Kiedy odchodzi zwierzę domowe
Utrata mojego czworonożnego przyjaciela była jedną z najbardziej przejmujących i bolesnych chwil w moim życiu. Odszedł ktoś, kto kochał mnie bezwarunkowo, ktoś, kto był ogromną i ważną częścią mojej codzienności, ktoś, za kogo czułam się odpowiedzialna, ktoś, kogo pokochałam całym sercem.
Kiedy moja rodzina wpadła na pomysł przygarnięcia kota, postawiłam stanowcze veto. Nie byłam szczególną miłośniczką kotów, nie rozumiałam ich, a poza tym nie chciałam mieć dodatkowych obowiązków związanych z posiadaniem zwierzaka. Zarówno mąż jak i córka byli uparci i w myśl zasady – kropla drąży skałę – próbowali mnie namówić na to, co wtedy postrzegałam jako życiową rewolucję i niepotrzebne zobowiązanie. Chyba dla świętego spokoju w końcu się poddałam i zgodziłam na adopcję kota.
Nie dorastałam w otoczeniu zwierząt, ba, nigdy nawet nie posiadałam zwierzaka jako dziecko. Projekt kot to była dla mnie całkowita nowość. Zupełnie nie wiedziałam, jak się za to zabrać. Nie wiedziałam też, czy będę w ogóle w stanie wykrzesać w sobie jakieś uczucia dla tego zwierzaka czy nie stanie się on po prostu jednym z uciążliwych obowiązków.
Życie z kotem przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Początkowa niechęć zamieniła się w wielką miłość i przywiązanie do tego stworzenia. Kot wyjątkowo szybko się u nas zadomowił i jeszcze szybciej podbił nasze serca, stając się pełnoprawnym domownikiem. Po jakimś czasie tak bardzo wrósł nasz domowy krajobraz, że zupełnie nie pamiętałam, jak żyliśmy bez niego wcześniej. Często mówiłam, że nie mogę sobie wyobrazić naszej rodziny bez niego, a dom bez kota to nie dom.
Po dziesięciu latach wspólnego życia bardzo niespodziewanie nasz kot ciężko się rozchorował.
W przeciągu niespełna dwóch tygodni tak jak szybko się naszym życiu pojawił, tak samo szybko nas opuścił. To była strata, na którą nie byliśmy gotowi, zostawił nas pogrążonych w żalu i prawdziwej żałobie. Tylko ludzie, którzy doświadczyli życia ze zwierzętami, potrafią zrozumieć to uczucie dojmującego smutku i tęsknoty za stworzeniem, które niespodziewanie odeszło. Reszta, o ile na początku jest dosyć wyrozumiała i współczuje straty, to po jakimś czasie staje się lekko zniecierpliwiona taką przedłużającą się żałobą.
Ja sama czułam się niezręcznie opłakując swoje zwierzę, kiedy ludzie obok mnie zmagali się ze swoimi życiowymi problemami, które wydawały się znacznie poważniejsze i trudniejsze do pokonania niż moja żałoba po kocie. Komuś, kto nie miał doświadczenia z posiadaniem zwierząt, trudno jest zrozumieć, że strata zwierzęcia może być równie dotkliwa jak strata człowieka. Kiedy tracimy bliskich ludzi otoczenie daje nam czas na żałobę i przeżywanie tej żałoby tak długo, jak jest nam to potrzebne. Po stracie zwierzęcia oczekuje się od nas szybkiego otrząśnięcia się i powrotu do życia z uśmiechem na twarzy.
Tymczasem jest to niemożliwe.
Ktoś, kto był częścią naszej codzienności, ktoś, z kim wiązały się określone rytuały i przyzwyczajenia, właśnie zniknął z naszego życia. Dom przestał być przyjaznym miejscem. Jest cichy i pusty, a każda rzecz przypomina nam o tej dojmującej stracie – podrapana kanapa, mała zabawkowa myszka porzucana za firanką, jasny ręcznik rzucony na podłogę, który, gdy patrzymy nań kątem oka, wygląda jak biały kot wylegujący się na dywanie.
