Niesamowite kobiety naszych obczyzn
Dzień Kobiet tylko od święta, raz do roku? Niekoniecznie. Każdy dzień jest niepowtarzalną okazją, aby docenić siebie i celebrować inne kobiety, nasze siostry. Zastanowić się nad tym, ile możemy, ile jest w nas mocy, jakie jesteśmy niezwykłe – oraz połączyć siły, aby powstało coś nowego!
Wspólnymi siłami z kilkoma superbabkami: Kingą z Wysp Owczych, Agatą z Turcji, Anią z Norwegii i Sylwią z Kolumbii pod moim patronatem – Agnieszki ze Szkocji, przynoszę wam garść historii z tych miejsc, które na jakiś czas, a może na zawsze, stały się naszymi domami. Mamy przyjemność przedstawić wam pięć nietuzinkowych kobiet, o których być może nigdy byśmy nie usłyszały, gdyby nie fakt życia w ich ojczyznach.
Zestawienie to jest subiektywne i zgodne z tym, co nam samym gra w duszach! Posłuchajcie, jaka wyłania się z tego symfonia dźwięków i różnorodność wyborów ścieżek życia, ze wspólnym mianownikiem: kobieta MOŻE.
Podróż zaczynamy od niedostępnych Wysp Owczych, których tajemnice odkrywa dla nas Kinga Eysturland (min. tutaj: Kierunek Dania). Dzięki Kindze poznamy kobiecą figurę, która jest bohaterką Farerów.
Durita Holm – w trzy lata dookoła świata
Na farerskiej wyspie Sandoy, w sześciu wsiach mieszka zaledwie 1200 osób – mówi Kinga. Kiedyś w tę statystykę wpisana była Durita Holm. Wychowana w niewielkim chutorze na obrzeżach osady Sandur, ocean od zawsze miała we krwi.
Żeglowanie pomiędzy poszczególnymi wyspami – to jedno, lecz decyzja o samotnym rejsie dookoła świata to już zupełnie inny kaliber.
Ten niecodzienny pomysł zakiełkował w głowie dziewiętnastoletniej Durity, stając się nadrzędnym celem i priorytetem. Aby zgromadzić środki na rejs, Durita przez rok pracowała na kutrze rybackim, zaś tuż po swoich dwudziestych urodzinach, na jachcie „Salka Valka” wypłynęła z rodzinnego Sandur.
Niektórzy Farerzy uważali jej pomysł za odważny, inni za szalony. Bez względu na obiegowe plotki i opinie dyskusji nie podlega fakt, że Durita Holm była pierwszą i jak dotąd jedyną Farerką, której udało się okrążyć glob w samotnej żegludze.
W sumie nie do końca samotnej. Pierwszy rok rejsu zakończył się w Nowej Zelandii, gdzie na świat przyszła córka Durity – Freyja. Dziewczynka towarzyszyła matce w żegludze przez kolejne dwa lata, aż do szczęśliwego powrotu na Wyspy Owcze.
Dalej Kinga donosi, że w wywiadach Durita podkreśla, że jest typem indywidualistki i samotniczki, więc największym wyzwaniem podczas rejsu były dla niej interakcje z nowopoznanymi osobami na różnych kontynentach. Mimo tego morska przygoda pozwoliła jej poznać granice swoich możliwości, podbudować wiarę w siebie oraz utwierdziła w przekonaniu, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Trzyletnia żegluga zaowocowała także książkowymi wspomnieniami.
Dziś Durita mieszka w hiszpańskiej Andaluzji, gdzie pracuje jako nauczycielka medytacji. Ponadto jest autorką czterech książek (pracuje nad piątą!) i prowadzi autorski podcast w języku angielskim „Intimacy with the world”.
Chociaż Durita uważa, że w maleńkiej wiosce pod Grenadą odnalazła swój raj na ziemi, Wyspy Owcze mają stałe miejsce w jej sercu, a ojczyznę stara się odwiedzać regularnie.
Do dziś Durita Holm jest dla Farerów, a zwłaszcza Farerek, uosobieniem odwagi, determinacji i źródłem inspiracji – kończy swoją opowieść Kinga, mnie przynajmniej zostawiając pod ogromnym wrażeniem. Bo jak tu nie zaniemówić, gdy wyobrazimy sobie młodą zdeterminowaną Duritę, która jedną ręką tuli swoją maleńką córkę, a drugą pewnie trzyma ster, patrząc w dal na horyzont, gdzie zbiera się na sztorm?
