Kiedyś usłyszałam zdanie, że człowiek po wyjeździe za granicę zostaje prawdziwym patriotą. Jest w tym ziarenko prawdy, jednak patriotyzm to takie duże słowo. Są w ogóle jeszcze prawdziwi patrioci?
Odkąd mieszkam za granicą, dbam o swoje korzenie i czuję się częścią Polski bardziej niż kiedykolwiek. Codziennie rozmawiam po polsku, odpowiadam na pytanie, skąd pochodzę, opowiadam o kraju swojego pochodzenia i co najmniej raz w roku odwiedzam kraj mojego dzieciństwa. Słowa „jestem z Polski”, które wypowiadam niemal każdego dnia, nabierają nowego znaczenia. Określa mnie przede wszystkim pochodzenie, język moich myśli oraz wspomnienia z dzieciństwa, beztroskie i mgliste.
Bywa, że tęsknię za Polską i brakuje mi kraju ze wspomnień. Brakuje mi tego, czego nie mam na wyspie. To troszkę jak w powiedzeniu, że doceniamy coś dopiero wtedy, gdy to stracimy. Rodzi się miłość do narodu, kraju i tęsknota za ojczyzną. Tęsknię za Polską, którą pamiętam.
Dzisiaj Polska to wspomnienia, zapachy i smaki. Polska to zapach kiszonej kapusty, suszonych grzybów i perfum Chanel no 5, których używała mama, gdy byłam mała. Polska to zapach prawdziwego pączka, rogala świętomarcińskiego, skoszonej trawy, powietrza po burzy, truskawek na krzaczku. Brakuje mi tego. Tęsknie za krzewami owocowymi, za letnimi, kojącymi kąpielami w jeziorze i spontanicznym wypadem do sąsiednich miejscowości przepełnionych tradycją i historią.
Tęsknie za upierdliwą sąsiadką, która wtrącała się w życie, ale od razu zauważała chorobę i biegła z przesolonym rosołem. Wspominam wielkie, piękne lasy, które kojarzą mi się ze spokojem, wolnością i domem. Brakuje mi możliwości obejrzenia polskiego filmu w kinie czy sztuki w teatrze. Potrzebuję nagle wyjazdu na weekend do większego miasta, rodzinnego domu, dziadków i odnalezienia korzeni.
Tęsknie za Polską ze wspomnień. Tęsknie za Polską, którą pamiętam. Czy ta w mojej pamięci, z którą się identyfikuję to ta sama Polska, którą spotkam dzisiaj? Moja Polska to utopijne wspomnienia z dzieciństwa i czasów młodości. Z czasów gdy życie było beztroskie, a o byt troszczyli się rodzice. Islandia wprowadziła mnie w dorosłość, a Polska pozostawiła wspomnienia, zapachy i smaki, które przemyciłam do swojego życia za granicą.
Czy tęsknota za Polską skłoni mnie kiedyś do powrotu? Czy polskość zawsze będzie silniejsza i nie odnajdę się w nowym kraju na tyle, aby poczuć się u siebie?
Żyłam w zupełnie innej rzeczywistości, niż ta w której przyszło mi wychowywać dziecko. Zastanawiam się, czy on będzie odczuwał tę polską przynależność tak jak ja? Czy ja będę odczuwać tę przynależność do kraju mojej emigracji i kraju urodzenia mojego syna?
Zapewne poznam kiedyś odpowiedź na te pytania, ale dziś wiem na pewno, że największym naszym kreatorem jest nasze dzieciństwo i ja postaram się swojego nie zapomnieć, a mojego syna wspierać i dbać o jego polskość.
Olga, Polka na Islandii
[…] do danego narodu. Zgodnie z tym wyłącznie jednostka może stanowić o tożsamości. To poczucie przynależności narodowej często też nie zależy od nas samych, jest wynikiem wielu […]