Fredericksburg to jedno z naszych (mojego męża i moje) ulubionych miejsc w centralnym Teksasie. Także dlatego, że jest to nasze miejsce szczególne – pobraliśmy się w Fredericksburgu.

Miasteczko to położone jest w rejonie Hill Country (hrabstwo Gillespie). Założone zostało w 1846 r., przez emigrantów niemieckich, którym przewodził John O. Meusebach (Baron Otfried Hans von Meusebach).

Ciekawostką jest, iż w roku 1847 przedstawiciele osadników zawarli traktat pokojowy z wodzami plemienia Penateka (szczep Komanczów), który to traktat nigdy nie został zerwany. I tak żyli w pokoju emigranci niemieccy i Indianie.

Europejski klimat tego miejsca jest wszechobecny – tablice i napisy także w języku niemieckim, sklepy z pamiątkami oferujące np. niemieckie kufle do piwa, browar i restauracje serwujące dania kuchni niemieckiej, kościoły, których architektura przypomina tego typu budowle europejskie.

Klimat ten przeplata się ze stylem i atmosferą południa Stanów Zjednoczonych/Teksasu. Za przykład może służyć tu zabytkowa zabudowa w stylu ‘westernowym’, widoczna najbardziej na głównej ulicy Fredericksburga, popularnej wśród licznych tu turystów. Znajduje się tu wiele sklepów, barów, restauracji i galerii artystycznych, które przyciągają gości lepiej niż magnes.

Fredericksburg ma swoją dzielnicę historyczną

Tworzą ją budynki zaprojektowane i zbudowane XIX oraz na początku XX wieku: bardzo dobrze zachowane domy mieszkalne, kościoły i inne budynki użyteczności publicznej.
Jeden z miejscowych kościołów odwiedziliśmy w wigilię. Piękne wnętrze przybytku, ozdobione jest w style europejskim – kolorowe witraże i dekoracje oraz architektura kościoła, tworzą jego niepowtarzalną atmosferę. Pasterka zaczyna się tam kolędą „Cicha noc” – pierwsza zwrotka śpiewana jest po niemiecku, druga po angielsku. W głównej części miasta warto też odwiedzić Kompleks zabytkowych budowli użyteczności publicznej to m.in. Verneis Kirche (1847), dawny budynek sądu – obecnie Biblioteka – Pomnik Pionierów (1882).

Narodowe Muzeum Wojny na Pacyfiku

Jest to jedyne w USA muzeum, które prezentuje historię drugiej wojny światowej w tym rejonie świata. Odwiedziliśmy je w dzień naszego ślubu. Muzeum ma kilka części – jedną z nich jest dom rodzinny admirała Chestera Williama Nimitza, naczelnego dowódcy floty amerykańskiej marynarki wojennej. Ekspozycja główna muzeum prezentuje w rozmaity (w tym multimedialny) sposób fakty historyczne – bitwy morskie, okręty i marynarzy biorących w nich udział. Ekspozycję zewnętrzną tworzą: galeria im. George H.W. Busha (prezentuje m.in. samoloty, czołgi, działa), Plac Prezydentów, Ściana upamiętniająca weteranów, Japoński Ogród Pokoju, Strefa walk bojowych.
Muzeum jest tak rozległe i bogate w eksponaty, że jeden dzień nie wystarczy, by zobaczyć wszystko. Na szczęście bilet ważny jest 24 godziny. Można więc kontynuować zwiedzanie następnego dnia, nic nie dopłacając.

Wstęp: dorośli 14$, seniorzy (65+) 12$, dzieci (6+) 7$, dzieci 5 lat i poniżej – wstęp wolny. Muzeum czynne w godzinach 9 – 17 (Boże Narodzenie i Dzień Dziękczynienia – nieczynne).

 

Luckenbach

Luckenbach jest dość ciekawym miejscem. Jedynym w swoim rodzaju. Położone jest ono  niedaleko (ok. 31 km) Fredericksburga, w teksaskim Hill Country. Kiedyś była to osada (założona  przez niemieckich imigrantów w roku 1850), mała i nieznana  prawie nikomu. Do czasu aż popularna postać Teksasu, pisarz i humorysta,  Hondo Crouch, kupił Luckenbach .Wówczas to życie w Luckenbach  mocno sie ożywiło i miejscowosć zyskała, stała się popularna. A szystko to  dzięki muzyce country i artystom takim jak  Willie Nelson i Waylon Jennings, którzy grali tam często ‘na żywo’. W 1977 Luckenbach doczekało sie też swojej piosenki, którą napisał W. Jenings.

Dlaczego Luckenbach jest takie szczególne? Mimo że właściwie jest to miasto duchów, zawsze jest pełno ludzi: muzyków, którzy zbierają się tam, by grać i śpiewać piosenki country, miłośników tego typu muzyki oraz wszystkich tych, którzy przybywają do Luckenbach, by doświadczyć jego szczególnej atmosfery. Stary sklep z pamiątkami – dawniej miejscowa poczta – jest jednym z głównych miejsc odwiedzanych przez przybywających tu gości.

1850/1971

Obecnie jest to także tawerna piwna, przy której (na zewnątrz budynku) występują muzycy country i gromadzą się przypadkowi turyści i stali bywalcy. Siedząc pod starymi dębami, które rosną w okolicach tawerny, można odpocząć, słuchając muzyki na żywo.