Teraz przyjdzie nam zostawić za sobą bryzę morską i zanurzyć się w miejskich oparach Stambułu. Agata przynosi nam opowieść, przy której trzeba oddychać ostrożnie, bo można się zaciągnąć dymem ognia, który ma moc trawienia marzeń…
Cahide Sonku – o wiele więcej niż blond piękność
Historia, którą ma dla nas Agata, zaczyna się w 1919 roku w Jemenie, gdzie na świat przychodzi Cahide – córka tureckiego kapitana. Wkrótce dziewczynka przeprawia się na wielbłądach wraz z rodziną przez pustynię i dociera do Stambułu angielskim statkiem, gdzie czeka ją życie pełne przygód i dramatów, a największe z nich – dwa pożary – mają ogromny wpływ na jej przyszłość.
Gigantyczna rodzinna posiadłość płonie doszczętnie gdy Cahide jest jeszcze dzieckiem – mówi Agata. Rodzina, która traci wszystko, ląduje na ulicy, potem u krewnych, a następnie w tanich, wynajmowanych domach. Cahide ma zaledwie 14 lat, gdy dostaje swoją pierwszą rolę w filmie. Lata później pijąc z przyjaciółką kawę w restauracji Hotelu Pera Palace, ma podobno stwierdzić: „Tylko głupie kobiety zostają bez pieniędzy”. Wyjątkowo pewna siebie blond piękność szybko uczy się korzystać ze swojego talentu i urody, zarabiając na życie jako aktorka, modelka i pisarka.
Trzykrotna mężatka – kontynuuje Agata – jednym z jej ukochanych jest cudzoziemski biznesmen Marcel. W tamtych czasach związek muzułmanki z niewiernym to skandal, dlatego przez jakiś czas ukrywają swoją miłość. W końcu zaczynają razem mieszkać, ignorując plotki. Niestety Cahide zostaje z tego powodu zwolniona z teatru. Nie załamuje się jednak, przeciwnie – w 1949 roku postanawia założyć własną firmę produkującą filmy, tym samym stając się pierwszą turecką reżyserką oraz producentką filmową. Twórczyni trzech filmów, które wychodzą z jej własnej wytwórni, Sonku Film – zostaje pierwszą kobietą na tureckiej ziemi, która może pochwalić się takim „zuchwałym” osiągnięciem, nie mieszczącym się w tamtejszych normach społecznych.
Po latach sukcesów zawodowych drugi pożar i kolejna tragedia – relacjonuje Agata, co przerywa pozornie dobrą passę w życiorysie Cahide. – Firma Sonku Film płonie ze wszystkimi swoimi oryginalnymi filmami. Ten dzień to początek powolnego upadku Cahide, która zamyka się w ocalałym w pożarze pokoju na tyłach firmy i zaczyna pić. Jest zbyt dumna, by przyjąć od kogokolwiek pomoc.
Jeszcze przed jej śmiercią od czasu do czasu pojawiają się w gazetach wiadomości: „Cahide Sonku nie żyje”. Pewien fotograf jest ogromnie zaskoczony, gdy któregoś dnia, pod koniec lat 70. widzi Cahide myjącą naczynia w restauracji na Beyoğlu – To nie ja – odpowiada na jego pytanie kobieta. Umiera w wieku 62 lat, a na pogrzeb pierwszej tureckiej reżyserki i producentki filmowej przychodzi tylko osiem osób.
Mam ogromny szacunek do kobiet, które w czasach mało sprzyjających ich „ekstrawagancjom”, działały wbrew utartym schematom – podsumowuje swą opowieść Agata. Cahide odważyła się być reżyserką i producentką, choć wielu pewnie wolałoby widzieć ją tylko w roli ładnej blond aktorki. A ona postanowiła zrobić ze swoim talentem to, na co miała ochotę…
Nie da się ukryć, że ta ciekawa postać żyła i odeszła na własnych warunkach, decydując zarówno o tym, kiedy powstać jak feniks z popiołów i ściągnąć na siebie światło reflektorów, jak i kiedy zejść ze sceny i wieść zwykłe życie, nierozpoznawalna. Ale dość tego swądu spalenizny, bo teraz otulą nas piękne aromaty norweskiej kuchni. Porywa nas do niej Ania Maślanka z Norwegii, która związała swoją karierę z gastronomią – światem zdominowanym przez mężczyzn. Opowie nam o kobiecie, która kilka generacji Norwegów wyposażyła w niezbędną wiedzę o gotowaniu.
