Remont domu, niezależnie od tego, w jakim kraju ten dom się znajduje, nie jest ani łatwy, ani tani. A jeśli ten remont robimy w kraju, którego języka nie znamy, staje się on jeszcze trudniejszy. A gdy remont powoli zamienia się w przebudowę dwupiętrowego domu, a my na dodatek nie możemy zostać w tym kraju, by nadzorować budowę, to możemy już mówić o totalnej katastrofie.
Jednak wyobraźcie sobie, że to jeszcze nie wszystko, że ta przebudowa ma mieć miejsce w czasie pandemii. Na pewno pomyślicie, że to wariactwo, że nikt o zdrowych zmysłach nie podjąłby się takiego przedsięwzięcia w takich okolicznościach. A jednak…
Zimą przed pandemią nasz dom w wiosce w Alpach Japońskich pękał w szwach, mieszkało w nim prawie dwudziestu instruktorów narciarstwa i snowboardu zatrudnionych w szkółce sportów zimowych naszej córki. W czasie pandemii dom świecił pustkami, gdyż szkółka musiała zawiesić swoją działalność, bo ani instruktorzy, ani klienci nie mogli wjechać do Japonii. Tak więc jedynymi lokatorami była nasza rodzina. Dziesięć sypialni, dwie kuchnie, duże łazienki i tylko trzy osoby – do czego nam potrzebny tak duży dom? Jak ogrzać go zimą, by okna nie zamarzały, a w nieużywanych pokojach temperatura nie spadała poniżej 5℃? Jak odśnieżyć teren wokół domu bez olbrzymiej odśnieżarki, tylko siłą mięśni dwóch dorosłych osób i jednego dziecka? A śniegu w wiosce, w której ten dom stoi, nie brakuje, oj nie! Jedenaście metrów puchu w ciągu sezonu nikogo tu nie dziwi.
Gdy człowiek nie ma nic lepszego do roboty, zaczyna myśleć i kombinować.
W czasie pandemii było dużo czasu na myślenie, wymyśliliśmy więc przebudowę domu. Chcieliśmy przekształcić go w mały pensjonat, w którym całe piętro byłoby dla gości. Wykonawca sam się znalazł, osiemdziesięcioletni Irlandczyk z olbrzymim doświadczeniem budowlanym w różnych zakątkach świata. Ustaliliśmy plan przebudowy, terminarz i zakres prac oraz wszelkie wydatki związane z przebudową. Kilku spraw nie wzięliśmy jednak pod uwagę i to był błąd.
Głównym problemem okazał się brak rąk do pracy.
Wydawać by się mogło, że w czasie pandemii wszyscy w naszej wiosce wpadli na ten sam pomysł co my, czyli przebudowę lub budowę domu. Japońscy wykonawcy mieli ręce pełne roboty, a jednocześnie tymczasowi pracownicy budowlani nie mogli dostać się do Japonii ze względu na obostrzenia covidowe. I tak nasz irlandzki wykonawca, zatrudniający Europejczyków i Australijczyków, został bez pracowników.
Podeszły wiek naszego szefa budowy okazał się kolejnym problemem. Starsze osoby, choć mają duże doświadczenie, nie zawsze nadążają za postępem i zmianami, a także trudno je przekonać do nowszych rozwiązań budowlanych. Tylko i wyłącznie dzięki mojemu uporowi udało mi się przeforsować ocieplenie ścian, ogrzewanie podłogowe oraz większą ilość gniazdek elektrycznych. Ponadto zdrowie i siły naszego wykonawcy już nie te. Kilka lat temu cukrzyca przyczyniła się do amputacji połowy obu stóp, trudniej więc jest mu się poruszać.
Decydując się na przebudowę domu nie wzięliśmy pod uwagę olbrzymiego wzrostu cen materiałów budowlanych oraz monopolu na te materiały. W naszej wiosce wszystkie materiały trzeba kupować u jednego pośrednika, który oczywiście sam ustala ceny. By obejść pośrednika, nasz wykonawca sprowadzał wiele materiałów z Chin. Przed covidem import z Chin nie był problemem, jednak w czasie pandemii całe Chiny stanęły w miejscu. Eksport był wstrzymany, więc zamówione materiały nie miały jak dotrzeć do Japonii.
Sam dom również krył w sobie wiele niespodzianek.
Poprzedni właściciel przebudowywał go bez żadnego ładu i składu – tu coś dodał, tam coś zburzył. Można powiedzieć, że miał wyobraźnię. Na przykład w kuchni na parterze okazało się, że pomiędzy oryginalną podłogą, a tą którą położył, jest kilka centymetrów przestrzeni wypełnionej wodą. Nic dziwnego, że w kuchni zawsze było wilgotno. Z kolei na podłodze pod wykładziną w innym pomieszczeniu leżała gruba warstwa gazet, oczywiście zupełnie przemoczonych. Z jakiegoś powodu przewody elektryczne były ułożone tak, by nikt nie mógł ich rozplątać. Dziwnych rozwiązań budowlanych nie było końca.