Rano, kiedy wstajemy, odruchowo zerkamy pod nogi, żeby nie zdeptać plączącego się pod nimi kota. Wieczorem idziemy umyć miskę, żeby nałożyć świeżej karmy. Sekundę później przypominamy sobie, że zwierzaka już nie ma i za każdym razem serce rozsypuje się na drobne kawałki.
Nie ma sposobu i uniwersalnej rady, jak poradzić sobie z takim smutkiem, nie ma przepisu na przeżycie żałoby.
Ani listy rzeczy, które pomogą przez nią przejść. Dla jednych będzie to rzucenie się w wir zadań i obowiązków, dla innych schronienie się w samotności ze swoimi myślami. W moim przypadku bardzo pomógł kontakt z ludźmi, którzy mieli podobne doświadczenie, czyli przeżyli chorobę i śmierć zwierzaka.
Chyba najważniejsza rada, którą otrzymałam to pozwolić, aby upływ czasu poradził sobie z tym smutkiem. Z każdym dniem będzie odrobinę łatwiej, wspomnienia będą wracać w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Po jakimś czasie nie będą ścinać z nóg i zaczniemy się do nich uśmiechać. Pomogła mi wyrozumiałość bliskich i przyjaciół, którzy nie okazywali zniecierpliwienia i niezrozumienia, kiedy chciałam mówić o swoich uczuciach. Bardzo pomocne było znalezienie niewymagającej rozrywki, którą w moim przypadku był lekki serial na jednej z platform streamingowych. Niestety nie mogłam się skoncentrować na czytaniu książek, więc musiałam znaleźć coś innego, na czym mogłabym skupić swoje myśli.
Możliwe, że zabrzmi to kuriozalnie lub dziecinnie, ale niezwykle pomogło mi wprowadzenie elementu mistycznego.
Pomimo że oczywiście nie wierzę w takie rzeczy, wymyśliłam sobie, że mały gołąb, który uwił sobie gniazdo w doniczce z kwiatkiem dzień po śmierci mojego kota, został przez niego wysłany, aby mnie pocieszyć. Codziennie o piątej rano rozpoczynał koncert gruchania i smutnego nawoływania. Zupełnie tak, jak mój kot przez całe swoje życie, gdy próbował mnie wyciągnąć z łóżka, aby dostać jedzenie lub wyjść na spacer.
Nie polecam natomiast oglądania zdjęć i filmików ze zwierzęciem, na to przyjdzie pora, kiedy pogodzimy się ze stratą.
Jeśli sięgniemy po nie zbyt wcześnie, spotęgują jedynie nasze poczucie żałoby i beznadziei. W trudnych życiowych chwilach nigdy nie sięgam po alkohol. Ten daje chwilowe ukojenie, ale tłumione przez alkohol uczucia potrafią wrócić ze zdwojoną siłą. I spowodować prawdziwe spustoszenie w naszej psychice.
W tych trudnych chwilach musimy pamiętać, aby być dla siebie dobrymi i się sobą opiekować. Tworzyć nowe rytuały, które zastąpią te, które wiązały się z naszym zwierzakiem. Nie potrafię powiedzieć, czy dobrym pomysłem jest przygarnięcie kolejnego zwierzęcia, jeśli chodzi o mnie, będę potrzebować na to trochę czasu.
Kota nie ma już fizycznie z nami, wiem jednak, że na zawsze będzie obok nas w formie wspomnień. Nigdy nie zapomnimy tej niezwykłej więzi, którą mogliśmy z nim dzielić. Mam nadzieję, że w przyszłości, kiedy przeminie już żałoba, pamięć o naszym kocie będzie moim źródłem siły i ukojenia w trudnych chwilach.