Nienawiść to podobno uczucie silniejsze i głębsze od miłości. Potrafi przetrwać wieki, czerpie energię z chęci zemsty i przekazywana jest często z pokolenia na pokolenie. Można nienawidzić szpinaku, polityków, rannego wstawania do pracy czy byłego męża. Można również żywić to uczucie do zupełnie wyimaginowanego wroga, kogoś, kto nie przystaje do stereotypowego obrazu Polaka-katolika, a takich niebezpiecznych grup mamy od kilku lat w Polsce bardzo wiele: ateiści, homoseksualiści, niezmiennie od wieków Żydzi, a także całkiem od niedawna uchodźcy. Moja ojczyzna, Polska, kraj, który kocham i szanuję, zmienił się kilka lat temu w państwo nienawiści. Z każdą nową wizytą musiałam unikać tematów politycznych, aby nie obrazić rodziny czy znajomych. W końcu każdy ma prawo do własnych poglądów, a pluralizm partii politycznych świadczy przecież o tym, że żyjemy w państwie demokratycznym. Istnieją jednak granice tolerancji, które przekroczyły ostatnie doniesienia z Gdańska.
Pierwszym uczuciem był strach:
ponieważ uświadomiłam sobie, że powtarzane od lat na spotkaniach towarzyskich mantry w stylu: w Polsce można czuć się bezpieczniej niż w Niemczech, to zwykły bullshit. Skoro osoba publiczna na wydarzeniu, w którym udział wzięły setki osób i podobno ochranianym przez profesjonalistów, została zaatakowana i śmiertelnie raniona, to jakie szanse na przetrwanie mam ja, pojawiając się na ulicy z gwiazdą Dawida na szyi, tudzież za rękę z inną dziewczyną lub z kimś o innym kolorze skóry? Tak, boję się, bo uświadomiłam sobie, że bezpieczeństwo, o którym byłam przekonana, to wytwór mojej wyobraźni.
Oczywiście od lat śledziłam napisane mądrym, akademickim językiem artykuły i komentarze do bieżących wydarzeń w Polsce, związanych z populizmem, nacjonalizmem i szowinizmem. Wydawały mi się jednak przesadzone, bo przecież nienawiść do pewnych grup społecznych istniała od zawsze. Dopiero w niedzielę dotarło do mnie, że opisane od początku do końca, wzdłuż i wszerz przez teoretyków i praktyków zagrożenie, jest realne. Zaledwie kilkadziesiąt godzin temu zrozumiałam, że ja również znajduję się na czarnej liście, stworzonej przez jedynych słusznych przedstawicieli obywateli polskich i jeśli tak dalej pójdzie, to mogę niedługo nie być mile widziana u siebie. A co to właściwie znaczy U MNIE i GDZIE to dokładnie jest? Wielu twierdzi przecież, że wyjeżdżając DOBROWOLNIE, opuściłam ojczyznę, bezwstydnie sprzedałam swoją duszę zepsutej kulturze zgniłego Zachodu, więc nie mam prawa się wypowiadać o bieżących wydarzeniach w Polsce, głosować, ani tym bardziej tęsknić.
Dziś wiem już na pewno: moja Polska już nie istnieje,
a może nigdy jej nie było? Udowodniono przecież, że my, emigranci, mamy skłonności do idealizowania Polski, która jawi nam się jako święta ziemia, synonim raju, jaką opisał ją Norwid w wierszu Moja piosnka. Mój obraz Polski, jako domu, twierdzy i warowni ważnych dla mnie tradycji i wartości, obrócił się właśnie w ruinę. Stoję pośrodku tego chaosu i próbuję znaleźć cegły, których nie zniszczył niewiarygodny wybuch nienawiści niedzielnego wieczoru. Ale ich nie znajduję, bo każda z nich ma rysę i nie nadaje się przez to do odbudowy. Może w każdej chwili pęknąć pod wpływem najlżejszego podmuchu wiatru nietolerancji czy skruszyć się pod wpływem kropli ksenofobii. Dlatego czuję się dzisiaj jak mentalna bezdomna.
O AUTORCE
[cmsmasters_row data_width=”boxed” data_padding_left=”3″ data_padding_right=”3″ data_top_style=”default” data_bot_style=”default” data_color=”default” data_bg_position=”top center” data_bg_repeat=”no-repeat” data_bg_attachment=”scroll” data_bg_size=”cover” data_bg_parallax_ratio=”0.5″ data_padding_top=”0″ data_padding_bottom=”50″ data_padding_top_laptop=”0″ data_padding_bottom_laptop=”0″ data_padding_top_tablet=”0″ data_padding_bottom_tablet=”0″ data_padding_top_mobile_h=”0″ data_padding_bottom_mobile_h=”0″ data_padding_top_mobile_v=”0″ data_padding_bottom_mobile_v=”0″ data_shortcode_id=”ba7769om3w”][cmsmasters_column data_width=”1/1″ data_bg_position=”top center” data_bg_repeat=”no-repeat” data_bg_attachment=”scroll” data_bg_size=”cover” data_border_style=”default” data_animation_delay=”0″ data_shortcode_id=”dpemdtovom”]
[cmsmasters_profiles shortcode_id=”3zbnf0bi9″ orderby=”date” order=”DESC” count=”4″ categories=”justyna-m” layout=”vertical” animation_delay=”0″]
[/cmsmasters_column][/cmsmasters_row]
To co sie stalo w Gdansk jest okropne.
Zrobil to chory czlowiek, tym razem Polak.
W Gdańsku, a nie w Gdańsk……..
Wiekszosc nas emigrantek, to pokolenie, ktore wyroslo z Orkiestra. Jako nastolatki kwestowalysmy w mniejszych lub wiekszych miasteczkach. To co sie wydzarzylo w niedziele uderza w nasze glebokie wartosci. Ale nie jest niczym nowym, ataki na WOSP trwaja nieprzerwanie od lat, teraz tylko przynosza efekty. Polska juz dawno przestala byc krajem do ktorego chcialabym wrocic a szkoda.
Polska nie składa się tylko z tych rzeczy a Zachód z samych dobrych.
Ależ oczywiscie, że tak jest, bo przecież właśnie to chciałam wyrazić moim komentrzem do aktualnych wydarzeń:))
Czytaj proszę ze zrozumieniem!
Pieknie i bardzo mądrze piszesz, zupełnie jakbym czytała moje własne myśli. Serdeczne pozdrowienia ze Sztokholmu Maryla