Największym jednak zaskoczeniem i problemem, przed którym stanęliśmy, było umeblowanie kuchni i łazienki.
Kuchnie japońskie znacznie różnią się od europejskich czy też amerykańskich. Nie dość, że są małe, to ich wyposażenie jest bardzo ubogie. W zwykłej kuchni japońskiej nie spotka się piekarnika normalnych rozmiarów, a jedynie mały opiekacz do tostów. Kuchenka to przeważnie trzy gazowe palniki z małym opiekaczem na ryby. O zmywarce większość japońskich domostw może jedynie pomarzyć. A jak już jest miejsce na taki wynalazek, to jest to malutka zmywarka stojąca na blacie kuchennym lub trochę większa szufladowa. W japońskiej kuchni nie może za to zabraknąć ryżowaru, który często ma specjalne miejsce w szafce.
Większość firm robiących kuchnie “na wymiar” nie jest w stanie umeblować kuchni w kształcie litery L. Niemożliwe jest również zrobienie blatu dłuższego niż 220 cm lub wyższego niż 80 cm. Wszystkie szafki mają określony rozmiar i jeśli wymiary naszej kuchni i dużego sprzętu AGD odbiegają od “normy”, to nasza sprawa. Oczywiście jeśli ma się portfel bez dna, to wszystko da się zrobić, ale niestety my takiego nie mamy.
Na pewno wiele osób w tym momencie myśli – a dlaczego nie zamówić kuchni w IKEA? Odpowiedź jest prosta – do naszej wsi nie dostarczają mebli z tej sieci. Musielibyśmy sami je odebrać ze sklepu oddalonego o trzynaście godzin jazdy samochodem (w jedną stronę).
Problem z łazienką jest podobny. Normalne łazienki japońskie, to prefabrykaty – ściany, podłoga, sufit i wanna to jedna część, umywalka z szafką i lustrem to druga. Pomieszczenie z wanną musi być szczelne, gdyż przed wejściem do wanny należy wziąć prysznic i umyć się poza nią. Umywalka z szafką stoi w innym pomieszczeniu, u nas przed przebudową stała w kuchni. Niestety, podobnie jak nasza kuchnia, łazienka również jest “niewymiarowa”, więc nie możemy zainstalować wyposażenia o “normalnych” rozmiarach.
Mniejszych problemów, do których rozwiązania potrzeba jedynie większej siły mięśni i czasu, jest mnóstwo, wspomnę tu jednak jedynie o dwóch.
Wniesienie jakichkolwiek większych mebli, np. materaca po schodach na pierwsze lub drugie piętro jest niemożliwe, bo schody są za wąskie i bardzo kręte. Należy więc wszystko wciągać przez okno. A skoro o oknie mowa, to by umyć je, należy odkręcić dziesięć śrubek i uważać, by cała szyba wraz z framugą nie gruchnęła o podłogę i nie rozbiła się na milion małych kawałków. Z kolei skręcenie okna to prawdziwa sztuka, do której potrzebne są trzy osoby.
Mały remont zamienił się w olbrzymią kompleksową przebudowę dwupiętrowego domu. Wszystko miało być gotowe w sierpniu 2022 roku. Piszę ten tekst w sierpniu 2023 roku i powoli zbliżamy się do końca przebudowy, jeszcze tylko kuchnia, łazienka, podłogi, malowanie, umeblowanie i gotowe. Ups! Zapomniałam o pralni i pralce. I tu kolejna ciekawostka – japońskie pralki piorą w zimnej wodzie. Do niektórych można podłączyć zewnętrzny wąż z ciepłą wodą, nie jest to jednak wygodne rozwiązanie. Tak więc kolejny dodatkowy wydatek – pralka importowana.
Czekam, aż wszystko będzie gotowe, lśniące i pachnące, a pensjonat Noyuki w miejscowości Hakuba w prefekturze Nagano w Japonii będzie mógł zacząć przyjmować gości.
– podryw w Japonii wg Nati Ishigaki albo meksykańskie święto zmarłych i listopadowe sentymenty Basi Piotrowskiej, czyli kalendarium – 12 miesięcy pełnych świąt i tradycji z całego świata otoczone opowieściami sezonowymi Polek na Obczyźnie,
– jak zrobić falafele po egipsku albo greckie pączki – to tylko dwa z wielu lokalnych przepisów,
– dlaczego w Gruzji chodzi się na pogrzeb w złotych butach i czy pakistańska teściowa jest tak straszna, jak ją malują, czyli felietony Polek na Obczyźnie,
– gdzie pochowano Jamesa Bonda i dlaczego w nowojorskich parkach nie wolno sikać na gołębie, czyli ciekawostki ze świata,
– “będziesz płakać i mówić, że chcesz wracać i że wszystko nie ma sensu…” czyli co by sobie powiedziały Polki na Obczyźnie przed wyjazdem z Polski…
Nie lada wyzwanie! Życzę powodzenia by wkrótce dom stał się takim jakim marzycie!
W końcu da się w naszym domu mieszkać. Już prawie wszystko jest wykończone.