Można  tam też oglądać koguty, które rządzą w Luckenbach. Chodzą sobie  swobodnie po całym terenie, skaczą na gałęzie drzew i patrzą z góry  na wszystkich odwiedzających tawernę.

Zgodnie z lokalnym powiedzeniem “Każdy jest kimś w Luckenbach” :).

W Luckenbach spotkaliśmy człowieka, który sprzedawał kowbojskie kapelusze w pobliżu tawerny. Rozmawialiśmy z nim przez chwilę – kiedy dowiedział się, że wkrótce mamy zamiar się pobrać, zaproponował, że może nam udzielić ślubu zaraz, w tym momencie. Okazało się, że był on miejscowym pastorem. Propozycja była kusząca – ślub w takim miejscu : -). Muzycy i goście (przypadkowi co prawda) byli już obecni. Impreza byłaby więc jak się patrzy, atmosfera zupełnie niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Mimo wszystko nie skorzystaliśmy jednak z oferty pastora – postanowiliśmy trzymać się naszych wcześniejszych planów.

Niedaleko od starego sklepiku – tawerny, znajduje się zupełnie inny sklep z pamiątkami. Bardzo różni się on od antycznego budynku poczty. Jest to właściwie coś w rodzaju warsztatu artystycznego, którego właścicielem jest starszy pan, potomek niemieckich osadników, którzy dawniej mieszkali w Luckenbach.

Jeśli ma się szczęście i sklep jest otwarty, można porozmawiać z tym sympatycznym Teksańczykiem, kupić kawałek granitu ozdobionego (przez tegoż pana) grawerunkiem przedstawiającym np. lokalne kwiaty. Jeśli zaś masz przy sobie butelkę wina (może być pusta), możesz poprosić właściciela sklepu, by wygrawerował na niej jakiś napis albo też wizerunek pancernika, który jest jednym z symboli Teksasu.

Tekst i zdjęcia: Aleksandra / Teksas USA / Gone to Texas

5 1 vote
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Aneta Grenda
6 lat temu

Zabrałaś mnie w niezwykłą podróż. Uwielbiam klimat westernowy, z typową dla niego architekturą, tawernami i muzyką graną na żywo. Zdjęcia świetnie oddają aurę miasteczka i okolicy 🙂 Dziękuję bardzo i pozdrawiam serdecznie 🙂

Aleksandra
Aleksandra
6 lat temu
Odpowiedz  Aneta Grenda

Cieszę się, że podróż się spodobała 🙂

Awatar użytkownika
Dorota Wernik
6 lat temu

Bardzo ciekawe miasteczko. Ale skąd się wziął u Was pomysł by tam właśnie wziąć ślub?

Aleksandra G.
Aleksandra G.
6 lat temu
Odpowiedz  Dorota Wernik

Bardzo lubimy swoisty klimat tego miasteczka – jest tam i europejsko i tesasko 🙂

Agnieszka
6 lat temu

Mówisz, ze warto dopisać sobie to miasto do planow podrozy ? 🙂
Sliczne to zdjecie z okwieconymi gankami domow.

Aleksandra G.
Aleksandra G.
6 lat temu
Odpowiedz  Agnieszka

Warto! Zawsze tam sporo turystów, ale ma to swój urok.

Awatar użytkownika
6 lat temu

Byłam w obu tych miejscach. Okulary przeciwsłoneczne stamtąd przywiozłam. Jeju, jak ja tęsknię za Teksasem. 😀comment image

Aleksandra G.
Aleksandra G.
6 lat temu
Odpowiedz  Anna Hofstätter

Całkowicie rozumiem. 🙂 Teksas ma swój niepowtarzalny klimat i urokliwe krajobrazy..

Awatar użytkownika
6 lat temu

A ja kocham piwo, niemieckie szlagiery i country. Chyba bym się odnalazła we Fredericksburgu. Też mnie ciekawi, dlaczego ślub akurat tam 🙂

Aleksandra G.
Aleksandra G.
6 lat temu
Odpowiedz  Co ja wyprawiam

Wszystko to co wymieniłas znalazłabys w Fredericksburgu. Oboje z mężem lubimy klimat małych miasteczek – do tego pełna symbioza tradycji europejskich i amerykańskiego południa. W Teksasie, a jednak po europejsku. Po prostu pieknie tam i dla mnie też prawie jak w domu – z Niemiec blisko do pn. Polski.

Magda Mamit
Magda Mamit
6 lat temu

WOW! uwielbiam takie właśnie smaczki świata!!! perełki czekające na odkrycie. bardzo fajny post 😉

Aleksandra
Aleksandra
4 lat temu
Odpowiedz  Magda Mamit

Miło mi, że przypadł Ci do gustu.

Eka
Eka
1 miesiąc temu

Jestem w trakcie czytania książki Marka Gimeneza “Nikt nie wygrywa” (The Perk) i akcja powieści toczy się właśnie w miasteczku Fredericksburg. Jest ono tak sugestywnie opisane łącznie z historią, że musiałam sprawdzić w necie. Fajne zdjęcia i informacje, pozdrawiam.