Felietonyperson wearing silver ring on water

“Na pustyni jest się trochę samotnym. Równie samotnym jest się wśród ludzi.”

 Antoine de Saint-Exupéry

Jako ludzie nie jesteśmy stworzeni do samotności. Nawet jeśli mamy potrzebę być czasem sami, to nie mniej ważna jest ta bycia z innymi. Nie tylko tego fizycznego, ale poczucia bycia akceptowanym przez innych, rozumianym. Żyjemy wśród osób, z którymi pracujemy, sąsiadów, rodziny.

Mimo otoczenia, w którym fizycznie są ludzie, doświadczamy samotności. Niezrozumienie, brak chęci wysłuchania, zabieganie powodują, że pozostajemy sami ze swoimi doświadczeniami. Napotykamy na osobiste trudności, które odwracają naszą uwagę od innych i tego, by pogłębiać relacje, by uczyć się i rozwijać komunikację. Tego wszystkiego doświadczamy, będąc w znanym sobie miejscu, wśród bliskich sobie ludzi, często otoczeni rodziną własną i rodziną pochodzenia. Skoro czujemy się samotni w miejscu, gdzie żyjemy od lat, wychowaliśmy się, łatwo wyobrazić sobie, że emigracja niesie ze sobą jeszcze większe ryzyko mierzenia się z samotnością.

Skąd się bierze emigracyjna samotność?

Najczęściej z braku komunikacji. To ona daje nam poczucie bycia w kontakcie z innymi, bycia ważnym, wysłuchanym. Dzięki komunikowaniu się nawiązujemy kontakty i pogłębiamy relacje. Jeśli będziemy się cyklicznie z kimś spotykać, przez rok będąc cały czas obok siebie, ale nie komunikując się, nadal będziemy dla siebie obcymi ludźmi. Komunikacja niezależnie od języka, w którym się dzieje, składa się z mówienia i słuchania. Współgranie tych dwóch elementów, pozwala na zbliżanie się do siebie. Samo komunikowanie się/rozmawianie pozwala wyrzucać z siebie zdarzenia i emocje. Nie spowoduje, że poczujemy się dostrzeżeni,  to nastąpi dopiero po uzupełnieniu o ten drugi element. Kiedy zostajemy wysłuchani, czujemy się usłyszani, mamy poczucie bycia w kontakcie z drugim człowiekiem. Jeśli odpowiemy tym samym, zaoferujemy przestrzeń, by druga osoba się komunikowała i wysłuchamy jej, mamy szanse na powstanie lub pogłębienie relacji.

Języki kultura

Pierwsze poczucie obcości, a z nim osamotnienia wiąże się z przystosowaniem się do funkcjonowania w innym języku. Im słabsza znajomość języka, tym doświadczenie odizolowania większe. To, co było naturalne – rozmowa z panią w sklepie czy z sąsiadem na przystanku znika. Pojawia się konflikt pomiędzy potrzebą minionej normalności i kontaktu z innymi, a lękiem przed zostaniem zagadniętym i skonfrontowaniem się z językiem. To zaś naraża na ujawnienie swoich językowych braków czy niedoskonałości. Funkcjonowanie w napięciu powoduje, że zaczynamy unikać spontanicznych kontaktów, by nie narażać się na dodatkowy stres.

Takie zachowania powodują, że eliminujemy możliwość oswajania się z językiem i  funkcjonowania wśród ludzi nim władających. Emigrują również ludzie znający język bardzo płynnie, swobodnie się porozumiewający. Czy to ich uchroni przed emigracyjną samotnością? Z pewnością zmniejszy ryzyko, łatwiej im będzie czuć się swobodnie na ulicy i w przestrzeni publicznej. Niestety nie jest to gwarantem szybkiej aklimatyzacji.

Poza językiem znaczący wpływ mają cechy charakteru, temperament, wcześniejsze doświadczenia i umiejętności społeczne. Osoba świetnie znająca język, z silnym lękiem przed oceną, niską samooceną będzie unikać kontaktów w nowym środowisku mimo posiadanych umiejętności. W zależności od miejsca emigracji osamotnienie może być efektem różnic kulturowych. Są kraje, w których nie uchodzi za dobre, a wręcz za niestosowne zaczepianie/zagadanie kogoś na ulicy, przystanku. Odmienne święta i tradycje powodują, że można czuć się zagubionym. Nie do końca wiadomo, co można, a czego nie. Jest się bardziej uważnym, mniej swobodnym. Jednocześnie nasze święta i tradycje mogą tu nic nie znaczyć. Brakuje więc punktu odniesienia i możliwości dzielenia się z innymi wspólnym ich obchodzeniem.