Ingrid Espelid Hovig – norweska królowa gastronomii z pietruszkowym berłem
W wielu miejscach na świecie, gdy ktoś zapyta o pierwsze skojarzenie z szefem kuchni znanym z telewizji, odpowiedzią będzie Gordon Ramsay (Agnieszka: który – nie omieszkam się wciąć – pochodzi z Glasgow, gdzie mieszkam!). W Norwegii jednak palmę pierwszeństwa dzierży Ingrid Espelid Hovig urodzona w 1924 roku, wychowana w Askøy, nieopodal Bergen – opowiada Anna.
Ingrid, po ukończeniu szkoły nauczycielskiej, rozpoczęła misję szerzenia edukacji kulinarnej. Zapoczątkowała ją stworzeniem ogólnodostępnego kursu kucharskiego, mającego dwa podstawowe cele: szkolenie społeczeństwa z zakresu przygotowania posiłków oraz oswojenie rynku z nowymi produktami poprzez wprowadzenie ich do jadłospisów.
Następnie skierowała swoją uwagę ku przemysłowi rybnemu – podróżowała po Norwegii, promując korzyści zdrowotne wynikające z konsumpcji ryb oraz demonstrując sposoby ich przyrządzania. Podejrzewa się, że właśnie ona wyfiletowała publicznie najwięcej śledzi! Ingrid robiła to – wyjaśnia Ania – aby pokazać społeczeństwu, że każdy może to robić w domu.
Popularność w przestrzeni publicznej, jaką przez to zyskała, umożliwiła jej podjęcie współpracy z mediami. Telewizja NRK, która wtedy debiutowała ze swoimi transmisjami, obecnie jest najpopularniejszą stacją telewizyjną w Norwegii. Ich program Fjernsynskjøkkenet (Kuchnia Telewizyjna) szybko stał się jednym z najchętniej oglądanych. To dzięki niemu zrodziło się i na stałe przyjęło w języku norweskim sformułowanie Så jukser vi litt (wtedy trochę oszukujemy). Tak mawiała Ingrid, gdy ograniczony czas antenowy zmuszał do zaprezentowania przygotowania posiłku w trzydzieści minut, gdy ten normalnie zajmuje znacznie więcej czasu (przypuszczenie Agnieszki: np. zagniatamy na wizji ciasto do wyrośnięcia i odkładamy pod ladę, w tym samym momencie wyciągając drugą miskę z już wcześniej wyrośniętym ciastem i działamy dalej).
Ingrid podróżowała nie tylko po Norwegii, ale po całym świecie, aby zgłębiać tradycje kulinarne różnych kultur i potem je przekazać rodakom w telewizji z użyciem powszechnie dostępnych produktów. Ideą, jaka jej przyświecała, było nauczenie społeczeństwa, jak świadomie wybierać i gotować smaczne, pełnowartościowe posiłki na każdą kieszeń, bazując na świeżych lokalnych produktach. Znakiem rozpoznawczym jej potraw była dekoracja z naci pietruszki, ukłon ku zdrowemu odżywianiu.
Pod koniec lat sześćdziesiątych Ingrid opuściła czasowo norweską telewizję i aktywnie działała jako wolontariuszka w Korpusie Pokoju w Ugandzie. Za to między innymi oraz za szczególne zasługi dla kraju i społeczeństwa w 1994 roku otrzymała Królewski Norweski Order św. Olafa, najstarsze i najwyższe odznaczenie Królestwa Norwegii, nadawane za zasługi cywilne i wojskowe.
Zmarła w sierpniu 2018 roku, w wieku 94 lat. Jej spuścizna to wiele książek kucharskich i inspiracja nie tylko dla osób gotujących w domu, ale również dla młodych adeptów sztuki kulinarnej dorastających z jej programami. Norwescy kucharze wydali na jej cześć książkę “90 retter til Ingrid Espelid Hovig” (90 dań ku czci Ingrid Espelid Hovig).
Ciekawostki te Anna wyszukała dla nas z norweskich materiałów źródłowych, pomiędzy swoimi czternastogodzinnymi zmianami pracy w profesjonalnej kuchni. Wygląda na to, że miłość do kulinariów we współczesnej Norwegii rozprzestrzeniła się dalej niż Ingrid mogła to sobie kiedykolwiek wymarzyć, bo w tych czasach w norweskiej gastronomii zakochać może się… nawet cudzoziemka.
Po zaspokojeniu głodu ciała, pora na pokarm dla duszy. Sylwia zabierze nas do świata innej sztuki, sztuki jako narzędzia ekspresji, którego pewna śmiała Kolumbijka używała do walki z reżimem politycznym i kulturowym.
