Mówi się (i widać to na grupach ekspackich), że emigracja pomaga poznać siebie. Ale co to właściwie znaczy?
Sam fakt emigracji już oznacza większą odwagę do poszukiwania swojego miejsca, ale… czy też poszukiwania siebie? Dlaczego właściwie tak się dzieje?
Zdaje się, że w poszukiwaniach pomaga… samotność. Ale nie ta oczywista, geograficzna samotność, gdzie bliscy są daleko, a lokalni (jeszcze?) nie są bliscy. Nie ta społeczn(ościow)a, gdy znajomości stają się głównie internetowe, a zatem płytsze. I też nie ta wieczorna, gdy nikt nie przytula na dobranoc. Oczywiście one też mają znaczenie. Ale najgorsza jest ta samotność, gdy stoisz sama (przy oknie, nad morzem, na werandzie – obojętnie) i zapomniałaś, jak się rozmawia z samą sobą. Te momenty właśnie prędzej czy później zmuszają do rozpoczęcia poszukiwań. Bo o ile “w domu” miało się swoje rytuały i można było żyć na autopilocie, bez większych rozmyślań “życiowych”, o tyle tam daleko to już nie jest możliwe i siłą rzeczy zaczynamy się zastanawiać.
Kim naprawdę jestem, za czym tak naprawdę gonię albo przed czym uciekam, gdzie właściwie jest moje miejsce, co ja tak naprawdę lubię robić? I może z nadmiaru czasu, może z kreatywnej potrzeby, a może zwyczajnie, bo już nadszedł czas, zaczynamy szukać i próbować. I nie uwierzycie, ile dziewczyn – niesamowicie często dzięki emigracji – znalazło swoje szczęście. Jedna nauczyła się siebie akceptować, druga zaczęła eksplorować miejsca na motocyklu, trzecia zrozumiała, że radość sprawia jej bliski kontakt z naturą, a kolejna odkryła, że jej szczęście jest gdziekolwiek, byle z nim. Mnóstwo historii, a spaja je to, że poszukiwanie miejsca pomogło znaleźć siebie (jakkolwiek patetycznie to brzmi).
No więc, kiedy wyruszasz na poszukiwania?
Ania Sowińska / Anna loves travels
Cudowny tekst! Mam podobne spostrzeżenia.
Mieszkając w Polsce byłam wiecznie zajęta: praca, dzieci, znajomi, rodzina…
Brakowało czasu na rozmowę z samą sobą.
Dopiero pobyt na emigracji i związana z tym samotność (starzy przyjaciele zostali tam, tu nikogo nie znałam) sprawiły, że siłą rzeczy – zaczęłam szukać kontaktu z samą sobą, zaczęłam stawiać sobie pytania, kim jestem, co mnie interesuje, co lubię robić… Gdzieś tam zaprzyjaźniłam się z samotnością i oswoiłam ten stan. Dobrze mi z nim.
Mieszkam w Warszawie od 9lat…. 11 miesięcy temu rozstałam się z moim partnerem z którym byłam 6lat. ..pracuje między ludźmi a mimo to czuje się bardzo samotna. ..
Ja nam to samo w Wawie . POZDRO
Mieszkałem kilka miesięcy w UK… wrociłem o Pl właśnie przez tęsknotę za rodziną, samotność. Teraz znowu chciałbym jechać do Anglii,,, zastanawiam sie czy to sentyment, niezdecydowanie, czy faktycznie było mi tam na tyle dobrze, że warto pokonać samotność i wyruszyć prowadzić swoje życie na obczyźnie
jakieś sugestie?
Kochani, Musimy znaleźć sposób, ażeby nie czuć się samotnie. Każdy z nas ma coś drugiemu do opowiedzenia,każdy problem wspólnie łatwiej jest rozwiązać. Często boimy się pseudo przyjaciół… niestety często my rodacy zamiast pómagac zazdrościmy innym i rodzi się fałszywe przekonanie, że wszyscy są tacy sami. Dużą przeszkodą, ażeby poznawać fajnych nowych ludzi jest bariera językowa. Ja mogę pomóc za darmo dając lekcje zainteresowanym,mam fajna metodę, śmieszną ale skuteczną. Jesteśmy za granicą i nie tylko pracą człowiek żyć powinien.Stworzmy grupę dobrych sympatycznych ludzi…Ja pierwsza jestem gotowa z całego serca pomoc, przytulić, wysłuchać… pomóc załatwić pracę ,pójść z kimś do urzędu,zanim zaczniecie… Czytaj więcej »