Felietonykawa, herbata i małe conieco

Święta, choinka, kolęda w tle, pyszne jedzenie. Jaki obraz świąt powstał w twojej głowie? Wesołe czy pracowite? Kolorowa choinka, ale zanim się nią nacieszysz, najpierw trzeba ją zorganizować, ustawić, ozdobić, a potem rozebrać. Niekończące się kolędy w tle, które w sumie powodują więcej jazgotu niż ukojenia, ale dzieci je lubią, szczególnie trzy konkretne, które musiałaś znaleźć i wiecznie włączać? Jedzenie, mój jeżu, super, ale czemu aż tyle i po co? Żeby tydzień jeść to samo? No i sprzątanie, zakupy…

Święta i w sumie gospodarstwo domowe, łącznie z porządkami, pomocą dzieciom itp. (pamiętasz, żeby przygotować stój pasterza na jasełka?) w znacznej mierze leżą na barkach kobiet. (Ach, zapomniałam o cieście piernikowym.)

To miliony rzeczy, które trzeba zapamiętać, bo nawet post it, ani żaden planer nie pomogą. To te niewielkie codzienne lub cykliczne sprawy, które są jak małe szpileczki. Jedna to nie problem, ale kilkanaście to już spory ból. Takie rozłożenie obowiązków wynika z tradycyjnego podziału ról. To kobiety zawsze dbały o wszystko, co dotyczy rodziny, dzieci i całej organizacji wokół nich (czy mam już prezenty dla wszystkich?). Tak było i nadal jest.

Ale to nie koniec. Bo obok stoi partner i tylko pomaga. Tak, “tylko”, bo nie robi tego, co do niego należy, a wyłącznie to, co pokaże mu się palcem. Kupi lub załatwi, a nawet ustawi choinkę w stojaku, pewnie, ale najpierw musisz go oddelegować i wskazać, gdzie co leży. Zarządzaniem w firmie zajmuje się zazwyczaj oddzielna osoba, bo to tak energo- i czasochłonne zajęcie, że pracownikom nie starcza zasobów na nic więcej. Dlaczego zatem zarządzanie domu zrzucone jest na kogoś, kto już pracuje, ogarnia rzeczywistość, siebie, dzieci, a i nierzadko ich ojca.

Jeśli masz podobne odczucia, to prawdopodobnie dopadł cię tzw. mental load, czyli obciążenie psychiczne.

To ciężar organizowania codziennych zadań, które na ogół nie są uważane za warte wzmianki i dlatego pozostają w dużej mierze niewidoczne. Czas zacząć o tym mówić i ujawnić ich brzemię.

Wyrażenie to jest używane przede wszystkim w odniesieniu do nierównego rozkładu nieodpłatnej pracy i związanego z nią stresu w relacjach osobistych. “The Mental Load” było pierwotnie tytułem serii komiksów francuskiej ilustratorki Emmy publikowanych w brytyjskim dzienniku The Guardian. Artystka zwracała w nich uwagę na nierówny podział obowiązków i wysiłek, który wpływa znacznie na ilość czasu wolnego u kobiet, a co za tym idzie, pojawianie się burn out, stanów depresyjnych i innych zaburzeń natury psychicznej i somatycznej, w obecnych czasach jeszcze wzmocnione epidemią.

Gdy poznałam to pojęcie, pojęłam, że mój spadek nastroju nie wziął się znikąd, tylko właśnie z mental load. Otworzyły mi się szerzej oczy, bo zrozumiałam, ile wzięłam na swoje barki. Te niewidoczne, “małe” rzeczy, których waga i rozmiar równa się wzorcowi kilograma w Biurze Miar i Wag w Sèvres, będącego walcem o średnicy i wysokości 39 mm, przygniotły mnie skutecznie. Raptem poczułam impuls, by omówić ten temat z moim mężem. Wypełniliśmy wspólnie ankietę, która pomaga określić wyważenie obowiązków. Okazało się, że choć sądziłam, że mamy ich po równo, to jednak w mojej gestii jest więcej zadań. A jaki on był zdziwiony, bo często mruczał, że ma już tyle spraw na głowie. Dziś widzi to inaczej i rzeczywiście więcej się angażuje. Warto było pogadać.

Dodatkowo uświadomienie sobie tego wszystkiego uwolniło mnie z poczucia winy, gdy znowu krzyczę: Ej, Andi, pomóż mi! I właśnie tego odciążenia życzę Wam na Święta i Nowy Rok!

Anna Hofstätter

5 4 votes
Oceń artykuł
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze