Nie dalej jak kilka tygodni temu witaliśmy Nowy rok. Ale który? Nigdy wcześniej nie musiałam o tym myśleć. Wiedziałam, ale tylko w ramach ciekawostki, że istnieje inny nowy rok, że każda kultura czy religia liczy lata “po swojemu”. W tym roku, dla mnie 2023, po raz pierwszy przyszło mi żyć w kraju, gdzie przeplatają się religie i grupy etniczne. W kraju, gdzie zarówno 1 stycznia jak i 22 stycznia jest dniem ustawowo wolnym od pracy, w obu przypadkach z okazji nowego roku.
Mieszkam na Mauritiusie, niewielkiej wyspie położonej na Oceanie Indyjskim, zamieszkanej przez zaledwie milion mieszkańców, a mimo to ta niewielka grupa jest niesłychanie różnorodna. Oficjalnie przyjęty i powszechnie używany jest kalendarz gregoriański, czyli ten nasz europejski. To wiele ułatwia. Nikogo jednak nie zdziwi, jeśli tuż obok niego zawiśnie drugi: islamski, buddyjski czy chiński.
W niedzielę 22 stycznia weszliśmy w Księżycowy Nowy Rok i jest to wyjątkowy dzień, w którym Mauritius i cały azjatycki świat celebrował wejście w Rok Królika.
Co ciekawe chińska społeczność na wyspie stanowi tylko 5% mieszkańców. Chińska dzielnica w Port Louis, stolicy państwa, jest w tym okresie przyozdobiona czerwonymi lampionami. W niedzielny wieczór, tuż po zachodzie słońca, rozpoczął się uroczysty pochód. Tysiące osób kroczyło razem przez główne ulice miasta, aby przejść przez bramę wejściową do tej dzielnicy. Przejście przez nią w tym wyjątkowym dniu ma zapewnić szczęście na cały przyszły rok. Impreza trwała aż do późnego wieczora. A jej zwieńczeniem był pokaz fajerwerków oraz dźwięk gongów.
Kolor czerwony pełni w całym tygodniu niezwykle ważną rolę i widzi się go niemalże wszędzie a już szczególnie na witrynach sklepowych.
Na tę specjalną okazję zalecany jest strój w kolorze czerwonym, to dobry znak w tradycyjnych chińskich wierzeniach. Dzieci i osoby starsze są obdarowywane małymi upominkami, które również będą zapakowane w koperty czy pudełka w tym kolorze.
Z tej okazji w sklepach można znaleźć specjalnie ryżowe ciasta. Choć są wystarczająco słodkie, polewa się je jeszcze cukrową polewą. Istny koszmar diabetyka. Na ulicach rozstawione są stragany, gdzie można kupić słynne ciasteczko z wróżbą lub poprosić kogoś o horoskop. Choć sama nie wierzę w przepowiednie, chętnie biorę udział w tego typu imprezach.
Nie jestem jedyna. Największą zaletą społeczności na wyspie jest integracja. Muzułmanie, katolicy, wyznawcy hinduizmu i oczywiście turyści. Wszyscy są mile widziani. Każde święto, jest tu celebrowane wspólnie. Nie ma podziału na my i oni. Odkąd tu przyjechałam, nie mogę wyjść z podziwu, jak to bardzo zróżnicowane społeczeństwo może być jednocześnie zgrane i przyjacielsko nastawione wobec siebie. Nie tylko się tolerują i żyją obok siebie, ale ze sobą.
Brzmi jak utopia, ale muszę przyznać, że to jest multi-kulti w praktyce, o jakim w Europie możemy tylko pomarzyć.
Nie wiem, czy jest to zasługa wrodzonej dobroduszności lokalnych mieszkańców, czy bardziej fakt, że ten kraj nigdy nie należał tylko do jednej z tych grup. Jedno jest pewne to działa i może się udać. Życzę więc każdemu, kto wchodzi w nowy rok niezależnie od tego, czy będzie to rok królika, rok 2023 czy 1445, aby był to rok zgody. Zgody z samym sobą z ludźmi wokół nas i z tymi, za którymi tęsknimy.
Nie nazwałabym tego noworocznym postanowieniem, ale biorąc przykład z ludzi, wśród których przyszło mi żyć, pragnę w tym roku skupić się na relacjach międzyludzkich. Być bliżej, żyć lokalnie, poznawać i doświadczać kultur obok mnie, nawiązać nowe przyjaźnie.
Wyjść na świat i dać się mu porwać.
Wierzę w pozytywne rezultaty mojego nowego podejścia. Zobaczymy, co przyniesie ten rok.
Paula Raheem, Mauritius