Wstyd

Można się wstydzić języka, można wstydzić się sytuacji, sposobu życia, pracy z obawy przed tym, że najbliżsi nas ocenią. Kiedyś, gdy ludzie wyjeżdżali, telefon do rodziny był wyczekiwanym „momentem”. Często w jednym domu spotykała się cała rodzina, dziadkowie, rodzice, wujkowie, by zamienić choć kilka zdań, co uniemożliwiało szczerą rozmowę. Z czasem pojawiły się rozwiązania mające pomóc w komunikacji jak karty zmniejszające koszt połączeń. Dzięki nim kontakty miały szansę stać się częstsze.

Aktualnie mogą być i są codziennością. Co z tego, jeśli w tej komunikacji nie będziemy ze sobą szczerzy lub będzie tylko jeden jej element. Czego można się bać, przecież to bliscy? Czasem właśnie dlatego nie chce się ich martwić, przyznając, że nie jest dobrze, że jest trudno czy smutno. Zdarza się, że nie chce się mówić, jak jest naprawdę, by nie narazić się na coś, co może nam dodatkowo dołożyć napięć, namawiania do powrotu, złotych rad: “musisz się przełamać i zacząć mówić i z głowy”, przykrych komentarzy: “a córka Stasia to sobie lepiej radziła”, ocen” “mówiłem, że to idiotyczny pomysł”.

Różne potrzeby

Nawet kiedy emigrujemy w grupie czy parze może dopaść nas samotność. Posiadanie bliskiej osoby, koleżanki, partnera, małżonka może być bardzo pomocne i wspierające. Choć jest wspierające, samo przeżywanie emigracji w tym samym czasie nie gwarantuje, że nie poczujemy samotności. Różnimy się i mamy odmienne potrzeby. To powoduje, że możemy czuć się inaczej. Ktoś będzie potrzebował czasu i dobrego słowa, kiedy ktoś inny będzie potrzebował nowych bodźców i kontaktów.

Kiedy jedno radzi sobie lepiej, powstaje dysproporcja, która może stanowić trudność w komunikacji. Temat staje się tabu, jednocześnie obie strony stają się samotne. Jedna nie mogąc dzielić się tym, co ją cieszy, co jej się udało, druga czując, że zostaje w tyle, nie radzi sobie, boi się. Różnica w samym przeżywaniu wyjazdu – tęsknocie za rodziną czy krajem może nie tylko tworzyć przestrzeń dla samotności, ale poróżnić. Brak zrozumienia dla odmienności może być spowodowany wewnętrzną złością na fakt, że przecież to miało być właśnie to coś, co przecież łatwiej zrozumieć. Niezrozumienie miało być na zewnątrz, tymczasem okazuje się, że odmienne przeżywanie emigracji może wzmagać poczucie braku zrozumienia ogółem.

Chciałabym móc powiedzieć, że jest coś, co może przed emigracyjną samotnością uchronić, ale nie ma na to recepty. Można próbować się przygotować. Budować w sobie świadomość tego, co jest korzyścią i tego, co może być wyzwaniem. Może pomóc uważność na siebie i dobre przygotowanie albo reagowanie, jeśli poczujemy, że samotność nas dotknęła.

Jeśli wiesz, z jakiego działu będzie sprawdzian/egzamin – uczysz się właśnie tego. Jeśli wiesz, co może się zdarzyć, możesz rozwijać swoje kompetencje i umiejętności, w odpowiednim momencie zareagować lub poszukać pomocy. Możesz uchronić nie tylko siebie, ale kogoś bliskiego. Wiedząc, że w parze z emigracją może iść emigracyjna samotność, może inaczej będziesz rozmawiać ze swoją rodziną, może inaczej z osobą, która z tobą wyjechała, szybciej zauważysz niepokojące sygnały, tak by nie dopuścić, by się rozgościła lub móc się z nią uporać, kiedy się pojawi.

Paula Komuda

KALENDARZ POLKI 2023

kalendarz na cztery pory roku

Już po raz trzeci zabieramy Was w całoroczną podróż dookoła świata wraz z Kalendarzem Polki, jedynym w swoim rodzaju plannerem-książką.

Tym razem czeka na Was jeszcze więcej zdjęć i tekstów, których autorkami jesteśmy my – Polki z Klubu Polki na Obczyźnie. Znów opowiadamy o tym, co jest nam najbliższe – o życiu na emigracji oraz pasji do podróżowania i odkrywania świata. O lokalnych ciekawostkach, świętach, wyjątkowych miejscach i smakach, ale także o naszych marzeniach, wspomnieniach i przemyśleniach. 

Do każdego egzemplarza dodajemy eko torbę na zakupy w prezencie (do wyczerpania zapasów).

5 2 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze