Wsiadając do samolotu, nie wiedziałam, co mnie czeka. Wiedziałam jedynie, że mam 25 lat, lecę do maleńkiego, biednego kraju w Azji Centralnej, żeby uczyć polskiego na uniwersytecie. Szaleństwo. Na tym moja wiedza o Kirgistanie i Kirgizach się kończyła. Zadawałam sobie pytania, jak tam będzie, jacy będą ludzie. Jacy są więc Kirgizi? Tacy jak Polacy – różni, ale są pewne cechy czy zachowania, które ich łączą. Najwięcej czasu spędzam w pracy z moimi studentami (a właściwie studentkami), więc one służą mi jako główny obiekt obserwacji. Zapraszam zatem na lekcję polskiego.
Wchodzimy do sali.
Lekcja zaczyna się o 13:00, więc siedzę tu już od jakiejś 12:40. 12:50… nikogo nie ma, 12:55… nikogo nie ma, 12:59… nikogo nie ma…. 13:05 przychodzą pierwsze studentki. Jestem tym lekko poirytowana, ale nikt nie rozumie dlaczego. Kirgizi to najbardziej niepunktualny naród, z jakim miałam do czynienia. Czy to lekcja, czy prywatne spotkanie, czy oficjalne wydarzenie na uniwersytecie – trzeba się liczyć z tym, że wszystko zacznie się minimum 40 minut później. Pisząc ten tekst, dostałam wiadomość od znajomej Polki, która również mieszka w Biszkeku i jesteśmy umówione dzisiaj wieczorem: „Spotykamy się o szóstej po polsku czy po kirgisku?”. Chwilę potem pisze, że ostatnia impreza, na której była, rozpoczęła się „jedynie” trzy godziny po czasie.
Część studentów już jest – zaczynamy.
Na początku warto się przedstawić i coś powiedzieć o sobie, więc lecimy standardowo: kim jestem, skąd jestem, co lubię. Czy macie pytania? Tak! Czekam z niecierpliwością, co je zaciekawiło. „A masz męża?”. To pytanie słyszę częściej niż proste: „Jak się masz?”. Oczywiście odpowiedź „nie” jest dla wszystkich szokująca, od razu pada pytanie „dlaczego?”. Zazwyczaj odpowiadam, że mam tylko 25 lat, na co oni mnie poprawiają – AŻ. Potem rozpoczyna się cały wykład na temat tego, że zegar tyka, że MUSZĘ mieć męża. Dlaczego muszę? BO MUSZĘ. Status kobiety definiowany jest w Kirgistanie przez status cywilny. Сzęsto rozmawiam o tym z moimi studentkami, to zdolne dziewczyny, które mogą wiele osiągnąć, ale mam wrażenie, że czasem im się nie chce – bo mają wbite do głów, że sukces mogą osiągnąć tylko dzięki mężowi. Nieważne, czy będzie obibokiem, że nie będzie ich szanować ani wspierać. One sobie poradzą, bo to silne kobiety, ale tak, będą mieć męża, więc osiągnęły sukces.
Autoprezentację mamy za sobą.
Pora opowiedzieć coś o Polsce. Pytam, co wiedzą o naszym kraju, czy znają jakieś polskie słowa. No mało, mało, ale po to tu jestem, żeby z czasem było coraz lepiej, ale studentki odbijają piłeczkę. Co ja umiem powiedzieć po kirgisku? Moja znajomość kirgiskiego, choć jestem tu chwilę, jest naprawdę znikoma. Z drobnym zażenowaniem przyznaję, że umiem się jedynie przywitać i powiedzieć dziękuję. Są tak zadowolone, jakbym co najmniej wyrecytowała wiersz po kirgisku. Zaczynają uczyć mnie kolejnych słów. Zapytacie – w jakim języku do tej pory rozmawiałyśmy, skoro ja nie znam kirgiskiego, a one polskiego. Po rosyjsku. Kirgistan to były kraj ZSRR, gdzie są dwa języki urzędowe – kirgiski i rosyjski.
Wiedziałam o tym, ale sądziłam, że będzie tak jak na Białorusi – niby jest jakiś drugi język, ale językiem dominującym będzie rosyjski. I tu się pomyliłam. Kirgizi są bardzo dumnym narodem (mam wrażenie, że podobnie jak Polacy) i dbają o swój język ojczysty. W sklepie, na ulicy czy w autobusie usłyszymy głównie kirgiski. Wszystkie ogłoszenia na mieście są po kirgisku bądź kirgisku i rosyjsku, rzadko tylko po rosyjsku. Obiektywnie jest to kraj słabo rozwinięty, biedny, ale Kirgizi znajdują powody, aby się nim chwalić – widzę to nawet w tym, jak często moje studentki pokazują mi zdjęcia różnych przecudownych miejsc, które powinnam odwiedzić.
Dla Kirgizów niezwykle ważna jest ich kultura.
Za przykład weźmy ich narodowy epos – „Manas”. Na potrzeby tej opowieści powiedzmy, że to taki „Pan Tadeusz”, który opisuje historię, kulturę, wartości Kirgizów. Utwór ten zawiera aż 500 tysięcy rymowanych wierszy, a są ludzie, którzy… znają „Manasa” na pamięć. Co roku organizowane są różne konkursy związane z tym dziełem. Rekordzista recytował swój epos narodowy przez 124 godziny. Od szkoły podstawowej do uniwersytetu, niezależnie od specjalizacji, uczniowie i studenci mają przedmiot, który nazywa się „Manasoznawstwo”. Czy to wystarczy, aby zobrazować dumę tego narodu? Piękną dumę.
Tyle wniosków po pierwszych 15 minutach lekcji. A zostało jeszcze wiele. Jedno jest pewne – ten maleńki kraj w sercu Azji jeszcze nie raz mnie zaskoczy.
Iga Strzałka, Kirgistan