Emigracja

Podobno nie ma łatwiejszego sposobu na rozśmieszenie Boga niż opowiedzenie mu o swoich planach. Nie planuję wywoływać salw śmiechu, więc opowiem o tym, czego nie planowałam.

Dwa tygodnie temu stuknęła nam trzecia rocznica od przyjazdu do Polski. Był on wywołany stanem wyższej konieczności – pandemią koronawirusa. Początkowo planowaliśmy zostać kilka miesięcy, aż sytuacja się unormuje a nasz nowo narodzony synek skończy sześć tygodni i otrzyma większość niezbędnych szczepień, ale nasz plan spalił na panewce. W lutym 2021 w Mjanmie, gdzie mieszkaliśmy wcześniej, wybuchła wojna domowa i nie mieliśmy do czego wracać. 

Opcji mieliśmy kilka, mój mąż jest z importu, oboje pracowaliśmy zdalnie, w grę wchodziła więc Polska, Stany Zjednoczone albo jakiś inny kraj, gdzie oboje moglibyśmy zamieszkać i legalnie pracować. Po tym jak mój birmański pracodawca splajtował i nawet praca zdalna nie wchodziła w grę, zaczęłam jej szukać gdziekolwiek. Ostatecznie znalazłam zatrudnienie w Polsce, oficjalnie w Warszawie, ale w pełni przez internet, więc teoretycznie moglibyśmy wyjechać i zamieszkać gdzieś indziej. Czy jeszcze rozważaliśmy Stany? Nie bardzo. Nie mielibyśmy tam ubezpieczenia ani dopłaty do żłobka, a oszczędności, które w Polsce gwarantowały nam solidną poduszkę finansową, tam pewnie rozeszłyby się w kilka miesięcy. Poza tym szanse na znalezienie dobrze płatnej pracy z pracodawcą rozumiejącym potrzeby rodziny z kilkumiesięcznym dzieckiem wydawały nam się bliskie zera. 

Dlatego zostaliśmy w Polsce. Czy było nam łatwo? Nie zawsze. Do wielu rzeczy musieliśmy się przyzwyczaić albo ich po prostu nauczyć.

Trwał strajk kobiet, ochrona zdrowia była przeładowana, system szczepień na covid niezrozumiały (np. dwugodzinna wycieczka do Wałbrzycha wystarczyła, żeby zaszczepić się od ręki, a w naszym miasteczku musielibyśmy czekać prawie dwa miesiące), o podatkach już nie wspomnę. Było też wiele życzliwości, mieliśmy najlepszą na świecie neonatolożkę, pomocnych sąsiadów i kilku moich starych znajomych dobrych na wszystkie troski. 

Jednak jedno pytanie pojawiało się z częstotliwością fal ultrafioletowych: Dlaczego nie mieszkacie w USA, przecież możecie? Pojawia się ono zaraz po tym, jak tylko rozmówca dowiaduje się, że mąż ma na paszporcie bielika z rozpostartymi skrzydłami. Nawet nie pyta, dlaczego jesteśmy w Polsce, to wydaje się nie mieć znaczenia, clue sprawy jest możliwość mieszkania za oceanem, która została zmarnowana.

Ostatnio nawet ktoś ze znajomych zapytał, dlaczego odebrałam synkowi szansę na lepszą przyszłość. I tu pojawia się refleksja, czy Polacy tak bardzo duszą się w kraju, że perspektywa wyjazdu jest jak podróż do eldorado? 

Polsce daleko jest od ideału, jednak myślę, że patrząc obiektywnie na poziom i jakość życia, można zachować umiarkowany optymizm. Przestępczość jest niska, edukacja (nawet żłobki i przedszkola) i ochrona zdrowia publiczne, prawo pracy uregulowane i raczej przestrzegane. To o wiele więcej niż większość ludzi na ziemii może sobie wyobrazić, nawet mieszkańcy krajów tak bogatych jak USA lub Szwajcaria, gdzie albo nie ma praktycznie żadnego obowiązkowego wsparcia dla rodzin (USA) albo macierzyński trwa tylko 14 tygodni, a żłobek kosztuje jedyne 2200-2700 franków miesięcznie (10-12000 zł), chyba że uda się dostać dofinansowanie (Szwajcaria). 

Oczywiście, wiele rzeczy w Polsce należałoby naprawić, jednak boli mnie, kiedy nasz świadomy wybór zamieszkania tutaj porównywany jest do błędu, za który płacić będą nasze dzieci i wnuki. 

Gdybym miała dzisiaj określić, czy będziemy mieszkać nad Wisłą za przykładowo dziesięć lat, to powiedziałabym, że nie mam pojęcia i szans na to jest dokładnie 50%. Świat stoi przed nami otworem, więc jeśli pojawi się ciekawa propozycja przeprowadzki, to pewnie na nią przystaniemy, ale marzy mi się Polska, której mieszkańcy czują, że to dobre miejsce do życia i są dumni z tego, że tu są. 

Ola Sawicka Green

5 7 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
9 miesięcy temu

Żeby docenić Polskę pod opisanymi wyżej względami, trzeba najpierw zamieszkać w kraju o wiele gorszych serwisach publicznych, możliwościach i naocznie widocznej biedzie. Do tego czasu wydaje nam się, że wszędzie jest lepiej 😅

9 miesięcy temu

A ja mam dokładnie odwrotnie. Większość ludzi usłyszawszy, że zamieszkałam w Chinach i urodziłam tu dziecko, puka się w głowę i pyta, dlaczego to robię, skoro moglibyśmy mieszkać w Europie…

Gosha
Gosha
9 miesięcy temu

Bardzo indywidualna kwestia ale wiadomo każdy ma dużo do powiedzenia.