepszemu. Magdalena (www.instagram.com/maadziak) sprawdziła jak wygląda sytuacja w Belgii.  

W 2017 roku rząd belgijski zredukował podatek na środki higieny intymnej z ówczesnych 21% na 6%. Obniżenie VAT-u nie rozwiązało jednak istniejącego problemu, a możliwości nabycia tamponów, podpasek czy też kubeczków menstruacyjnych nadal są poza zasięgiem sporej części kobiet. Świadczą o tym między innymi badania przeprowadzone w 2019 roku przez flamandzki Caritas. Jest to pierwsza tego typu analiza, która dotyczy ubóstwa menstruacyjnego tej części Belgii. Z przebadanych 2608 flamandzkich dziewcząt i kobiet w wieku 12 – 25 lat wynika, że jedna na osiem z nich nie ma wystarczających funduszy, żeby nabyć środki higieniczne niezbędne w czasie miesiączki. Z tego też powodu około 130 ankietowanych dziewcząt przynajmniej raz opuściło zajęcia szkolne. 

W tym roku dwie organizacje kobiece zajmujące się wyżej opisanym problemem otrzymały od rządu 200 000 euro. Kwota ta nie jest wystarczająca, żeby zaspokoić podstawowe potrzeby kobiet, ale obie organizacje jednomyślnie potwierdzają, że jest to krok w dobrym kierunku. Otrzymane pieniądze planują przeznaczyć między innymi na bardziej wnikliwe badania, które tym razem obejmą także kobiety mieszkające w Walonii. Poza tym chcą pomóc co najmniej pięćdziesięciu potrzebującym, które problem dotyka najdotkliwiej. 

Jedno z belgijskich ubezpieczeń zdrowotnych (mutualiteit) w połowie lutego rozpoczęło kampanię „What the cup?!”, podczas której rozdają swoim członkiniom bezpłatne kubeczki menstruacyjne. Każda kobieta w wieku 14 – 25 lat, która wypełni odpowiednie zgłoszenia online, otrzyma darmowy kubeczek. Kampania ta ma na celu również uświadamianie, że tenże środek higieny intymnej jest przyjazny środowisku, długotrwały i wygodny. 

Dominika Lewandowska, Szkocja   

Joanna Rutko-Seitler, Szwajcaria

Magdalena Kościelniak, Belgia

Zebrała i opracowała: Maja Klemp

***

Jeśli podobał Ci się ten tekst,

ZOSTAŃ NASZYM PATRONEM NA

Więcej o naszych Patronach i o nas:

MY, POLKI

5 3 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ana
Ana
3 lat temu

W sumie ten artykuł nie ma wiele wspólnego z menstruacyjnym ubóstwem, tylko bardziej opisuje menstruacyjny dobrobyt. Jestem ciekawa jak wygląda sytuacja kobiet w Afryce lub Azji w tym zakresie, bo podejrzewam, że tam jest naprawdę nieciekawie.

Awatar użytkownika
mag
3 lat temu
Odpowiedz  Ana

Artykuł pokazuje, że nawet w krajach europejskich, ogólnie określanych jako bogate, problem istnieje. Zgadzam się, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej w Afryce, czy Azji, ale to nie umnijsza problemu z jakim spotykamy się tutaj. Może skala jest inna, ale to możemy odnieść do wielu różnic ekonomicznych, czy kulturowych pomiędzy krajami. Problem istnieje, a takie spychanie go na margines niczemu dobremu nie służy. Także nie zgodzę się z Pani stwierdzeniem, że “artykuł nie ma wiele wspólnego z menstruacyjnym ubóstwem”.

Amelka
Amelka
3 lat temu

Mimo że mieszkałam w 4 różnych krajach Europy, to się nie spotkałam jeszcze nigdy z tym problemem, mam zawsze podpaskę w torebce mimo że używam kubeczka, i też rzadko kiedy któraś z koleżanek mnie o nią prosi.. sama też nigdy nawet nie potrzebowałam korzystać z podpasek dostępnych w niektórych restauracjach, no nie wiem, wydaje mi się że albo nie dotarłam do takiego środowiska gdzie brakuje podpasek albo ten problem nie jest aż taki duży w Europie. I w każdym kraju są droższe i tańsze rozwiązania na te dni, do wyboru. Ja na przykład w dobie pandemii spotkałam się z zupełnie… Czytaj więcej »

Awatar użytkownika
mag
3 lat temu
Odpowiedz  Amelka

Bardzo dobrze, że nie spotkała się Pani z takim problemem, tylko, że gdy ja rozejrzę się wokół siebie, to też go nie dostrzegam. A to nie znaczy, że on nie istnieje. Czasami należy patrzeć szerzej, wyjsć poza swoje “podwórko”. Życzę, żeby każdy miał ten luksus i nie musiał się martwić o coś, co jest dla nas niezbędne.

Absoludnie się zgadzam, że pandemia pokazała, że toalety dla kobiet są w bardzo, ale to bardzo ograniczonej liczbie. W kraju, w którym mieszkam jest dużo publicznych pisuarów, zatem mężczyźni mają mniejszy problem.

Elisabetka
Elisabetka
3 lat temu

Jest blad w artykule,albo corka pani Joanny bardzo pozno zaczela edukacje w Szwajcarii o jakies 2 czy 3 lata,albo ze wzgledu na przeprowadzke do Szwajcarii bez znajomosci jezyka ta corke cofneli do 3 klasy. Dziecko majac 12 lat w Szwajcarii jest albo w 5 albo 6 klasie szkoly podstawowej(zalezy w jakim wieku dziecko zostalo puszczone do przedszkola czy w wieku 4 czy 5 lat) Tak maja w szkolach ale w 5 klasie nie 3 caly dzien na edukacje seksualna tak osobno chlopcy i dziewczeta Bylam w paru restauracjach w Szwajcarii i poza mydlem do rak i recznikami papierowymi owych pudeleczek… Czytaj więcej »

Last edited 3 lat temu by Elisabetka
Marzena Woj
Marzena Woj
3 lat temu

Artykuł na temat wydumany i rozdmuchany. Naprawdę nie macie już o czym pisać?

Khareema
Khareema
2 lat temu

przecież te podpaski kosztują 2 – 3 zł, to nie ma takich ludzi, aby tego nie kupili. Takie historie zdarzają się, ale wśród patologii, która o dzieci nie dba, która woli kupić wódkę i fajki, a totalnie zapomina o dzieciach, ale na patologię to są sposoby prawne. Proponuję temat; ubóstwo stomatologiczne, bo może kogoś nie stać i na pastę do zębów za 4,50. A jak kogoś z dorosłych, zdrowych ludzi nie stać na takie rzeczy, to niech się idzie powiesi, że jest taką życiową kaleką, że nawet najgłupszej roboty sobie nie ogarnie, by na podstawowe rzeczy mieć. Mogę nie kupić… Czytaj więcej »