Débora Arango Pérez – artystka od „gołych bab”
Co mają wspólnego nagość i banknoty? – zaczyna przekornie Sylwia. – Na tych drugich znajdziemy dumne lica królów i dostojne profile prezydentów, czasem wielkich literatów, znakomitych poetów i artystkę, która malowała wrzące od barw akty… Zaraz zaraz, wróć! Nagość? Sztuka? Pieniądze. A właśnie, że tak! Mam gdzieś w portfelu banknot z wizerunkiem uśmiechniętej Débory Arango Pérez.
Medellin, Kolumbia, pierwsza dekada dwudziestego wieku – kontynuuje nasza klubowiczka. W 1907 roku przychodzi na świat Débora, aby pociągnięciami pędzla pognębić dwie potęgi epoki: kościół i kulturę „macho”, które wespół głoszą, że kobiety nie mają takich samych praw jak mężczyźni. Również w sztuce odbywa się podobny dialog: Senor pragnie malować „gołe baby”? Claro pues! (przyklaśnięcie, aprobata) Jesteś kobietą? Olvidalo! (możesz o tym zapomnieć, daruj sobie).
Mała Debora lubiła ubierać się jak chłopiec, co było niedopuszczalne w jej czasach. Gdy dorosła, stała się jedną z pierwszych kolumbijskich feministek, której orężem był obraz. Jak „uciszyć” artystkę? Poprzez cenzurę i naganę. Sam biskup Medellin wezwał ją do siebie, aby zganić za „niemoralność”. A Perez i tak malowała wszystko to, na co miała ochotę!
W 1938 roku artystka miała wystawę w Bogocie, którą można było nacieszyć się przez… jeden dzień. Wystawione obrazy zostały określone jako „niemoralne, perwersyjne, pornograficzne i niepoprawne technicznie”. Czyżby ówcześni hejterzy tak świetnie znali kobiecą anatomię?
Obecnie, 233 obrazy autorstwa Debory Perez można oglądać w Museo de Arte Moderno de Medellín. Są to dzieła mocne, ciężkie, krzykliwe kolorystycznie, obrazy, które bolą. Tworzyła niemal do końca życia, nieustannie malując, nawet swoją dziewięćdziesięcioletnią już dłonią.
Jednak cenzura nie odpuszcza nawet po śmierci artystki i co jakiś czas wyłania się kolejna bitwa do stoczenia. W 2018 roku Twitter ocenzurował obraz Debory „Madona del silencio”, który przedstawia rodzącą kobietę – kończy swoją fascynującą opowieść Sylwia. Nagość w pracach malarki była metaforyczną opowieścią o kolumbijskim społeczeństwie i jego bólu: nierówności i niesprawiedliwości. Bohaterami tych „ludzkich pejzaży” były osoby z tzw. pogranicza – prostytutki, robotnicy, żebracy. Arango dożyła prawie stu lat. Czyż nie zasłużyła na zaszczyt, jakim jest ozdobienie jej twarzą banknotu? Pieniądz to najpraktyczniejsza forma sztuki – nieśmiertelna, może patrzyć z niego na wszystkich triumfalnie.
Kobiecy upór, ta nieugiętość to bezcenna broń. Kiedy sobie coś postanowimy, nie ma takiej siły, która skutecznie może nas wykoleić z obranego kursu. Z tą myślą, przechodzimy do ostatniej już niezwykłej kobiety w naszym zestawieniu, której ojczyzną jest deszczowa Szkocja. Historia Evelyn Glennie jest również historią determinacji w kształtowaniu swojego losu.
Evelyn Glennie – dźwięk/głos, którego nie dało się uciszyć
Na perkusji? Kobiety?! Kiedyś nie do pomyślenia i wciąż wzbudza emocje, choć obecnie jest znacznie bardziej powszechnym zjawiskiem – mówi Agnieszka. Urodzonej 19 lipca 1965 roku w Aberdeenshire, w Szkocji Evelyn Glennie na drodze do sukcesu i realizowania pasji nie stanęło ani to… ani utrata słuchu postępująca stopniowo od ósmego roku życia. Nim ukończyła dwanaście lat, była niemal zupełnie głucha.
Evelyn bardzo wiele zawdzięcza wsparciu rodziców, którzy pomimo klarujących się trudności, zapisali ją do cudownego nauczyciela muzyki – Rona Forbesa – a ten rozpoznał jej potencjał i zaadaptował proces uczenia do jej potrzeb. Razem opracowali metodę słyszenia muzyki nie uszami, lecz całym ciałem, które spełniało rolę komory rezonansowej.
