Pomimo tylu lat życia za polską granicą, to pytanie powraca w miarę często. W zależności od nastroju albo udzielam kompletnej odpowiedzi albo rzucam spojrzenie, po którym osoba, która je zadała, rozumie wszystko. „Masz zamiar wrócić do Polski?”. Nie, nie mam.
Ale przecież tam masz rodzinę.
Przyjechałam do Francji z moją najbliższą rodziną, z rodzicami i rodzeństwem, kiedy miałam trzynaście lat. W ciągu tych prawie dziesięciu lat na obczyźnie mojej rodziny w Polsce przybyło, na świecie pojawiły się kolejne kuzynki i kuzyni, którzy nigdy mnie nie widzieli i nie wiedzą, kim jestem. Nie mam z nimi wspólnych wspomnień i zapewne nigdy nie będę mieć. To przykre, wiem, ale tak wygląda życie na emigracji. Ty żyjesz swoim, zaś twoja rodzina swoim. I pomimo tęsknoty, która czasami mnie zalewa, a wręcz podtapia – dobrze się nam tak żyje.
Przed wyjazdem mojej rodziny do Francji moja babcia powiedziała: „Dom jest tam, gdzie rodzina w komplecie”. Wiem, że za nami tęskni, my również tęsknimy. Ale jednocześnie wiem, że jest szczęśliwa, bo jesteśmy wszyscy razem.
Masz też w Polsce znajomych.
Tak jak już wspomniałam – wyjechałam do Francji w wieku wczesno-nastoletnim, edukacja w Polsce zakończyła się dla mnie na poziomie pierwszej klasy gimnazjum. Świeżo po zmianie szkoły i otoczenia wyjechałam za granicę, gdzie poznałam nowych ludzi. Mam więcej znajomych tutaj niż w Polsce, nikt tam po mnie nie płacze. Teraz to ja płaczę, czekając niecierpliwie, aż moja bratnia dusza wróci z Gabonu, żeby razem pójść do naszego ulubionego baru i napić się cydru.
Już praktycznie nie pamiętam imion ludzi, z którymi niegdyś codziennie się widywałam. Niestety nie mam z nimi kontaktu, nie wiem, co robią i gdzie obecnie są. Tak więc argument ze znajomymi nie ma racji bytu.
No ale… nie ciągnie cię chociaż trochę do ojczyzny?
Nie.
Nie ciągnie mnie z jednego prostego powodu – uważam, że to Bordeaux jest moim domem, a wręcz ojczyzną. Mam bardzo mało fajnych wspomnień z Polski, okres buntu i wyrastanie z niego przeżyłam we Francji. Tutaj kształtowały się moje opinie i poglądy na świat, tutaj przeżyłam swoje pierwsze wzloty i upadki. Tutaj się uczyłam, nadal się uczę i studiuję. Tutaj mam pracę, tutaj mam małe, ale własne mieszkanko, tutaj mam swoje ulubione miejsca i ulubionych ludzi. Idealnie odnajduję się w kraju, gdzie religia jest sprawą drugorzędną (wyobraź sobie mój szok, kiedy poszłam na pierwsze rozpoczęcie roku szkolnego bez obowiązkowej mszy świętej!), gdzie ludzie są niezwykle tolerancyjni, a mieszanka kultur przyprawia o zawrót głowy z zachwytu.
Tutaj zmagam się z papierologią i odprowadzam podatki, tutaj mam prawo decydowania o tym, jak będzie wyglądać przyszłość tego miejsca.
Wrócę do Polski. Z moimi znajomymi, jako turystka. Ale na pewno nie wrócę „do domu”, gdyż mój dom i miejsce na ziemi jest tutaj.
Każdy ma swoje odczucia na ten temat. Niektórzy moi znajomi nie wyobrażają sobie nie odwiedzić Polski kilka razy do roku, na jedne, drugie, trzecie święta; urządzić tam mieszkania, myśląc niecierpliwie o powrocie do kraju. Kiedy rozmawiamy, mówią, że za kilka tygodni wracają do domu – do Polski.
Mam też znajomych, którzy zapuścili tu korzenie i nie da się ich już przesadzić. Tak bardzo wtopili się w tutejszą kulturę i życie, że wyjazd do Polski, do rodziny może okazać się po prostu corocznym obowiązkiem, „bo tak wypada”. W tej chwili jestem pomiędzy jednym i drugim obozem, choć muszę przyznać, że bardziej pasuję do tego drugiego.
Nie, nie wrócę.
Karolina Śliwa / Francuskie życie
Mieszkam w Egipcie 7 lat. Przeprowadziłam się już po studiach, będąc mężatką. I też nie chciałabym wrócić do Polski. Nie tęsknie. Tutaj jest moja najbliższa rodzina – nie mama i siostry, ale mąż i dzieci. Tutaj budujemy nasze wspólne życie i tutaj jest nasz dom
Nigdy nie mow nigdy.
Smutne to trochę że Polacy odsuwaja się od Polski i swoich korzeni… Ale tak jak się mówi, nigdy nie mów nigdy.
Ja tęsknię bardzo, nie tylko za moją rodziną, ale za miejscami, za krajem, to tam mam najwięcej pięknych wspomnień, to tam jest moja ojczyzna.Pomimo że mieszkam już kilkanaście lat w UK, nie uważam to za sieje miejsce na ziemi.
I to jest najgorsze , ze nie wiesz tak naprawde gdzie jest twoje miejsce . Jestes rozerwana bo w UK może finansowo jest Ci lepiej ale brak Ci rodziny , Jesli nie ustawisz sobie w głowie gdzie chcesz byc to będziesz ” zawieszona” w przestrzeni . Tak ma moja córka , która od 14 lat mieszka na Cyprze i też nie czuje ,ze jest to jej miejsce. Żyje , bo ma prace , syna i ograniczone możliwości rozwoju. Cypr to społeczność raczej zamlnięta.
Pozdrawiam Cie i życzę mądrych wyborów.
Ewa
Żyje we Francji już 13 lat…Wcześniej 7 lat w Anglii…Podpisuje się pod twoim artykułem obiema rękami, używając słowa „dom” myśle o Francji, gdy jadę do Polski to „na wakacje”; już bardzo mało mnie z tym krajem łączy, nawet większość najbliższej rodziny rozjechała się po świecie, wiec naprawdę nie mam do czego wracać…