Końcówka roku to w social mediach czas podsumowań i statystyk. Zaczęło się od Spotify, aplikacji do słuchania muzyki. Ich opcja wrapped pokazuje użytkownikom, ile godzin spędzili na słuchaniu muzyki, kto jest ich ulubionym twórcą i jaki gatunek najczęściej wybierali. Mogłoby się wydawać, że tego typu statystyki nie są nikomu potrzebne. Przecież każdy dobrze wie, czego lubi słuchać a mimo to użytkownicy pokochali wrapped. Masowo zaczęli udostępniać w swoich social mediach owe podsumowanie. Im więcej osób się pochwaliło, tym więcej poczuło, że również musi to zrobić.
A te działania wywołały lawinę podobnych akcji ze stron innych firm.
I tak oto wiem, że moja koleżanka przejechała w zeszłym roku 1590 km koleją. Jej najczęstszą trasą była ta do Poznania. Wiem też, że znajomy, z którym nie rozmawiam od czasów ukończenia liceum, przeczytał z zeszłym roku tylko 10 książek. Choć założył sobie, że będzie ich więcej. Widziałam też, kto ile godzin spędził na nauce języków w aplikacji, ile kilometrów w ciągu roku udało się przebiec czy też przejechać rowerem tej czy tamtej osobie.
Od kilku tygodni jestem niemalże bombardowana wszelkiego rodzaju rozliczeniami kto i ile razy coś zrobił.
Doszliśmy do takiego momentu jako społeczeństwo, że liczy się tylko, żeby było dużo. Pewien polski youtuber postanowił zaliczyć wszystkie kraje świata w rekordowym tempie. I używam tu tego słowa zupełnie świadomie. Nie chodzi o zwiedzanie czy nawet odwiedzenie danego kraju, chodzi tylko o to, by za rok móc się chwalić liczbą. I ta chęć by odwiedzić jak najwięcej państw nie jest domeną tylko influencerów. Bo przecież lepiej w podsumowaniu roku będzie wyglądało odwiedzenie 35 krajów niż tylko jednego.
Nuda! Nie ma się czym chwalić. Są też oczywiście specjalne internetowe mapy, na których można zaznaczyć kraje, w których się było. Nowocześni podróżnicy, uwielbiają je udostępniać wraz z informacją, ile procent globu już udało im się odwiedzić. Niektórzy specjalnie przekraczają granice, choćby na parę godzin, by móc dopisać do bilansu jeszcze jeden kraj. Nieważne, czy udało im się coś zwiedzić lub czy mieli szansę skosztować lokalnej kuchni. To wszystko nie będzie miało znaczenia w rocznym podsumowaniu.
Patrząc na to wszystko, możemy odnieść wrażenie, że może powinnyśmy więcej.
Mimo że Internet przekonuje nas inaczej, nie każdy odwiedził w tym roku kilkanaście krajów, nie każdy przeczytał pięćdziesiąt książek i nie każdy przebiegł dwanaście maratonów. Nawet jeśli poza Polską nie odwiedziłaś żadnego innego miejsca a na czytanie książek nie znalazłaś czasu, nawet jeśli nie masz czym się pochwalić w social mediach, nadal masz prawo czuć się z tym dobrze.