W swoich wspomnieniach Evelyn mówi, że stawała z dłońmi przyłożonymi do ściany klasy, podczas gdy jej nauczyciel wygrywał pojedyncze tony na kotłach (timpani). Uczucie wibracji przechodziło przez jej ciało. Z czasem zaczęła rozróżniać poszczególne nuty. W zależności od tego, czy były wysokie czy niskie, czuła je odpowiednio na twarzy, szyi i klatce piersiowej lub w nogach i stopach. W ten sposób była w stanie komponować! Już na tym etapie zrodziło się pragnienie solowej kariery.
Początkowo jej podanie do Royal Academy of Music w Londynie zostało odrzucone, bo nie potrafiono znaleźć odpowiedzi na to, gdzie w orkiestrze jest miejsce dla osoby, która nie słyszy w sposób tradycyjny – kontynuuje Agnieszka o rozwoju osobistym i muzycznym Evelyn. Nie zniechęciło jej to.
Obierając kanał oficjalny, poddała w wątpliwość efektywność systemu rekrutacji skoro ten nie bierze pod uwagę osoby, która kocha muzykę i rozumie złożoność dźwięków, a jej występy nie odbiegają od pożądanych standardów. Przeciw jej apelacji nie sposób było kontrargumentować, więc na uczelnię się dostała, a jej przypadek wywołał lawinę, wymuszając rewizję dotychczasowych kryteriów przyjmowania na muzyczne uczelnie w całym kraju. W efekcie talentowi i determinacji wreszcie przypisano należne im znaczenie.
Dziś uważana za wirtuozkę instrumentów perkusyjnych, legenda za życia jako pierwsza w historii może pochwalić się pełnowymiarową karierą solową w tej dziedzinie. Stała się pionierką i pierwszą wykonawczynią koncertu solowego na perkusji przed prawdziwą publicznością, torując tym samym drogę dla solowych artystów na całym świecie i inspirując orkiestry, aby oddały głos, co się wcześniej nie zdarzało, sekcji perkusyjnej. W jej dorobku jest ponad 200 utworów solowych, które znacznie rozszerzyły repertuar dla muzyków perkusyjnych na całym globie.
Laureatka ponad stu prestiżowych nagród, zapraszana wielokrotnie do współpracy z muzykami klasycznymi światowej sławy i gwiazdami muzyki rozrywkowej, autorka ponad czterdziestu płyt, ambasadorka niesłyszącej części społeczeństwa i inspiracja dla nowej generacji muzyków, zmieniła oblicze perkusyjnej sceny muzycznej.
Fenomen, osiągnięty boso – bo jej znakiem rozpoznawczym jest natchnione pląsanie po scenie bez obuwia – i poprzez pielęgnację głębokiej więzi z muzyką, która rezonuje z nami całkowicie, jeśli tylko otworzymy się, aby poczuć ją i pozwolić wybrzmieć w każdej komórce naszego ciała.
Wszystkie kobiety, które dziś wam przedstawiłyśmy, doszły tam, gdzie chciały być, przede wszystkim dzięki słuchaniu głosu własnego serca. Niech i dla nas będzie to wskazówka, werbel, do którego rytmu warto maszerować przez życie. Gdy podążamy za tym głosem, jesteśmy niepokonane.
Poszczególne fragmenty w kolejności opracowały:
Anna Maślanka
Zebrała: Agnieszka Ramian
Źródła:
[1] https://duritaholm.com/
[2] https://tr.wikipedia.org/wiki/Cahide_Sonku
[3] https://www.posta.com.tr/cahide-sonku-nun-hikayesi-parlak-isiklardan-bulasikciliga-haber-fotograf-1388577-17
[4] https://nbl.snl.no/Ingrid_Espelid_Hovig
[5] https://www.senalcolombia.tv/cultura/6-mujeres-rebeldes-por-su-creatividad
[6] https://es.wikipedia.org/wiki/D%C3%A9bora_Arango
[7] https://colombianart.wordpress.com/2008/01/18/debora-arango-a-woman-in-art/
[8] https://www.elespectador.com/noticias/actualidad/twitter-censura-pintura-de-debora-arango-742208/
[9] https://www.polarmusicprize.org/laureates/evelyn-glennie/
[10] https://www.evelyn.co.uk/
Zdjęcia:
Niesamowite osobowości, pełne ognia,wyraziste i jakze kreatywne. Uwielbiam czytać takie historie, dają tyle motywacji do działania,inspirują życiowo.
[…] wybory miss, w których nie wygrywa piękno zewnętrzne, ale piękno emanujące z wewnątrz. Każda kobieta, z nadwagą, z rozstępami, chuda, niepełnosprawna, blada może w tym konkursie startować. Przed […]