EmigracjaFelietony
Pochodzę z małej miejscowości w Wielkopolsce.

Po maturze chciałam iść na studia do większego miasta. Planowałam wyprowadzkę do Poznania lub Wrocławia, studia dzienne i jakąś pracę dorywczą. Nie miałam określonych celów, szalonych pomysłów czy fantazji.

Nie marzyłam o podróżach, koncertach i własnym kwadracie, czyli choćby skromnych czterech ścianach. Chciałam na początek skończyć studia i tyle, aż tyle. Nie wybiegałam dalej w przyszłość. Połowa mojej rodziny już była spakowana na Islandię, ja jednak nie odczuwałam potrzeby wyjazdu na wyspę.

Emigracja nigdy nie była w mojej głowie.

Nie lubiłam uczyć się języków ponieważ nie miałam do nich zdolności. Codzienność bez języka polskiego i możliwości swobodnego wyrażania malowała się w mojej głowie raczej jak kara. Nie widziałam się w innym kraju. Z ledwością wyobrażałam sobie wyprowadzkę z mojego miasteczka, a co dopiero z kraju. 

Islandia pojawiła się w moim, a raczej w życiu mojej rodziny w 2003 roku, gdy po raz pierwszy pojechał tam mój brat.

Kolejne lata to już były krótsze czy dłuższe wyjazdy znajomych i ich próby osiedlenia. W 2005, zaraz po maturze, wyjechałam na miesiąc do zapracowanych członków rodziny. Ja nie pracowałam, a oni przez cały miesiąc mieli wolne tylko w niedziele. Ja miałam czas na wszystko… w obcym mieście, w obcym kraju, bez auta i znajomości języka. Nie byłam chętna na samotne wypady.

W nieznanym mi miejscu nie byłam taka śmiała jak zwykle. Niewiele widziałam, niczego się nie nauczyłam, ani nikogo nie poznałam. Po powrocie do kraju zderzyłam się z rzeczywistością i wizją dorosłego życia z rodziną za granicą. Na Islandii już mieszkał mój brat z rodziną, rodzice i wyjeżdżał mój chłopak. Zdecydowałam się na emigrację do Islandii na rok. Potem powrót do domu i studia z zabezpieczeniem finansowym.  

Rok minął zbyt szybko, a cel nie został osiągnięty.

A może po drodze uległ zmianie? Nie wiem. Wiem jednak, że z każdym rokiem decyzja o powrocie była coraz bardziej mglista, a moja wizja domu zmieniała oblicze. 17 lat życia na emigracji. Gdyby 25 lat temu ktoś opisał mi moją przyszłość, nie uwierzyłabym w nic.

Moja historia emigracyjna zaczęła się na Islandii i myślę, że tu właśnie się skończy. Dziś już nic nie planuję i niczego nie wykluczam. Wiem jednak, że nadal nie lubię uczyć się języków, a tymi, które znam i lubię, mogę się porozumiewać tylko w dwóch krajach na świecie. Trzeci, którego nie lubię, umożliwia mi podróżowanie.

Niezależnie od miejsca zamieszkania Polska i Islandia na zawsze będą w moim sercu domem.  

Olga, Polka na Islandii

5 1 vote
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Robert
Robert
1 rok temu

Można coś więcej opisać? 🙂

Olga/Polka na Islandii
Odpowiedz  Robert

A co konkretnie by Cie interesowało?