FelietonyHistorie miłosneErasmus_MY
Wyjazd na Erasmusa

Wyobraźcie sobie dziwne kłucie w klatce piersiowej, nie jest bolesne, bardziej uciążliwe, a nieznajomość jego przyczyny potęguje zamknięcie się w sobie. Czułam zagubienie, w tamtym momencie miałam 21 lat, a czułam, że z każdym dniem brakuje mi powietrza coraz bardziej, że nie wiem, dokąd zmierza moje życie, byłam zagubiona. Czysty przypadek dał mi szansę na jakąś zmianę – półroczny wyjazd za granicę (Erasmus) wydał się być świetną okazją, aby coś zmienić, wziąć życie w swoje ręce. Gdy decyzja została podjęta, odliczane nieustannie dni do wyjazdu powodowały na przemian strach i ekscytację. Pierwszy samodzielny wyjazd za granicę – w totalną nieznaną. Wylądowałam na obcej ziemi, a uczucie braku powietrza nie minęło, żałowałam decyzji wyjazdu, opuszczenia rodziny, chociaż wiedziałam, że taki stan nie będzie trwał wiecznie. 

On

Nagle coś się zmieniło, spotkałam go i nagle jakby ktoś dał mi maskę tlenową. Mogłam oddychać, zaczęłam cieszyć się życiem i zrozumiałam, ile mnie dotychczas omijało. Znalazłam kogoś, z kim chciałam zwiedzać zabytkowe miejsca, pomimo iż nie jestem fanką historii, chciałam jeść pikantne potrawy, nawet jeżeli miałoby to się skończyć bólem brzucha i nieprzespaną nocą. 

Spontaniczny Erasmus, przygoda dla studentów pragnących wrażeń, dla mnie miał być pewnego rodzaju ucieczką. Miał tylko wprowadzić do mojego życia trochę rozrywki i radości, a odmienił je nieodwracalnie. Zgłaszając się do programu, nawet nie przypuszczałam, że poznam w Turcji mojego męża. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Serhat razem z moją współlokatorką odebrał mnie z dworca autobusowego, a pierwsze zdanie, które do mnie wypowiedział brzmiało: „Które to twoje walizki?”. Ja, już zmęczona i lekko poirytowana jakimś nowo poznanym facetem, odburknęłam: „Te różowe”. Do dzisiaj, zawsze jak wyjeżdżam do Polski, śmiejemy się z moich różowych walizek.

Co najciekawsze, na początku nie przypadliśmy sobie do gustu. Wzajemne towarzystwo obojgu było nie na rękę. Jak więc zostaliśmy parą? Pewnego wieczoru on zaprosił mnie na obiad, a raczej kolację, bo była to późna wieczorowa pora. Po zakończonym posiłku Serhat zaproponował mi podwiezienie do domu. Zamykając drzwi do mieszkania, powiedział: „Od teraz nie ma ciebie i mnie, od teraz jesteśmy MY”. Od tego dnia minęły już dwa lata.

Nowa ja

Dzięki przygodzie z Erasmusem nauczyłam się oddychać. Nie po to, żeby żyć z dnia na dzień. Po to, aby te dni kolekcjonować w pamięci i będąc już w podeszłym wieku, być dumną ze swojej kolekcji. Mniej skupiam się na rzeczach materialnych, a bardziej na tym, co mogę przeżyć.

Co prawda kraj do jakiego wyjechałam – Turcja – nie podbił mojego serca. Jednak to ON sprawia, że chcę dawać temu niezwykłemu państwu szansę za szansą. Dla niego mogę pokochać nawet coś, czego normalnie nie odważyłabym się pokochać. Zamieszkałam tam dla niego i nie żałuję, bo wiem, że on zrobiłby dla mnie to samo. Nasz związek działa jak w powiedzeniu: „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”, tylko w bardziej pozytywnym aspekcie.

Asia Çindemir

3.7 3 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze