Mieszkanie zagranicą uwiązuje nas w jakimś stopniu z tym pytaniem.
Ja słyszę je bardzo często. Mimo rozmowy w ich języku, najczęściej to pytanie pada od Islandczyków, którzy niemal natychmiast wyczuwają obcy akcent. „Dobrze mówisz po islandzku, skąd jesteś?” Pytanie niezbyt oczywiste, ale przeze mnie wyczekiwane przy każdej nowej znajomości. Nigdy nie wiem, jak właściwie mam się czuć z tym komplementem i pytaniem. Słowa, które od razu zawierają informację: „Wiem, że nie jesteś Islandką”.
Kiedyś pytanie: „Skąd jesteś?” wydawało się dziecinnie proste, a odpowiedź oczywista.
Zawsze odpowiadałam, że jestem z Polski, co powodowało falę pytań i odkrywczych opowieści z kraju mojego pochodzenia: „Byłem kiedyś w Krakowie/Gdańsku/Wrocławiu. Piękne miasto”. „Czy to prawda, że w Polsce… (uzupełnić dowolnym absurdem czy stereotypem)?” Oraz moje ulubione: „Moja koleżanka z pracy jest z Polski, Anna Kowalska. Znasz?”. Islandczycy nadal myślą, że wszyscy z dwudziestu tysięcy Polaków na Islandii się znają.
Polska wpadała do głowy bez większego zastanowienia. Odpowiadałam, że jestem z Polski, czasami jednak dla urozmaicenia dodawałam, że z Pleszewa, co sprowadzało temat rozmowy do Wielkopolski, gwary poznańskiej, keczupu kotlińskiego czy festiwalu w Jarocinie (na którym nigdy nie byłam).
Często pytanie „Skąd jesteś?” pada także podczas moich podróży.
Turystów można rozpoznać w każdym kraju bez problemu, więc tubylcy bardzo chętnie zapoznają się z ich historiami, które zawsze zaczynają się w kraju pochodzenia. Tak bardzo jak pochodzenie nie określa nas ani wiek, ani wykształcenie, ani wykonywany zawód. Pochodzenie wydaje się być najistotniejszą kwestią określającą człowieka. Co zaś określa nasze pochodzenie? Nasz kraj urodzenia, zamieszkania, czy może pochodzenie naszych rodziców? Język, w którym mówimy, czy może ten, w którym myślimy? A może więzy krwi, czy posiadane obywatelstwo?
W szkole podstawowej nauczono mnie tego pytania w innych językach.
W czwartej klasie umiałam je zadać po angielsku, a z czasem również po niemiecku. Już na pierwszej lekcji pojawia się: „What is your name?”, a zaraz za tym: „Where are you from?”. Gdy zaczęłam przygodę z językiem islandzkim również uczyliśmy się odpowiedzi na podstawowe pytania na swój temat. Jak w litanii wypisywaliśmy kolejno odpowiedzi na pytania: “Hvað heitirðu? Hvaðan ertu? Hvaða tungumál talarðu?”. Pamiętam, jak uczyłam się odpowiedzi odnośnie pochodzenia i skupiałam się tylko na odmianie słowa Polska. “Pólland. Ég er frá Póllandi.”
Czy to jest właśnie to, co nas określa, że są to pierwsze pytania, jakich uczymy się w każdym nowo poznawanym języku? Czy to, skąd jesteśmy gra w naszym życiu najważniejszą rolę?
A jak odpowiedzieć na to pytanie, gdy połowę swojego życia mieszkamy w kraju urodzenia i pochodzenia, a drugą połowę w innym kraju?
Co, jeżeli rodzice to Polacy, a sami urodziliśmy się w krainie ognia i lodu i tu przebiegało nasze dzieciństwo, jest szkoła i koledzy z podwórka? Co, jeżeli czujemy się bardziej połączeni z krajem zamieszkania niż pochodzenia? Czy możemy sobie zmienić naszą oczywistą odpowiedź, którą znamy od urodzenia?
Skąd jesteś? Dziś już odpowiedź się komplikuje.
Od siedmiu lat mam podwójne obywatelstwo. Mój pięcioletni syn urodził się na Islandii i automatycznie otrzymał polskie i islandzkie obywatelstwo. Mówię i myślę po polsku, do dziecka mówię po polsku, ale od czternastu lat mieszkam na Islandii. Jest to jeden szczegół, który sprawia, że odpowiedź się komplikuje. Nie czuję się stuprocentową Polką, ale nie wyobrażam sobie nienazywania się nią.
Skąd jesteś? Ja dziś mam już nową odpowiedź.
Wymieniłam swoją wyuczoną odpowiedź na inną: „Jestem z Polski, ale mieszkam na Islandii”.
Ta wersja miała mi wiele ułatwić. Miała pozbawić mnie rozmów o polityce, smogu i szkole i o tym, jak się żyje w Polsce, jednak zamiast tego pojawiły się nowe pytania. Pełne zachwytu i zdziwienia, bo Islandia budzi jeszcze więcej emocji wśród rozmówców. Jednak tak właśnie się czuję. Polka żyjąca na obczyźnie. Polka na Islandii.
Jestem Olga, Polka na Islandii, a Ty skąd jesteś?
[…] Mieszkając za granicą niemal codziennie stykam się z pytaniem- skąd jesteś, to niemal chleb powszedni, w interesujący sposób do tego zagadnienia podeszła Olga na portalu Polki na Obczyźnie. […]