Czy byłam lękliwym dzieckiem? Dlaczego się akurat teraz nad tym zastanawiam? Jedno z moich dzieci zamiast bać się wulkanów czy tygrysów ogromnie boi się wojny. Opowiadałam już wiele razy dzieciom o moim dzieciństwie, o moich przeżyciach. Mam dwie dociekliwe i wrażliwe dusze w domu. Lęki czy strachy były ze mną od zawsze. Mam uczucie czasami, że bałam się całe życie. Do tej pory podskakuję na dźwięk domofonu, łatwo mnie przestraszyć. Będąc już dorosłą osobą, wielokrotnie w nocy nie mogłam zasnąć ze strachu. Ataki paniki miałam wiele razy. Znajomi twierdzili, że mam wybujałą fantazję i określali mnie jako panikarę.
Może z wiekiem, a może wraz z przepracowaniem moich lęków na terapii moje „strachy” się schowały. Z pewnością zmalały. Jestem osobą, która bez problemu umie współodczuwać oraz martwić się na zapas. Ale czym jest lęk, a czym jest strach?
Strach to pierwotne uczucie, nie tylko ludzkie, służące przetrwaniu – mówi encyklopedia. Stach jako zupełnie naturalne uczucie pojawia się w chwilach, gdy jesteśmy zagrożeni. Nasi przodkowie brali nogi za pas lub potrafili przetrwać trudy życia w dziczy dzięki temu, że nasze ciało jest gotowe do ucieczki, walki, zmobilizowane nie tylko na poziomie umysłu, ale również ciała. To adrenalina przyspiesza bicie serca, zwiększa ciśnienie krwi, napięcie mięśni, rozszerza źrenice. Dzięki tym reakcjom można liczyć, że ciało zadziała instynktownie, wyciśnie z siebie nadludzką siłę lub ochroni nas przed niebezpieczeństwem.
Ale wraz ze strachem uwalnia się też duża ilość kortyzolu, hormonu stresu. Nie można żyć stale w poczuciu strachu. Przynosi to traumę, wycieńcza organizm, może powodować omamy, bezsenność. Trauma kojarzy mi się z nieustannym poczuciem zagrożenia i bezradnością wobec opresji lub oprawcy. Traumę może wywołać katastrofa naturalna, zadawanie bólu czy doświadczenie przemocy lub także strata bliskiej osoby.
Czym innym jest lęk. To reakcja na nasze myśli i wyobrażenia. Dzieci boją się potworów, których nigdy nie widziały, które jednak się czają na przykład w ciemnościach. Maluchy boją się zasnąć bez mamy, bo wtedy te stwory mogą się pojawić. Całkiem niedawno syn mi opowiedział, że zakrywał głowę, gdy był mały, bo się bał, że straszne potwory wpełzną mu do ucha. Gdybym o tym wiedziała, zaproponowałabym mu pewnie spanie w czapce.
Rodzice czują lęk o dzieci, boimy się o bliskich, lękamy się chorób, bólu czy wojny. Jednym z pierwotnych lęków jest lęk przed śmiercią.
Gdy dziecko dorasta, zaczyna bać się śmierci a najbardziej straty rodziców. Dorastanie to kiełkująca świadomość, czym jest śmierć. Dziecko mówi: „nie chcę umrzeć, mamo, tato, nigdy nie umierajcie”.
Ten temat przerabialiśmy z sześciolatkiem i czterolatką. Wtedy umarł mój tata, dziadek pojawił się więc na chmurce w rysunkach. Natomiast babcia nie “uniosła się do nieba“ i na zawsze została w naszych gestach, powiedzonkach i anegdotkach. Jak ładnie powiedział wnuczek kiedyś w okolicach pierwszego listopada: “Babcia została w nas, w naszej pamięci i w genach!”
Rozmawiamy ostatnio często o wojnie. Nie oswoję tego lęku. Sama się boję. W moim przekonaniu, także zdaniem psychologów, rozmowa pomaga uporać się wewnętrznie z obawami. Nie oglądamy wiadomości, ale dyskutujemy o tym, jak różnorodne scenariusze rozegrały się w przeszłości. Gdzieś przeczytałam, że większa świadomość i wiedza oswaja lęki, nie tylko dziecięce. Można przeczytać razem z dzieckiem książkę o takiej tematyce, zajrzeć do atlasu historycznego. Polecamy książki Joanny Papuzińskiej “Asiunia” oraz “Krasnale i olbrzymy”, a także Michała Rusinka “Zaklęcie na W”.
Jako artystka mogę przerobić to, co mnie dręczy, będąc kreatywna: poprzez rysowanie, malowanie, napisanie wiersza. I robię to. Według badaczy po piętnastu minutach rysowania czy malowania uspokajamy się, a poziom hormonu stresu – kortyzolu zmniejsza się o 40%, a po pół godzinie nawet o 60%. Spróbujcie, nie chodzi o efekt, tylko o sam proces.
Czy nadal mam lęki? Czym jest mój strach? Nie jest taki jak kiedyś, nie hula i nie obezwładnia. Nie boję się śmierci ani choroby. Ale boję się o moich bliskich. To całkiem normalne. Ludzkie.
Czy zakładam mocniej czapkę i gogle na oczy, by nie widzieć, zakrywam uszy, by nie słyszeć? Nie. Mamy wojnę w Europie, tuż obok nas. Nie jestem w stanie tam pojechać, ale jestem w stanie zmniejszać mój niepokój poprzez zbiórki darów i pomoc uchodźcom. Jeśli moje dzieci chcą się w ten sposób zaangażować, cieszę się, bo jednocześnie stają się pacyfistami i uczą się empatii.
Ostatnio też dużo częściej rozmawiam, przytulam, rozmawiam, przytulam i jestem blisko dzieci.
Fascynuje mnie temat strachu może dlatego że mam dużo lęku w sobie. Nie umiem zasypiać i spać sama. Nie lubię totalnej ciszy bo ta mnie przytłacza, musi się coś dziać! Ta gonitwa myśli mnie wykańcza. Dziwnie spokojnie jak na mnie, reaguje na to co się dzieje u nasz wschodnich sąsiadów może dlatego, że czytam i jestem na bieżąco i wiem że nawet potworom kiedyś wola walki się skończy. Dziękuję za ten tekst Aga.
Zdecydowanie należę do grona nadwrażliwców i mam tendencje do nadmiernego zamartwiania się. Temat wojny wcale nie pomaga, gdy myśli się o tym, co będzie dalej. Masz zupełna racje, co do mocy procesów twórczych, bo faktycznie w takich napadach stresu biorę zeszyt do ręki i rysuje, coś tam koloruje albo piszę i to mnie bardzo uspokaja.